To chyba już moje piąte podejście. Ale tym razem podeszłam do tego z głową, na spokojnie, wszystko zaplanowane.
Pobudka o 6, za oknem mgła taka, że świata nie widać a Kate ma banana na twarzy - to ten dzień! Zjadłam małe przedśniadanie, żeby mi się nic w żołądku nie walało jak będę biec, odczekałam pół godziny, wskoczyłam w dres i buty i do dzieła!
Wybrałam trasę wokoło jeziora za moim domem, którą wcześniej pokonywałam z kijkami Nordic Walking. To jakieś 4,5 km. Po przeczytaniu tysiąca artykułów w internecie, na blogach sportowych i w Shape Bieganie wybrałam na początek marszobieg. Czyli np. 3 minuty truchtu i 2 minuty marszu po kilka serii, z każdym kolejnym tygodniem zmieniając te proporcje aż w końcu cała trasa zostanie pokonana biegiem. Niestety nie mam żadnego minutnika poza tym w telefonie - a telefonu nie chciałam brać, tylko by przeszkadzał więc biegłam bardziej "na czuja". Gdy czułam że już czas, że nie powinnam przesadzać lub pojawiało się lekkie kłucie z boku, przechodziłam do marszu.
I muszę się pochwalić, że więcej było truchtu niż marszu!
Podejrzewam, że mimo porządnego rozciągania zakwasy się pojawią. Nie jest też tak, że nagle wstałam z kanapy i wzięłam się za bieganie. Ćwiczyłam wcześniej całkiem sporo - Nordic Walking, rower, TaeBo, aerobik, zumba więc w jakimś stopniu byłam przygotowana na większy wysiłek.
Jedyny gadżet poza pomadką ochronną, jaki miałam przy sobie to odtwarzacz mp3 z wbudowanymi słuchawkami, więc żadne kabelki mi się nie plątały naokoło. Nad playlistą do biegania pracowałam jakieś dwie godziny i jestem nią absolutnie zachwycona, sprawdziła sie bardzo dobrze. Same energetyczne, wesołe kawałki. Miałam jednak chyba zbyt wygórowane oczekiwania co do długości mojego biegu bo w praktyce przesłuchałam jedynie jakąś 1/4 część tego, co miałam nagrane ;) obym w niedalekiej przyszłości była w stanie wysłuchać wszystkich tych utworów. Może kiedyś, może kiedyś
Britney Spears "Work B**ch" <----nie dość, że do biegania idealny klimat to jeszcze tekst motywujący!
Jestem z siebie niesamowicie dumna, w moim notesiku z celami i marzeniami regularne bieganie jest na jednym z pierwszych miejsc, może w końcu się uda.
Wiem, że łatwo zacząć, tudniej wytrwać dlatego trzymajcie za mnie kciuki!
A teraz lecę na śniadanie! Miłego dnia!
cichawoda
11 kwietnia 2014, 16:10Podziwiam że chce Ci się iść biegać o 6 rano :P ja wolę wieczorem :) pozdrawiam :)
perfectme2014
11 kwietnia 2014, 12:15wczesniej jadlam po 3000 kcal dziennie + energetyki, fast foody, wiec 4 kg to calkiem ok, a co do jedzenia, jem tyle ile potrzebuje, poza tym po diecie dietetyczka bedzie wyprowadzala mnie z mojej diety aby nie bylo jojo i co dwa tyg kontaktuje sie z nia.
fokaloka
11 kwietnia 2014, 10:49Super! Bieganie jest świetne, ja lubię biegać wieczorami, ale ostatnio mnie przewiało i nie mogę się pozbyć kataru od ponad tygodnia :(
CzekoladowaSilje
11 kwietnia 2014, 09:18Super!!! I od razu dzień staje się lepszym ^.^ Życzę więcej takich miłych poranków! ;)
Thiny69
11 kwietnia 2014, 09:15Braaawoo! Zawsze chciałam biegać, ale z drugiej strony strasznie mnie to odrzuca, nawet nie wiem czemu :<
SzemranaKate
11 kwietnia 2014, 09:18mnie najbardziej motywował widok chłopaka z mojej miejscowości, który kiedyś miał sporą nadwagę i zaczął biegać. teraz wygląda miodzio ;)
Thiny69
11 kwietnia 2014, 09:21fakt. to motywuje. Ale dla mnie bieganie jest trochę nudne.. nie wiem czemu. tak po prostu. Btw. Jestem nowa. Mogłabys mi powiedzieć czemu np mojego wpisu nie było widać w tym spisie pamiętnikow co się pojawia, jak ktoś da notencję?
ZnowuJa25
11 kwietnia 2014, 09:06GRATULUJE !!!! ;) Małymi kroczkami a może kiedyś maraton pokonasz :)