Zaczęła się poważna praca, zimna pogoda, opadło zainteresowanie nowym miastem, wkoło same wuje, ogólnie wiele pretekstów do zażarcia smutków i stresów ;p
Ale w poniedziałek było dobrze, może powinnam tylko lepiej kontrolować porcję, bo zaczęłam urozmaicać posiłki, ale przestałam przez to patrzeć na ich rozmiar.
Wczoraj jedzenie:
musli, jogurt sojowy, banan
kawałek czeko ciasta jaglanego (zrobiłam! :) na początku myślałam, że jest za mało słodkie, ale teraz uważam, że jest spoko)
sałatka: 3 małe ziemniaczki, 1/2 puszki tuńczyka, fasolka szparagowa, ogórek, sałata
kanapka z pumpernikla z hummusem i ogórkiem
zupa-krem dyniowo-marchwiowa z kaszą jaglaną
godzina zumby, godzina chodzenia.
PaniKaKa
15 października 2014, 06:40heh, nie daj się smutkom i stresom, przyjdzie i wiosna ;)
szmaragdowa.woda
15 października 2014, 08:10dzięki, a jak już przyjdzie, to w sumie wtedy lepiej dobrze wyglądać ;)
Grubaska.Aneta
14 października 2014, 18:50a u mnie właśnie czas jesieni i zimy jest najlepszym okresem na odchudzanie, to to startuję;)
szmaragdowa.woda
15 października 2014, 08:07hm, a to ciekawe, dla mnie nie ma dobrego okresu dla odchudzania, bo zawsze coś czyha, ale z drugiej strony z motywacja i konswekwencja kazdy moment jest dobry!