Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mój sposób by nie złapać zadyszki na rowerze


Otóż do tej pory nie lubiłam roweru bo mieszkam na terenie gdzie dominują podgóry i z góry. Nigdy nie przejechałam jakiejś trasy w całości zawsze pod góry toczyłam bo się męczyłam. Aż do dziś. Stosowałam poradę trenera fitness by jechać powolutku pedałować przednią częścią stopy i robić regularne wdechy i wydechy w tedy do mięśni dociera tlen i nie bolą a ciało się rozlużnia. I TO DZIAŁA. 10 km przejechałam cały czas na rowerku. Ani nie marudziłam ani się nie męczyłam. Pokochałam rower. Super rada która u mnie zadziałała.

A tak to wszystko hula jak w zegarku. Dziś 10 km na rowerze z góry pod góry i tak cały czas. I 30 minut na mojej ukochanej piłce którą ubóstwiam. 

Dieta dziś tylko jakaś taka uboga bo troszkę pofolgowałam. Zapiekanka , ziemniaki zapiekane i ciut frytek domowych (frytki). Ale nie żałuję bo to się odrobi. A przez weekend było zdrowo i kolorowo (zupa). No i dobrze a co.

  • dolce_far_niente

    dolce_far_niente

    24 lipca 2018, 14:18

    Rower to jedyna aktywność fizyczna, która mnie nie męczy aż tak, ale niektóre górki faktycznie są piekielne, więc zapamiętam sobie tą radę, szczególnie że dzisiaj też wychodzę pojeździć ;D

    • Stokrotka19822

      Stokrotka19822

      24 lipca 2018, 14:24

      oj uwierz ja mam takie tereny że albo jest bardzo pod górkę albo z górki ale gdzie się nie ruszę tam mnie nic nie omija :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.