Wiem, wiem. W ogóle nie powinnam była zaczynać. Ale byłam w takim wieku, że myślałam, że palenie jest fajne, z papierosem będę doroślejsza. Sześć lat. Tyle czasu trułam się dobrowolnie i ani razu przez ten czas nie pomyślałam o rzucaniu. Zapalenie papierosa było rytuałem, chwilą przyjemności. Zdecydowana większość moich znajomych pali, wspólne wyjścia na papierosa były świetną okazją do pogadania, pożartowania, zwierzania się. Kto pali lub palił - zrozumie.
Zawsze twierdziłam, że mam to pod kontrolą, że to nie jest uzależnienie, palę bo lubię, gdybym tylko zechciała, rzuciłabym. Pewnie spodziewalibyście się teraz mojego stwierdzenia, że byłam w błędzie. Nie przyznam tego. Miałam rację. Już tłumaczę.
Przełom nastąpił 7 lutego. Zaczynałam swoją przygodę z aktywnością fizyczną, tego akurat dnia wybrałam się na bieganko. Zamiast planowanych dwóch okrążeń lasu zrobiłam niecałe pół, drogę do domu pokonałam prawie się czołgając. Oczywiście kondycja nie ta na takie ambitne zrywy, w sumie mnie to nie zdziwiło. Uderzyło mnie jednak to, że tak ciężko mi się oddycha. Tego dnia zapaliłam ostatniego papierosa – „na pożegnanie”.
Pewnie mało kto mi teraz uwierzy ale od tego czasu ani razu nie naszła mnie ochota na papierosa. Ani razu nie pomyślałam, żeby gnać do sklepu po nową paczkę. Ani razu nie pomyślałam, że sobie czegoś odmawiam. Wręcz przeciwnie, czuję, że wreszcie robię dla siebie coś dobrego.
Więc nikt nie jest mi w stanie wmówić teraz, że się nie da, że to trudne. Wszystko jest kwestią nastawienia, powtarzam to zawsze, wszędzie i wszystkim. Trzeba zmienić myślenie, trzeba uwierzyć w siebie. A powietrze zacznie zupełnie inaczej pachnieć ;)
niezdecydowanaona
6 kwietnia 2014, 23:34to super, że rzuciłaś, niektórym przychodzi to z wielkim trudem, ale jak widać, bardzo ważne jest nastawienie! :) i nie ma rzeczy niemożliwych! jestem z Ciebie dumna :)
Gabrielkaa
6 kwietnia 2014, 11:41Kochana gratuluje takiej decyzji i tego że tak się trzymasz w tym postanowieniu! :) Na pewno wyjdzie Ci to na dobre:)
ksiezniczka
6 kwietnia 2014, 11:02oj a ja jakoś bym chciała rzucić ale każdy moment wydaje mi się zły, pewnie to jeszcze nie mój czas ale ja już powinnam rzucić. Zazdroszczę że tak Ci się udało
Invisible2
6 kwietnia 2014, 11:00No i jestem dumna z Ciebie, mam nadzieję, że już nigdy nie pomyślisz o papierosie (:
JAtoJAa
6 kwietnia 2014, 10:56racja. trzeba tylko chciec. gorzej jak sie nie chce: jak sie robi to dla kogos, a tak na prawde chce sie dalej cos robic . i nie mowie juz tylko o paleniu ale o wszystkim. motywacja, checi, poczucie celowosci ... jak to mowia: chciec, znaczy moc.
belferzyca
6 kwietnia 2014, 10:33młodości, z wiekiem przychodzi doświadczenie i zrozumienie, że nie każdy potrafi tak jak my.... to z wiekiem, a póki co bądź jak jesteś bezkompromisowa i szczęśliwa
fokaloka
6 kwietnia 2014, 10:32Chyba tak z dnia na dzień mając silne postanowienie jest najłatwiej rzucić. Super, że Ci się udało zerwać z tymi papierosami. Jak widać dla chcącego nic trudnego :)