Nie wiem, pisać czy nie, bo w sumie nic nadzwyczajnego… ale jednak nietypowo. Otóż w sobotę zaliczyłem pierwsze zawody, na których prawie się nie spociłem.
Od jakiegoś czasu doradzam początkującej biegaczce, jak ma trenować. Zapisała się jeszcze zimą na Biegnij Warszawo Nocą i obiecałem pozającować w tym debiucie. Co prawda później wyszło na jaw, że bieg odbędzie się pod egidą Legii, której po ostatnim braku reakcji na faszystowskie wybryki kibiców pokazałem czerwona kartkę... ale słowo się rzekło.
Startowała od zera, nieskażona sportem pewnie od ostatniego wuefu w szkole. Z nadejściem wiosny zaczęła od marszobiegów, ale słabo się mobilizowała do treningów i w końcu na 2.5 mca przed zawodami była głęboko w lesie. Musiałem jej rozpisać plan do ścisłego przestrzegania – niestety w tym momencie objętość z tygodnia na tydzień musiała już rosnąć o 25% zamiast książkowych 10%, więc jechaliśmy po bandzie. W pewnym momencie nawet kolano zaprotestowało, na szczęście na krótko. Ostatecznie na starcie stanęła mając na koncie maksymalny dystans 8 km marszobiegiem. Na szczęście wszystko dopisało – pogoda, buty i organizm. Co prawda zapodziałem gdzieś garmina i tempo musiałem kontrolować na wyczucie, a nienaturalnie mi się biegło tempem prawie 2 min/km wolniejszym od najwolniejszego jakie znają moje nogi… Ale poszło dobrze i dotarliśmy do mety równym tempem i bez żadnego marszu, z niezłym czasem i zapasem mocy. Pierwszy raz stać mnie było, aby ekipie fotomaratonu pozować z wyluzowanym uśmiechem ;) A twarz koleżanki, która przebiegła dychę bez zatrzymania choć 3 mce temu ledwo truchtała – bezcenna. Można? Można!
Tak więc mam pierwszy medal, zdobyty bez wysiłku. Ale przynajmniej waga pudełka z dorobkiem przekroczyła w końcu 2 kg ;)
BoginiWikka
5 października 2019, 19:32gratuluję medalu, BRAWO! :)
Pokerusia
8 czerwca 2016, 15:10Świetna sprawa. Brawooo dla Ciebie i koleżanki! Szkoda, że nie mam Cię pod ręką;) również jestem początkującą amatorką w bieganiu i po debiucie na 5km Biegu Kobiet, ( super fajna impreza) zapisałam się na Nocny Bieg Świętojański w Gdyni na 10km.....a dziś prawie tydzień przed imprezą jednak stwierdzam, że niestety dam rady:///
strach3
8 czerwca 2016, 18:20No niestety, przygotowanie musi swoje potrwać, w tydzień się nie da już nic nadrobić. Lepiej odpuścić, znaleźć następne zawody, rozpisać plan i się go trzymać.
ggeisha
8 czerwca 2016, 13:04O, jakie to słodkie! Ja chyba też muszę zwlec z kanapy mojego tatę, bo nie umiem sama z siebie biegać w takim tempie, żeby się nie spocić ;) Wydaje mi się, że tak się w ogóle nie da, że wolniej to już tylko marsz... :D
strach3
8 czerwca 2016, 18:27Niniejszym stwierdzam, że przemieszczałem się w płaszczyźnie poziomej tempem 7:00 i była faza lotu, ergo: da się ;) Nie wiem czy zwlekanie na siłę ma szanse powodzenia, raczej musi być pacjenta chęć szczera... ale cel szczytny i spróbować warto, powodzenia!
ggeisha
8 czerwca 2016, 19:09Zatem spróbuję - zainspirowałeś mnie :)
strach3
8 czerwca 2016, 23:09A przypomniało mi się jeszcze, że czasem mijam na osiedlu babkę ok 45 lat, szczupłą, która "slowjogginguje". Fazy lotu brak, tempo takie, że raczej wyprzedziłbym ją szybkim marszem. Strasznie to wygląda, przygarbiona, pokurczona... raz ją mijałem robiąc tempówki po 4:10, prawie ją podmuch zwiał na ulicę ;) Nie wiem, czemu wykonuje ta śmieszną pokurczoną imitację biegania zamiast wziąć kijki albo chociaż się wyprostować. No, ale lepsze niż nic.
ggeisha
8 czerwca 2016, 23:31No bez fazy lotu to chód. Tyle, że warto zadbać o technikę. Możliwe, że nie może biegać - ok, może stawy czy coś. Ale jak już coś robić, to niech to ma sens... Ale masz rację, gdy bierze się pod uwagę alternatywę leżenia przed TV i oglądania seriali, to dobre i to. Chciałam wyciągnąć mojego tatę, ale mówi, że butów nie ma...
Nefri62
8 czerwca 2016, 07:30zrobiłeś dobry uczynek :))
strach3
8 czerwca 2016, 18:29Psst, może los nie zauważy i tym razem nie wydzieli w nagrodę kopa ;)
Magdalena762013
8 czerwca 2016, 00:28Fajna sprawa - kojarzy mi sie z czasem udzielania korepetycji z matmy, gdy uczeń z klasówki dostawał 4 lub 5... A u Ciebie jakieś kontuzje jeszcze są?
strach3
8 czerwca 2016, 18:30Już nie, do pełni formy jeszcze trochę brakuje, ale brykam coraz szybciej.
Magdalena762013
8 czerwca 2016, 22:56No to działaj dalej - bo dobrze Ci szło. Jedynie chyba rodzina trochę cierpiała i kontakty z nia, jeśli moge pozwolić sobie na odrobine prywaty.