Hm muszę wam powiedzieć, że ferie mi średnio służą. Po pierwsze za dużo mam czasu wolnego a po drugie jest pokusa na jedzonko. Chociaż się opanowałam i dalej ruszyłam do dzieła w walce z kilogramami. Dziś stanęłam na wadze i pokazała 60,2 to jeszcze nie tak źle chociaż już widziałam piątkę z przodu. Przepraszam, że ostatnio nie piszę ale jakoś brakuje mi weny i niestety czasu jak pracuje. Teraz doszedł znowu kolejny obowiązek. Zdaje prawsyssobie akryle żeby mieć lepszą prezencję w pracy.
Wogóle jestem od wczoraj z Pawła bardzo dumna. Takiego faceta to naprawdę tylko ze świecą szukać. Wczoraj razem robiliśmy faworki. Ja to głównie asystowałam bo on odwalił największą robotę. Facet poprostu uwielbia gotować i coś tworzyć w kuchni. Miał wczoraj zachciankę na faworki i sobie zrobił. Dziś mi przez telefon oznajmił, że może pączki bo spróbował zrobić. Facet to jest naprawdę twórczy. Trzeba go za to jawnie pochwalić. Choć ja może z 1 zjem i z parę tylko faworków ale geniusz i tak się liczy.
Co do dietki dziś zjadłam twarożek wiejski i trzy mini suchrki. A co najważniejsze nie czuję głodu. Nawet nie dojadłam całego serka. To już super.
To fotka moich paznokci i ja postanowiłam się wam ukazać bo mnie dawno nie widziałyście.
A to mój zwariowany siostrzeniec
Pozdrawiam cieplutko. Buziaki. Trzymajcie się i chudnijcie.