Cześć dziewczyny, weekend minał szybko, za szybko, jak to zwykle bywa, jednak z radością mogą powiedzieć, że był to dobrze wykorzystany weekend :) Przede wszystkim w sobotę udało mi się zebrać w sobie i pomimo okropnej pogody wyjść pobiegać. Tylko 4 km, ale za to z usmiechem na ustach cały czas (może to przez deszcz). Chyba czasami jestem jak dziecko, które bawi wskakiwanie (w tym przypadku wbieganie) w kałuże. Moją ulubioną ścieżką są boczne, leśne drogi z wieloma górkami (uwielbiam je kiedy zbiegam, niestety czasami też trzeba wbiegać, a z tym już gorzej).
W niedzielę postanowiłam trochę wyluzować i doładować baterie ćwicząc jogę. Ostatnio odstawiłam na trochę hatha i vinyasę, na rzec Ashtangi, którą lubię stosować, kiedy potrzebuję szybko wzmocnić ciało (głównie górne partie ciała), ponieważ ashtanga, jak żadna inna opiera się na wykonaniu dziesiątek mojej ulubionej asany, chaturangi:
A teraz muszę się przyznać, że to naprawdę jest jedna z moich ulubionych asan. Nie pamiętam kiedy ostatnio ćwiczyłam jogę bez przynajmniej dwóch chaturang!. Jasne, nie zawsze była to moja ulubiona asana, ale odkąd jestem w stanie zrobić ich sporo podczas jednej sesji jogi, to ją po prostu kocham. Dlaczego? Bo przede wszystkim efekty widać z zajęć na zajęcia. Pamiętam, że ługo nie mogłam zrobić pełnego zejścia do chaturangi i uniesienia się do psa z głową w górę, ale w momencie, kiedy udało mi się zrobić to po raz pierwszy,poczułam taki przypły energii i siły, że podczas tych samych zajęć zrobiłam jeszcze kilka.
Żałuję rezygnacji z kursu na instruktora jogi, ale cóż, może jeszcze do tego wróce? Kiedy moje życie się ustatkuje, osiądę w jednym miejscu na dłużej niż kilka miesięcy. (co wydarzy się wkrotce mam nadzieję).
Dzisiaj, jako że przeziębienie jeszcze trochę się mnie trzyma, postanowiłam pracować z domu, co pozwoliło mi na zaczęcie dnia od pysznej jaglanki z morelowym musem i...ćwiczeniami. Czuję się świetnie, zmęczona i pewna, że potrzebuję dnia odpoczynku od ćwiczeń. Powiedzmy jutro?
Jutro też czeka mnie wazenie i mierzenie, więc oczywiście jestem bardzo ciekawa efektów.
Miłego poniedziałku!
Barbie_girl
25 września 2017, 16:19Uwielbiam takie mijeca na powe walk ;):) Podziwiam za joge mnie jak narazie to nie przekonuje ale super ze ma takie efekty na Ciebie :) Odpocznij kochana :*
aniapa78
25 września 2017, 11:40Też uwielbiam takie trasy biegowe. Głowa wtedy się resetuje. Podziwiam Cię za jogę. Próbowałam ale to nie dla mnie. Miłego tygodnia:)