Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O tym, żem na nie-diecie, że mi dobrze i że boję
się o dzieci, których nie mam
19 sierpnia 2012
Tak sobie myślę, że ja nie jestem na diecie.
Może byłam. Może trochę schudłam. Ale to nigdy nie chodziło o to, tak naprawdę. Nigdy nie stawiałam sobie jakiś celów "muszę schudnąć" "muszę mieć zajebisty płaski brzuch", "muszę się wylaszczyć do lata" itp, itd. Wszystko wyszło w praniu. Kiedy znudziłam się jedzeniem tostów na studencką kolację i śniadanie a zupek chińskich na obiad.
Kiedy pomyślałam, że trochę wstyd, bom już duże dziewczę a nie umiem gotować.
Kiedy przypomniałam sobie, ile radości w gimnazjum i liceum dawał mi rower czy siatkówka.
I nie było przecież ani jednej rzeczy, która byłaby jakąś przeszkodą, żeby to zmienić. Tak, niemal z dnia na dzień znalazłam się na Vitalii i trochę się zmotywowałam. Żeby się ogarnąć. O to chyba chodziło. Nie o dietę, nie o dążenie do jakiś typów sylwetek i innych bzdur. O wstanie z tapczanu chodziło i o wpuszczenie do pokoju świeżego powietrza.
Myślę teraz, że wpadałam momentami w taki typowy ton vitaliowych pamiętników i pisałam używając zabawnie infantylnych słów typu "dietka", ale to tak średnio miało miejsce. Myślę, że wiele kobiet tutaj powinno sobie uświadomić, że to, o co chodzi naprawdę, to nie ciało, to nie waga i nie tort zjedzony na ślubie koleżanki.
To psychika.
dobra, szczerze mówiąc, w głowie miałam kilka puent, potem zaczęłam pisać, wątki mi się zmieszały i w zasadzie nie wiem do końca o co mi chodzi :D
zacznę więc od nowa:
Tak sobie myślę, że ja nie jestem na diecie. A na Vitalii jestem wciąż, bo Was polubiłam, bo bawi mnie to forum, bo czasem, przyznam, jako ten potwór ostatni, pocieszę się w momentach zwątpienia, że inni mają gorzej.
Albo jestem tu, bo wierzę w kobiety i w ich siłę i tak się cieszę, kiedy wychodzą z tych swoich żółwich skorup domów i obowiązków. Być może także dlatego.
Ale serio. Mam dni wżerania słodyczy, mam dni wżerania warzyw. Mam dni spacerów leniwych jedynie, mam dni ćwiczeń z lejącym po twarzy potem. Myślę, że to jest właśnie kobieca harmonia. To jest to, co każda powinna odnaleźć.
W naszym kobiecym życiu powinien być i czas na wsuwanie czekolady i czas na szaleńczy bieg po lesie. Nie powinnyśmy sobie tego odbierać na siłę. To jest chyba najzdrowiej. To jest zdrowe jak Litwa, ojczyzna wieszcza.
A może po prostu bredzę i się nie znam. Ale wiecie co-
Nigdy nie było mi w moim ciele tak dobrze jak teraz. A przecież nie jestem super laską ze zdjęć motywacyjnych. Pewnie i dla kogoś jestem pasztetem, możliwe i to, obojętnie mi.
Czuje się tak dobrze.
Kobieco. Uda się czasem zatrzęsą, czasem złapię za bebech i ze zdziwieniem zobaczę, że tłuszcz mieści się w łapkach i jak ziemia wypełnia doniczki dłoni, ale to już nie o to chodzi.
Dużą rolę chyba odgrywa mój związek. Mój Kłapouch, który dzisiaj wyszedł z mego domu i zostawił mi takie słodkie przeświadczenie w głowie- że jest dobrze. To przeświadczenie, które błogo gdy się pojawia, bo nigdy nie jest z nami raz na zawsze.
Mieć faceta, który pomoże bez słów zrozumieć Wam, że Wasze ciało jest piękne, bo jest wasze- tego Wam życzę.
Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz, napisałam. Prawda. Pomijam ten okres dziecięctwa i lat młodzieńczych-szczenięcych kiedy w ogóle się nad tym zastanawiałam.
Myślę też, ale to już z zupełnie innej beczki,że kiedyś to był piękniejszy czas.
Wszystkie dzieci popierdzielały w takich samych rozczłapanych kapciach, getrach z weluru i bluzach po starszym rodzeństwie.
Dopiero w liceum chyba włączył się nagle dziewczętom strumień świadomości na temat swojego wyglądu czy ubioru. Do tejże pory byłam, jak większość, tak beztroska w tej kwestii.
Serio, boję się obecnych "dzieci". Już od pierwszych klas podstawówki. Wypacykowanych córeczek swoich mamusi, które tak szybko zmieniają się w biegające po centrach handlowych lampucery. Przeraża mnie ich muzyka puszczana z drogiego sprzętu trzymanego w jeszcze tak małej łapce.
Przerażają mnie ich odzywki, które sprawiają, że wszystko co żyje więdnie. Przeraża mnie też, że kiedyś będę chciała wychować dziecko tak, jak sama zostałam wychowana, a ze światem będzie już coś inaczej.
I zastanawiam się czy moje dziecko będzie miało jeszcze szansę przeżyć prawdziwe dzieciństwo, z łażeniem po drzewach i zabawą w kałużach z błota?
HAHAHA.
ej serio wtf,
chciałam wejść napisać, że wczoraj skakałam na skakance 400 razy i cośtam jeszcze, takie bzdurki. Zamiast tego znowu jakiś papirus pełen wyznań.
scumbag brain.
kto to przeczyta ma u mnie lizaka
hoolahop
24 sierpnia 2012, 00:46Ależ od razu jakoś mi się sympatyczniej zrobiło i chęci nabrało jak to przeczytałam. Choć tęskno też za latami dziewięćdziesiątymi, w których to laska z lekką nadwagą i tak była ładna, moda nie była sztuką, a modelka gwiazdą, tylko jakąś wychudzoną panną, o której się myślało, że durna. Ale co tam, ważne, że dostanę lizaka. Hita chcę. To te takie prostokątne w żółtym papierki i z napisem (normalnie szok) "HIT". To są lizaki toffi czy karmelkowe...? Nie wiem nigdy jak to się mówi...
BlackVolf
22 sierpnia 2012, 21:01W takim razie czupaczupsa poproszę ( tak, wiem, inaczej to się piszę :p )
swiezak1992
21 sierpnia 2012, 17:13dokladnie troszke szalenstwa nie zaszkodzi ;) aa ps. dzięki za info z tym linkiem nie wiedzialam ;)
wstroneslonca
21 sierpnia 2012, 15:23a powiem szczerze,że miałam w domu i tak jakoś zjadłam.. ale już nie będę kupować takich słodkich płatków :DD
Nualka
21 sierpnia 2012, 13:39Hm,w sumie mam jeden utworek,ktory mogłabym wstawic,nawet dzis :))
wiewiorzycakejt
21 sierpnia 2012, 13:33łoranyściewy, ile myśli! Zawsze kiedy tyle mam i zaczynam pisać, twierdzę po czasie pewnym,że właśnie-mieszam wątki i sama się gubię,ale to tak jak w życiu właśnie. Człowiek chce niby dobrze,a wychodzi jak wychodzi..i bardzo dobrze,żeś nie dręczyła skakanki,a zamiast tego, wzbogaciła tą społeczność swoimi myślami. I nawet po tym,jak piszesz,widać Twoją miłość i to... podejście do życia,takie jakieś carpe diem miłe i przede wszystkim zdrowy rozsądek. No! :D
Nualka
21 sierpnia 2012, 13:02Trochę masz racji,ale wcale nie o to mi chodzilo zeby teraz wszystkie pisaly,w koncu mogę wejśc w statystyki i widzę kto mnie podgląda :) A zdjęc miało nie byc w sukienkach :p Wiec jest w pizamce haha,chyba za bardzo kocham zdjęcia,zeby przestac je wstawiac ;p
wstroneslonca
20 sierpnia 2012, 22:09z chęcią przyjmuję Twoje zaproszenie do znajomych ;)) dziękuję za ciepłe słowa,a wagę chowam na razie głęboko do szafy ;) ostatnio byłam poza domem miesiąc i nie ważyłam się..
Taritt
20 sierpnia 2012, 21:15No, to poproszę mojego lizaka (nie musi być od razu ChupaChups). Kurna, też się martwię moimi potencjalnymi dziećmi. Że jak je nie ubiorę w galerii, nie nauczę "asertywności i sztuki kombinowania" i nie zapisze na akrobatykę, grę na skypcach, francuski, hiszpański, chiński i co tam jeszcze będzie modne to zostanę wyrodną matką. Fajnie, że ktoś tak myśli o manii odchudzania, bo od kiedy jestem na vitalii do wiedziałam się wielu rzeczy, których wolałam chyba nie wiedzieć o tym, co kobiety myślą o sobie i innych, a zwłaszcza o innych.
.MissPiggy.
20 sierpnia 2012, 19:15może jutro coś wrzucę, na razie powiedziałam stop słodyczom, choć dziś dopiero 2 dzień
Zabka92
20 sierpnia 2012, 18:37oh, Ty, już nie bądź taka skromna :D
.MissPiggy.
20 sierpnia 2012, 17:47różne materiały kamienie, rzemienie, sznurki a dziś nawet i mulina :)
.MissPiggy.
20 sierpnia 2012, 17:47ja dotychczas miałam tylko dni wżerania słodyczy, a wszystko inne mogło nie istnieć
Oliivia
20 sierpnia 2012, 10:39Tak dziewczyno, święta prawda, niby to wszystko takie skomplikowane, ale jest w tym pewna harmonia. każdy chce się czuć świetnie w swoim ciele, jeśli Tobie się udało, to tylko pogratulować:) Pozdrowienia dla faceta, bo chyba trafiłaś na ten gatunek, który jest już na wyginięciu :D
Zabka92
20 sierpnia 2012, 06:50oooh, szabadabada! dziękuję! to najmądrzejsze i najpiękniejsze słowa jakie miałam okazję tu przeczytać :))) kurczę... kurczę :) to o kobiecej harmonii chyba sobie wydrukuję i powieszę na lodówce. A teraz dawaj lizaka!
Julcia0050
20 sierpnia 2012, 06:40Dla mnie też lizak! należy się :)) i powiem Ci, że mamy zbliżone odczucia...ja gdybym naprawdę chciała schudnąć z 6 kg to bym się wzięła w 1 miesiąc i spokój. A tak to schudnę kilo, przytyję dwa...taka zabawa ;P a Vitalię i Vitalijki pokochałam :))) :* i z Was na pewno nie zrezygnuję ;)))
wstroneslonca
19 sierpnia 2012, 23:36napisałaś piękną notkę, przeczytałam ją z zapartym tchem. "Ale serio. Mam dni wżerania słodyczy, mam dni wżerania warzyw. Mam dni spacerów leniwych jedynie, mam dni ćwiczeń z lejącym po twarzy potem. Myślę, że to jest właśnie kobieca harmonia. To jest to, co każda powinna odnaleźć. W naszym kobiecym życiu powinien być i czas na wsuwanie czekolady i czas na szaleńczy bieg po lesie. Nie powinnyśmy sobie tego odbierać na siłę. To jest chyba najzdrowiej. To jest zdrowe jak Litwa, ojczyzna wieszcza. " święta prawda.
Inte.
19 sierpnia 2012, 23:21Poprosze o lizaka, takiego okraglego z kolorowa obwodka o obrazkiem na srodlu. Takiego jakie jedlismy bedac dziecmi dobre 15 lat temu ;)