Pamiętam jakie uczucia towarzyszyły mi rok temu w sylwestra. Smutek, tęsknota... Nie miałam dobrych przeczuć do nowego roku. Niestety zamiast działać, tylko się użalałam nad sobą, żałowałam swoich decyzji i myślałam, że w takim stanie muszę trwać. W tym roku prawie nic się nie zmieniło, dalej tkwię w małżeństwie, które nie przynosi mi szczęścia. Nadal siedzę w domu z dzieckiem na wychowawczym, bo nie chce wrócić do swojej pracy. Zamiast schudnąć przytyłam, doszło mi kilka dolegliwości, które dodatkowo utrudniają mi schudnięcie. Nie rozwijam się i tak naprawdę nie "żyje" i nie korzystam z życia.
Chce, żeby rok 2019 był przełomem. Więc mam tylko jedno postanowienie noworoczne:
Zrobić wszystko, żeby być szczęśliwym człowiekiem. Żyć tak, żebym to ja była szczęśliwa a nie wszyscy dookoła (kosztem mojego szczęścia).
Może wydawać się banalne, ale jestem osobą, która była wychowana tak, żeby inni byli zadowoleni. Nie rób tego, bo co dziadkowie powiedzą. Wybierz takie studia, bo ciotki będą narzekać, że po innych nie znajdziesz pracy. Ubierz się inaczej, bo sąsiadki będą gadać. To własne dlatego nie zrezygnowałam ze studiów, bo co powiedzą inni. To dlatego nie odwołałam ślubu, bo przecież już zaproszenia wysłane, ludzie będą gadać. Dlatego wiem, że życie i podejmowanie decyzji takich, zebym to ja była szczęśliwa nie będzie dla mnie łatwe, ale zrobię wszystko, żeby to zrealizować.
Chce być szczęśliwym człowiekiem. Takie postanowienie nosi wiele mniejszych postanowień. Chce schudnac, chce znaleźć dobrą pracę. I przede wszystkim wiem, że muszę zadziałać w sprawie mojego małżeństwa. Albo w jedną albo w drugą stronę. Nie wiem czy uda się uratować czy pozostanie rozstanie. Wiem, że druga opcja jest znacznie trudniejsza. Kredyt, małe dziecko, muszę mieć stabilne i dobre zatrudnienie. A dodatkowo będą mi jęczeć nad głową inni. Ale coraz częściej myślę, że to nieuchronne i tylko to może mi przynieść szczęście.
Bedac po 2. Roku studiów czułam, że popełniłam błąd, ale ich nie przerwałam, bo myślałam, że w ten sposób zmarnuję 2 lata życia. Teraz wiem, że w ten sposób zmarnowałam 5. Boję się koszmarnie, że jeśli teraz nie przerwę małżeństwa, to za 15 lat obudzę się z myślą, że zamiast zmarnować 5 lat, zmarnowałam 20.
To się pożaliłam. Kochani, Wam życzę, żeby nowy rok był przede wszystkim lepszy niż poprzedni. I niech się spełnią Wasze postanowienia i marzenia.
LastChance2016
1 stycznia 2019, 10:57Dobrych decyzji życzę! :) I polecam książki Beaty Pawlikowskiej , uczy jak po kochać siebie i przestać martwić się światem :)
SzczesliwaByc
1 stycznia 2019, 14:55Dziękuję za polecenie. Poszukam :-)
endorfinkaa
1 stycznia 2019, 01:26Trzymam kciuki!
SzczesliwaByc
1 stycznia 2019, 14:55Dziękuję
daisy252
31 grudnia 2018, 20:46Trzymam kciuki!!!
SzczesliwaByc
31 grudnia 2018, 22:08Dziękuję. Szczęśliwego Nowego Roku!
Berchen
31 grudnia 2018, 18:47znam dokladnie te uczucia, ktore pisalas - bedac na 2 roku dolozylam drugi kierunek - pierwszy ciagnelam, bo szkoda bylo rzucic , mimo to z przekonaniem ze na darmo - po latach okazalo sie ze wlasnie ten dyplom uznano mi w Niemczech. Pisze to by ci powiedziec - nie wiemy co los przyniesie, badz w ktorym kierunku pojdziemy za iles tam lat. Malzenstwo - nie odwolane , bo jak to tak - niepewnosc, brak odwagi w ostatniej chwili powiedziec nie. Bylo 20 lat, nawet byloby dluzej, gdyby nie naprawde ciezki kaliber losowy, ktory nas dobil i dal mi po 20 latach sile powiedziec - NIE, wystarczy, dosc. Zycze ci a wlasciwie wam , byscie podjeli dobra decyzje, by Rok 2019 byl waszym dobrym rokiem.
SzczesliwaByc
31 grudnia 2018, 22:07Mam nadzieję, że za kilka lat stwierdze, że te doświadczenia były mi potrzebne. Z jednej strony staram się pocieszać, że gdybym nie wyszła za mąż, to nie miałabym dziecka, które jest moim całym światem. Ale wciąż nie wiem co mam dalej robić. Z jednej strony czuję, że rozstając się zapewnie sobie ulgę. Z drugiej wiem, że to będzie ciosem dla wielu osob, dla męża również (bo chociaż mam wrażenie, że nasze małżeństwo istnieje już tylko na papierze i wiem, że ogólnie jest dobrym człowiekiem, chociaż nasza dwójka nie potrafi się od dłuższego czasu dogadać, to jest mi nawet jego szkoda), dla naszych rodziców no i dziecka, chociaż pewnie jeszcze terqz zbyt wielu rzeczy nie rozumie. Jeśli mogę zapytać - żałujesz, że tak długo trwałas w tym małżeństwie? I czy po rozstaniu jesteś szczęśliwsza?
Berchen
31 grudnia 2018, 23:13nie jest latwo jednoznacznie odpowiedziec -ja zylam dniem dziesiejszym, problemami dzieci, nie myslalam o sobie i o tym czy jestem szczesliwa, wrecz wiedzac od dnia slubu ze to byl blad staralam sie wszystkim i sobie udowodnic ze jest ok i tak sobie zylismy. Kryzys przyszedl jak dzieci byly wieksze - wpadlam w intensywniejszy wir pracy, podjelam jedne po drugich studia - chyba by zagluszyc uczucia. Pozniej przyszla choroba corki - bialaczka, po dwoch latach druga corka - dwa lata ciezkiej depresji z probami samobojczymi - kilka lat horroru. - Nie bylo czasu myslec o sobie. Dopiero jak to wszystko minelo - nie zyluje ze tak bylo.
Berchen
31 grudnia 2018, 23:26mialo byc - nie zaluje:) teraz utrzymuje dobry kontakt z ex, z nim tez mieszka nasza corka - jest niepelnosprawna po chorobie - w sensie neurologicznym, wiec nie moze sama zyc. Bywa tez u mnie, pomagam jej i jemu finansowo. Bylam po tym pewna ze mnie juz nic nie spotka - a spotkalam milosc swojego zycia - majac 42 lata i jestem szczesliwa.
SzczesliwaByc
1 stycznia 2019, 14:57Współczuję przykrych przeżyć, ale cieszę się, że udało Ci się odnaleźć prawdziwa miłość. Mam nadzieję, że za kilka lat już nie będę żałować tylko cieszyć się, że dane doświadczenia mnie czegoś nauczyły. No i że podejmę dobre decyzję.
Laurka1980
31 grudnia 2018, 18:46Oby spełniły się wszystkie Twoje życzenia :)
SzczesliwaByc
31 grudnia 2018, 22:07Oby! Nie dziękuję ;-) szczęśliwego nowego roku :-)