Waga spadła, choć nieznacznie, ale może przynajmniej na dłużej. Nie głodzę się, ograniczyłam słodycze prawie do minimum, z chlebem też staram się nie przesadzać i jem trochę częściej, ale mniej, nie jem 2,5 godz przed snem i chyba na razie to wystarcza. Jeśli chodzi o ruch to też staram się by było go trochę więcej, wieczorny spacer i kiedy czas mi na to pozwalam jakiś 30minutowy zestaw ćwiczeń z youtube. Idzie mi mozolnie, ale pocieszam się, że mam jeszcze trochę czasu i ze wszystkim zdążę. Jeśli do lutego nie będę miała tym sposobem 64kg na wadze wtedy zacznę się martwić i przyspieszę. Na razie będę się starać dołączyć do tego jeszcze więcej ruchu i mój magiczny hula hop dzięki, któremu moja talia będzie wyglądać jak marzenie :)
Dziś mam chyba ostatniego grilla w tym sezonie i nie zamierzam dać się ponieść...a przynajmniej nie za bardzo :)