Zaczął się tydzień wyzwanie dla diety i ćwiczeń. Wczoraj w nocy odebrałam z lotniska chłopaka i cały tydzień spędzimy w hotelu, czyli mogę zapomnieć o gotowaniu. Myślę, że ćwiczeniami nie powinno być problemu, hotel ma swoją siłownię, więc będę się tam wybierała po pracy, zanim chłopak wróci (chyba, że uda mi się wyciągnąć i jego – w co wątpię). Gorzej będzie z dietą. Śniadania załatwiłam w ten sposób, że kupiłam mleko i płatki owsiane, które będę przygotowywała w pracy. Drugie śniadania to pestka – jogurt, owoc – cokolwiek. Lunch w pracy – postaram się wybierać coś lekkiego na stołówce (niestety typowo polskiej L), ale zawsze mogę zjeść zupę, warzywa z jakimś mięsem (jeśli akurat mi się poszczęści i będzie coś bez panierki). Schody zaczną się wraz z porą kolacji, która będzie w restauracji, przez 5 dni L Nie wiem jeszcze gdzie się wybierzemy, ale raz na pewno sushi, raz stek/burger. I o ile z sushi nie będzie problemu – wystarczy wybrać mała porcję z rybką, więc nawet na zdrowie mi to wyjdzie, o tyle stek/burger to już szaleństwo. Dlatego wpadłam na pomysł, jak ograniczyć chociaż trochę kcal, po prostu nie zjem całej bułki – załóżmy górę zostawię – zawsze to te 100 kcal mniej, a mięso jest dobrej jakości i zdrowe (mój ulubiony burger to taki z kozim serem i grillowanym burakiem).
Dzięki jednej z was usłyszałam o aplikacji Running for Weight Loss i jestem zachwycona! Ściągnęłam, wybrałam poziom i zaczynam już jutro – 8 tygodniowe wyzwanie biegowe.
Dostałam też maila, że moja nowa płyta z ćwiczeniami już została wysłana, więc pewno dostanę ją w tym tygodniu – czyli od przyszłego ruszam ostro, ale o tym więcej później.
W zeszłym tygodniu udało mi się zrzucić 0.5kg. Co prawda mój jadłospis zakłada, że będę traciła kilogram, ale doszłam do wniosku, nie ważne, że tylko pół, ważne, że w dół, ważne, że nie zmuszam się do ćwiczeń tylko już przychodzi to tak naturalnie, ważne, że zaczynam zastanawiać się nad swoimi wyborami jeśli chodzi o jedzenie i najważniejsze – widzę efekty. Spódnica, która jeszcze miesiąc temu była bardzo obcisła, dzisiaj leży na mnie luźno (ba, nawet ubrałam ją do pracy), mięśnie robią się silniejsze – widzę po obciążeni jakiego używam do ćwiczeń itd. Teraz nic tylko nie dawać się przeciwnościom i zmianom nastroju.
Mam nadzieję, że ten tydzień ładnie minie, nawet jeśli będę ćwiczyła trochę mniej niż normalnie, to nadal ważne, że w ogóle.