ze lepiej bez kija nie podchodzic...no juz czuje ze ten dzien bedzie tragiczny....kurwa co...juz nie mam sił...powoli trace zapał..każdy by stracił jeśli po takim staraniu by stał w miejscu...no dziś znów mam 84 uwieżycie ogólnie to juz przeszło 2 tyg sie tak bujam a miedzy 83,8 a 84 od 4 , no ile można,no myślałam ze kurwicy dostane jak na nia stanełam.....
a jeszcze jak by tego było mało nie wyspałam sie wstałam po 8 bo obudził mnie sms, patrze szro no ok nie zawsze swieci rano słonce, ale wygladam a tam paoda na termometrze 17 ...bilans miało byc 30 i piekne słonce i bezchmurne niebo a jest 17 chmury i deszcz...no super....no i do tego po co myłam wieczorem okna, po to by dzis po deszczu umyc jeszcze raz no nie...przy wersji optymistycznej jesli przestanie padac, a pranie zgnije mi w domu, wczoraj zmieniłam 3 pościele, i jest wprana po nocy i rano miałam ja cyk na dwór ...a tu co . DUPA...może lepiej niech sie ten dzień już skończy!
8.30 szklanka koktajlu truskawkowego własnej roboty (dużo truskawek, ciut mleka i odrobina cukru )
12.30 kawa pażona
14.30 1/4 ryby po grecku i herbata na spalanie
17.00 2 szkl koktajlu truskawkowego i 2 parówki jedynki
18.00 kawa duża z pianką z mleka słodkiego
21.15 mały bakoma twist 0%
woda-1,5 l
aktywność-zero...choć cały dzień na nogach pranie, prasowanie,sprzatanie ale ja tego do aktywności nie zaliczam,bo gdyby to była aktywość to powinnam wyglądac jak wiór a nie wygladam
edit.15.00 to jakiś koszmar ten dzień...mówiłam rano ze tak bedzie, do 11.00 mi sie polepszyło bo wyjzało słonko,powiesiłam pranie, przetarłam okna,prawie posprzatałam oprócz podłóg....i stało sie szykowałam sie do treściwego II sniadania ale juz go nie zjadła...dostałam telefon, nie ok wszyscy zyja na szczescie to inne sprawy prywatno finansowe !, wali mi sie wszystko na głowe , śniadanie poszło nie wiem gdzie dorwałam sie tylko do wody, potem kawa która łykłam tylko zimną bo nawet tego nie mogłam przepuscic przez gardło.....i siedze i myśle...potem znó deszcz pranie do domu onka znów brudne i jak tu sie nie wkurzyc....ok 13.00 wykonałam pare telefonów,jest nadzieja ze bedzie ok , ze sie z tego wygrzebiemy,musze jutro sie zpracy ciut ulotnic i cos załatwic i mam nadzieje ze sprawa dobrze sie skonczy bo jak nie to stach pomyślec, wszystko stoi mi w gardle.....zmusiłam sie do obiadu, głowa mi pęka wziełam tabletki, mam nadzieje ze pomogą, dawno mnie tak nie bolała......musi byc dobrze,musi
papuga12
24 sierpnia 2011, 21:09Ta twoja waga jest jakaś felerna. Może kup nową? A tak poważnie, czy korzystałaś kiedyś z porad dietetyka? Znam ludzi, którym wizyty w poradni leczenia otyłości pomogły "wskoczyć" na dobre tory. Pozdrawiam. Nie trać wiary w siebie
olszdomi
24 sierpnia 2011, 17:48no właśnie bardzo ciężko to wytłumaczyć pisząc... najlepiej pokazać. W każdym razie wydech robię na dwa dość głośny
jolaps
24 sierpnia 2011, 13:31Złość piękności służy. Jesteś przed@ że się tak wściekasz. Że waga stoi a nie rośnie to się ciesz. Organizm musi się zaprogramować. Przecież dałaś mu niezły wycisk. Przejdź na luzik i samo poleci. Wiem ze to wkurza i ze się śpieszysz ale to nic nie pomoże. Prawie każda tak ma i nie należy się od razu zniechęcać.
malicka5
24 sierpnia 2011, 10:09Ostrożnie podchodzę, w ręku trzymam spory kij! ............ Przywieź to pranie do mnie. Jest pięknie, słonecznie. I nie marudź jak jakaś klępa. Bierz się w garść! Waga stoi? I co z tego? Będzie spadać, tylko się diety trzymaj.
linka51
24 sierpnia 2011, 09:23założę się że słońce już wyszło i pranie wisi sobie :D nie daj się tej wrednej wadze!!!
JasminaWeronika
24 sierpnia 2011, 09:08będzie dobrze:)
kwiatuszek170466
24 sierpnia 2011, 09:06Nie załamuj się ,.Wiem że to wkurza ale waga w końcu musi iśc w dół.Może zmniejsz ciut ilość kcl i może to pomoże.Pozdrawiam