Wczoraj - planując dzisiejsze wyjście na fitness nie sądziłam, że wrócę tak pozytywnie naładowana, nakręcona. Cudowne uczucie
Zdrowie pozwoliło mi się wyszaleć a i jeszcze gratisa dostałyśmy - ale o tym zaraz
Do ostatniej chwili zastanawiałyśmy się z siostrą jakie zajęcia wybrać. Ostatecznie padło na zumbę. I tu są plusy i minusy.
Plus - to niesamowita energia, muzyka, która jeszcze bardziej nakręca. Zdecydowanie zumba mi bardziej pasuje niż tradycyjny aerobik z przysiadami, skłonami czy leżeniem i robieniem odpowiedniej ilości powtórzeń. Czułam lekkie zmęczenie, ale przede wszystkim czułam, że się świetnie bawię
Minus - wybrałyśmy duży klub, więc na zumbie było dobre 40-50 osób, nie było widać instruktorki, nie było słychać instruktorki... więc hulaj dusza - latałam w zupełnie innym kierunku niż inni Odhaczone, żeby na fitness wybierać mniejsze kluby.
A no i minus - niestety byłam jedną z grubszych osób. Nie - byłam chyba najgrubszą osobą na całej zumbowej sali :( Ale przecież robię wszystko, żeby to zmienić...
Z zumbą szalałyśmy 45 minut i stwierdziłyśmy, że wyjdziemy wcześniej, żeby pobiegać na bieżni na koniec dnia. Bieżnie były zajęte, więc podeszłyśmy do wolnych rowerków i zaraz za nami przydreptał trener z pytaniem, czy pierwszy raz, bo te rowerki są dla osób posiadających jakąś kartę. Jak usłyszał, że pierwszy raz to kazał nam poczekać i poszedł. A chwilę później wrócił z naszym gratisem - instruktorką I tym sposobem dostałyśmy za darmo instruktorkę, która przeprowadziła z nami cały 45 minutowy trening, nadzorując czy robimy wszystko dobrze Dodatkowo dała nam kilka wskazówek i odpowiadała na wszystkie pytania. I po treningu z chęcią zostałabym jeszcze na jakimś krótkim cardio, ale trzeba było wracać do męża i do dziecia
Podsumowując - dałam radę i co najważniejsze - chcę jeszcze I oby takie nastawienie mnie nie opuszczało
Buziaki
PS. Dietę też ładnie trzymam
roogirl
12 stycznia 2017, 17:16Twój opis zajęć zumby wymiata, aż myślę czy by się nie wybrać i to z grupą nawet 70 :)
SzczesliwaByc
12 stycznia 2017, 18:22Polecam :) Ja jestem całkowicie antysportowa niestety. Nie lubię biegać, nie lubię aerobiku, dywanówek... Jedyne co toleruję to basen i ping ponga :P I wczoraj jeszcze przed zajęciami nie spodziewałam się, że po napiszę takiego posta i że będę tak nakręcona, że jeszcze będę chciała pójść poćwiczyć na siłowni ;-) Przypuszczam, że gdyby w domu nie czekał mąż z dzieckiem do uśpienia, to na 1,5 godziny by się nie skończyło :)
mikolino
12 stycznia 2017, 12:52Super, ze się ruszylas i brawo za dietke ;-)
SzczesliwaByc
12 stycznia 2017, 18:23Też się cieszę :) Jutro ważenie - zobaczymy czy są jakieś efekty tego dietowania, bo od kilku dni się nie ważyłam ;-)
PaniMarzycielka
12 stycznia 2017, 00:00zumba jest super bo... muzyka jest dla Ciebie, a nie Ty dla muzyki (moja instruktora tak mówi :D) tego się trzymam. :D Wiesz, że w 95% nikt nie spojrzał na ciebie i nie pomyślał o tym, że jesteś "największa" z grupy :) jestem od ciebie dużo, dużo większa a na zumbę chodzę z przyjemnością :D właśnie dla tej energi :D super że instruktora się wami zajęła. Ja zazwyczaj po zumbie idę na bieżnię jeszcze pochodzić i nikt się nie chce mną profesjonalnie zająć :/
SzczesliwaByc
12 stycznia 2017, 10:39Też wydaje mi się, że nie zwracali uwagi na moją tuszę - to raczej ja to zauważałam i dopóki ćwiczyłam - było ok, ale jak tylko spoglądałam na siebie w lustrze, to już nie było tak fajnie. Ale liczę, że kiedyś będę wyglądała jak te pozostałe dziewczyny. A z trenerką akurat nam się udało - no i to łut szczęścia był, bo trener widział, że mało ogarnięte jesteśmy ;-)
Fit&Sexy
11 stycznia 2017, 22:33Właśnie w taki sposób zraziłam się do zajęć fitness... Gratuluję wytrwałości :):)
SzczesliwaByc
12 stycznia 2017, 10:40Wytrwałości będzie można gratulować jak się okaże, że to nie będzie pojedyncze wyjście ;-) I oby tak było :)