Pomimo porannej wagi 80,4 kg. Boje się, że jutro mogę nie ujrzeć wymarzonej siódemki. Mój narzeczony się na mnie uwziął i twierdzi, że za bardzo już schudłam. Dziś przez cały dzień wmuszał mi jedzenie. Na szczęście opierałam się. Ale jednak co nie co zjadłam.
Ech... miło bardzo, że podobałam mu się z wagą taką jaką miałam i krągłościami. Ale ja chce wyglądać lepiej i czuć się zdrowo.
Dziś 7 dzień szóstki Weidera. Przestałam odczuwać zakwasy na brzuszku. Zobaczymy jak będzie dalej. Na razie zaczynam zauważać minimalne efekty. Oczywiście po skończonych 42 dniach umieszczę zdjęcia przed i po. Ale widzę jak skóra robi się bardziej elastyczna i brzuch bardziej płaski. A był moim wielkim problemem. Jedyny minus to przy ostatnim ćwiczeniu w szóstce boli kręgosłup nieco, ale dam radę.
monka78
6 czerwca 2013, 08:46widać że się martwi, ale efekty mówią same za siebie
malinkapoziomka
5 czerwca 2013, 20:45Powiedz mu żeby "dokarmiał" Cię sałatkami, będzie zdrowo i nietucząco :)
Subtle
5 czerwca 2013, 20:33Trzymam kciuki za tą siódemke, bo wiem jak tego pragniesz :D Ja to samo juz nie moge sie doczekać, z drugiej strony fajnego masz faceta :D
anastazja2013
5 czerwca 2013, 20:24oby jutro sie pojawila, a jak nie jutro to jak najpredzej :) zawsze to duza motywacja :)