Niedziela dobiega końca.
Przyjemnie dzisiaj patrzyło się przez okno, i właśnie to dziwne, że ja się cały czas czułam śpiąca. Poszłam na chwilę do mamy i wysiedzieć nie mogłam, nie dość, że ziewałam jak głupia to jeszcze piłam jak studnia bez dna, nie mogłam pragnienia zaspokoić.
A im więcej piłam tym bardziej czułam się szersza...
hmmmmmmm
Dzień jak widzicie minął mi bez rewelacji, śniadanko :
1/2 kr + pasztet + plaster pomidora z cebulką , sól i pieprz
(wiem miały być płatki, ale nie mogłam się powstrzymać)
Na obiad spałaszowałam:
- 1/2 udka pieczonego, 2 ziemniaczki, kapusta kiszona z boczkiem zasmażana (troszkę, tak na smak)
Na kolację kwadracik galarety 3cm/3cm ( z drobiu, z mięsa z rosołu, ale rosołu nie jadłam)
No i kolejny grzech:
pare frytek z sosem musztardowym (dosłownie pare).
Koktajl na jutro do pracy już jest przygotowany, na pojutrze też zostało, musiałam zmiksować tego mojego kwaśnego, przeceniaka ananasa.
Ale z sokiem z suszonych śliwek, kefirem, natką pietruszki i sokiem z cytryny jest o.k.
Nie wiem czy jutro uda mi się tu zajżeć, i po jutrze też, ponieważ pracuję poza miastem, więc napiszę już menu na jutrzejszy dzień.
Śniadanie:
- kawa z mlekiem 0,2 %
- płatki jęczmienne z ociupinką mleka
Obiad:
-trzeba żur z soboty dojeść, ale już bez wkładki, żeberkami zajęła się reszta rodziny
i nie wiem co z kolacją, zależy o której zjem obiad.
Ano, w pracy na pewno wpałaszuję jakiegoś fruciaka, póki ceny jeszcze się nie wygórowały za bardzo.
I to by było.
Trzymajcie się cieplutko.
A co do prezentu na Mikołajki to na razie nie zamówiony, muszę małej się jakoś pobyć bo cały czas, za mną łazi a w nocy- nie ma opcji- zwykle jestem nietomna.
Już wiem idę wpakować ja do wanny.
Narka,
PAPA
teinaa
16 listopada 2012, 18:47Też tak czasem mam że nie mogę zaspokoić pragnienia :P
anushka81
11 listopada 2012, 21:05troche tych smaczków było:) uważaj na nie :)