Zaraz minie mi miesiąc na vitalii.
Jeśli chociaż jedną osobę udało mi się jakoś zmotywować moimi wpisami, to warto było :) Mam też nadzieję, że nie macie dosyć mojego narzekania, zwłaszcza w kwestii szklanej
A no właśnie. Pasowałoby wrzucić jakieś podsumowanie, ale spadek wagi jest tak śmieszny, jak na miesięczną walkę, że sama nie wiem. Może przynajmniej cm mnie trochę poratują. Może za często pozwalam sobie na imprezę, alkohol, jakiś cheat meal ze znajomymi. Ale sama nie wiem, czy lepiej chudnąć powolutku, a mieć poczucie, że mogę się wyluzować i pobawić,pozwolić sobie na zapomnienie o odchudzaniu, a i tak chudnąć. Czy lepiej szybko, ze sztywnymi regułami. Może najważniejsze jest to o czym ostatnio pisałam- że wiem, że odżywiam się dużo zdrowiej, niż kiedyś. A po prostu przy tym żyję normalnie.
Zgubiłam już 6kg, od stycznia. Miałam przerwę ze względu na dość ciężką chorobę, stąd aż taki rozstrzał w czasie. Wiecie, na początku roku zaczęłam się odchudzać, były spadki. Później zachorowałam i praktycznie nie mogłam nic jeść. Prawie miesiąc, dopiero później zaczęłam powoli wracać do normy, ale metabolizm prawie mi stanął. Zanim wróciłam do normalnego jedzenia i aktywności, to trochę czasu minęło. Paradoksalnie przez miesiąc prawie niejedzenia nie schudłam niemal nic. Może z 1kg. Ale też i prawie się nie ruszałam, kondycja zero, miałam problem żeby przejść na drugą stronę ulicy, bo byłam wykończona. Cieszę się, że mam to już za sobą (tfu, tfu) i nigdy więcej nie chciałabym tego przeżywać.
W każdym razie może przez ten rozstrzał czasowy w ogóle tych 6kg nie widzę.Nadal widzę w lustrze wielką babę, z wielkim brzuchem, ramionami i nogami jak dwa kołki :P Może zrobię jakieś foty w ramach miesięcznicy na vitalii, może chociaż jakąś małą zmianę zobaczę. Zawsze byłoby to motywujące.
Wczoraj pierwszy raz odpuściłam trening. Jednak bieganie wśród drzew w burze jest słabym rozwiązaniem. Za dużo razy widziałam, jak piorun trafiał w drzewo (mieszkałam przy lesie). Ale dzisiaj (oczywiście, zamiast się wyspać, jak w końcu mogę) wstałam o 6 i już jestem po bieganiu. Trzeba było nadrobić ten trening :)) Już jestem przy 24min biegu z 1min przerwy pośrodku. Aż trudno uwierzyć, ze zaczynałam od 1min na 1min marszu i przejściu do 4min miałam taaaaki kryzys. :) Jest moc.
nitktszczegolny
28 maja 2018, 09:29Powoli, ale skutecznie do celu :)
Sziq_
28 maja 2018, 09:38:)
Laurka1980
28 maja 2018, 07:53Podoba mi się Twoje podejście do tematu, mam podobne. Ruszasz się, jesz zdrowo, o to chodzi. Czasami zastanawiam się, jak mocno zdupiony muszę mieć metabolizm, że waga mi stoi przy takim ruchu i takim odżywianiu, inni pokazują co jedzą (dla mnie niezdrowo i dużo) a chudną. Jeszcze raz - brawo Ty !
Sziq_
28 maja 2018, 08:40No niestety u mnie też coś pewnie jest popsute. Ale i sama na to zapracowalam
martiniss!
27 maja 2018, 21:48Kiedy nie jest się otyłym, a nadwaga jest wyłącznie elementem kosmetycznym, ( nie ma symptomów choroby) to jak najbardziej jestem za powolnym odchudzaniem i czerpaniem z życia garściami. W końcu jest ono krótkie i jedno. Osoby otyłe takie jak ja, u których waga negatywnie wpływa na stan zdrowia muszą schudnąć "szybko" i trzymać reżim, i nie odpuszczać sobie. Bo to nie "plus size" itd. to stan chorobowy. I trzeba się z tego wyleczyć by móc cieszyć się życiem jak najdłużej i najpełniej :) także gratuluję miesiąca walki o fajniejszą, aktywniejsza Ciebie :)
Sziq_
27 maja 2018, 21:53zahaczyłam o otyłość, ale bardzo szybko od niej uciekłam. Jak zobaczyłam ten magiczny napis w kalkulatorze, to mną wstrząsnęło. To była moja motywacja, żeby ruszyć dupę i schudnąć. A teraz też nie chodzi o to, że mi się nie chce przykręcić śruby bardziej, tylko się zastanawiam, czy to dobry pomysł. Tyle razy już się w 100% ograniczałam, dieta idealna, zero słodyczy (100 dni bez słodyczy, słodzonego czegokolwiek- jogurty, soki, słonych przekąsek itd to nie był problem) i zawsze kończyło się to tak jak się kończyło... A w końcu doszłam do otyłości. A jednak warto wyciągać jakieś wnioski z własnych błędów i zmieniać coś.
Sziq_
27 maja 2018, 21:54a co do aktywności, to jestem w szoku, ale sprawdziłam i już od 8 kwietnia biegam. Zaraz będą 2 miesiące. boję się tylko trochę o moje stawy przy tym wszystkim (bo jednak swoje ważę) i o starą kontuzję i obciążony kręgosłup. Ale też ze względu na to muszę schudnąć. U mnie w życiu zawsze same sprzeczności :P
kamci.a
27 maja 2018, 20:43aż się chce biegać jak się czyta końcówkę. Co do powolności, wszystko w swoim tempie. A Ty pewnie zmian nie widzisz bo codziennie w lustrze przyzwyczajasz się do chudszej siebie
Sziq_
27 maja 2018, 20:51mi się chce biegać codziennie ostatnio :) ale 3x/tydź muszą mi wystarczyc :) może i tak jest
kamci.a
27 maja 2018, 20:43aż się chce biegać jak się czyta końcówkę. Co do powolności, wszystko w swoim tempie. A Ty pewnie zmian nie widzisz bo codziennie w lustrze przyzwyczajasz się do chudszej siebie
CzasNaDiete
27 maja 2018, 17:21Super spadki, zmiany na zdjęciach na pewno będą widoczne. Zazdroszczę CI z tym bieganiem. Ja nadal lubuję się w marszach :(
Sziq_
27 maja 2018, 17:53przyjdzie i na ciebie czas :)
CzasNaDiete
27 maja 2018, 20:30W to nie wątpię. Waga ładnie spada. Trochę boję się zacząć biegać, żeby nie obciążyć stawów. Z takim obciążeniem mogłyby nie wytrzymać. No i nadal goję stopy ;D
Sziq_
27 maja 2018, 20:32niestety, mnie kolana bolą.
CzasNaDiete
27 maja 2018, 20:34No właśnie... to jest powód dla którego ograniczam się do spacerów, chociaż ostatnie 3 tygodnie są tragiczne. Waga ładnie spada, metabolizm nakręcony, ale z ćwiczeniami różnie bywa. Kiedy mogę - robię, ale ostatnio strasznie niesystematycznie. Jutro zaczynamy nowy tydzień i podejdę do niego naprawdę poważnie, bo zbliża się koniec miesiąca. Boję się też jutrzejszych pomiarów, bo nie widzę u siebie spadków centymetrów. Uff dużo by gadać. :D Ale cieszę się, że u Ciebie jest progres! Czekam na zdjęcia!
Sziq_
27 maja 2018, 20:36Ja póki co przemawiam do nich, że przecież jak schudnę, to im lżej bedzie. I wzmacniam suplementacją. Może dadzą radę, nie mają wyjścia. U mnie też z ćwiczeniami różnie, bo planowałam regularniej ketla i może callanetics (dobrze mi działa na kręgosłup), ale średnio mi wychodzi, z braku czasu. Może jutro rano uda mi się machnąć. Ja za trzy dni wrzucę podsumowanie miesiąca, chociaż też właśnie chwalić się nie ma czym. No ale może czerwiec będzie bardziej efektywny.
CzasNaDiete
27 maja 2018, 20:39Hehe, dobra praktyka. Chyba muszę tak mówić do swojego ciała i zegarka, żeby wygospodarował mi trochę więcej czasu. Ten tydzień jest u mnie na tyle tragiczny, że spaliłam w nim tyle kcal ile wcześniej spalałam jednego dnia, dlatego taki wstyd. Będę walczyć o ostatni tydzień maja, bo mój kamień milowy zbliża mi się coraz bliżej. Chciałabym go już mieć za sobą...
Sziq_
27 maja 2018, 20:41ja to w ogóle muszę przemawiać, bo w sumie to mam zakaz biegania od lekarza, dożywotni. Ale tak się nie da. Nie u mnie. Trzymam kciuki, za sukcesy u Ciebie :)
Barbie_girl
27 maja 2018, 15:126kg jest dobrze !! Moim zdaniiem lepiej bez szaleństwo wolniej chudnąc jedząc wszystko z umiarem niż szybko ograniczając wszystko buziski
Sziq_
27 maja 2018, 15:55tez tak mysle
Fallen95
27 maja 2018, 11:40piękny wynik :)) 6 kg to aż 30 kostek smalcu ! :D
Sziq_
27 maja 2018, 12:11o losie, ależ obrazowe porównanie :)
Muminek9003
27 maja 2018, 10:426 kg to bardzo ładny wynik! spójrz na to z większym optymizmem :) waga to jedno, cm to drugie, ale Twój zapał i motywacja do biegania, że z 1 min doszłaś do 24... chylę czoła! :) powodzenia!
Sziq_
27 maja 2018, 10:50dziekuje :)
Waleczne.Serce
27 maja 2018, 10:07Jestes silna. 0odziwiam. O 6 rank to bym nie wstala :p
Sziq_
27 maja 2018, 10:08bez przesady, to 6 a nie np 4 rano ;)
Pami8976
27 maja 2018, 09:46Lepiej powoli do celu:) Ja jestem zdania, że jeśli ma się na coś ochotę to lepiej zjeść mało niż później rzucić się na wszystko co pod ręką. Gratuluję biegu! Super Ci idzie.
Sziq_
27 maja 2018, 09:49to też prawda :)
Amas9
27 maja 2018, 09:46Wow, masz kondycję :) Ja pewnie z 10 minut bym przebiegła i padła :D Brawo! Najważniejsze, że działasz, biegasz i ruszasz się :) A efekty zawsze są i choć może nie zawsze spektakularne, ale ostatecznie przecież walczysz o zdrowie :) Nikt nie mówił, że będzie łatwo i szybko, ale na pewno warto cel osiągnąć :) Trzymam kciuki za Ciebie :) Buziaki :)
Sziq_
27 maja 2018, 09:49Sama jestem w szoku :) Masz rację
Magiczna_Niewiasta
27 maja 2018, 09:31Wybierz taki sposób odchudzania jaki jest dla Ciebie najłatwiejszy. Są osoby, które chudną długo, ale mają luz na diecie, i ważne, że chudną, stopniowo, powoli, ale do celu i im z tym dobrze. A są też osoby takie jak ja, które łatwo zdemotywować i potrzebuje ciągłych spadków, muszę też mieć listę zakazów, ściśle trzymać się diety (żadnych dni luzu), bo jeśli tego nie robię to pozwalam sobie na coraz więcej. Więc kwestia tego jak Tobie jest najwygodniej. Ważny jest efekt końcowy. Trzymaj się i miłej niedzieli :)
Sziq_
27 maja 2018, 09:36tak jak już pisałam niżej- wiem, że dieta to podstawa, ale tyle razy już się w 100% ograniczałam, dieta idealna i zawsze kończyło się to tak jak się kończyło... Nie chodzi o to, że mi się nie chce przykręcić śruby bardziej, ale zastanawiam się, czy to na pewno najlepsza droga.
Magiczna_Niewiasta
27 maja 2018, 09:40Jeśli się u Ciebie nie sprawdza to lepiej delikatniejszą dietę zrobić. U mnie już raz pełna kontrola przyniosła efekty. Lepiej chudnąć powoli i trwale, niż męczyć się by schudnąć szybko i później zawalić. Nie dla każdego jest ostre trzymanie się diety. A trzeba pamiętać, że po schudnięciu dalej trzeba się trzymać w ryzach.
Sziq_
27 maja 2018, 09:48no wlasnie, mam wrażenie, że teraz nie będzie takiego przeskoku między dietą, a po odchudzaniu. Zresztą jak efektów nie będzie, zawsze mam przynajmniej co zmienić, żeby zmotywować organizm
SzczesliwaJa
27 maja 2018, 09:22Czekam na zdjęcia z miesięcznicy! :) Dieta to podstawa, ale Ty jesteś aktywna to pewnie mięśnie i coś tam się wytwarza w organizmie. Gratuluję bycia na dobrej drodze! A 6kg to bardzo dużo, nie ważne w jakim czasie!!!
Sziq_
27 maja 2018, 09:27no właśnie dieta to podstawa, ale tyle razy już się w 100% ograniczałam, dieta idealna i zawsze kończyło się to tak jak się kończyło... Nie chodzi o to, że mi się nie chce przykręcić śruby bardziej, ale zastanawiam się, czy to na pewno najlepsza droga.