Wyleczyłam się z odchudzania . Jestem zdrowa.
Jesteście kochane bo zawsze dzielicie się swoimi doświadczeniami.Wasze komentarze są super wspomagające i pouczające. Rzeczywiście najważniejszy we wszystkim jest umiar i trzeba wybrać dla siebie to co najlepsze bo każdy organizm, każdy metabolizm jest inny.
Zważyłam się dzisiaj i waga pokazała 67 kg. Czy się przeraziłam? Nie. Był to efekt jedzenia od soboty własnoręcznie upieczonego pysznego serniczka i świeżego chleba, upieczonego wczoraj wieczorem. Oczywiście też opróżniałam szufladę warzywną z jogurtów.
Kiedy stanęłam na wadze i zobaczyłam 67 kg poczułam się wolna. Gniewać się na wagę? A za co? Uśmiechnęłam się do siebie bo poczułam smak tej wolności. Dziwne prawda? Nie umiem Wam opisać tego uczucia.
Następne ważenie nie po pracy, nie wieczorem nie w nocy,( tak, tak też mi się zdarzało chyba kurde blade książkę zamierzałam napisać o chudnięciu w nocy i zbierałam dane, he, he) ale w sobotę rano. Koniec dietetycznej obsesji. Zrobiłam sobie pyszną sałatkę z brokułów z jajkiem, pomidorem, papryką i sosem czosnkowym i zabrałam resztę upieczonego chleba do pracy.( 3 skibeczki)
Wynoszę z biurka z pracy i zabieram do domu wszystkie musli, budynie i kisiele typu szybki kubek na przetrwanie na wszelki wypadek gdybym była głodna.
Nigdy nie byłam posiadaczka takiej ilości jedzenia w biurku co w czasie odchudzania, he, he. Właśnie delektuje się kawą zbożową z cykorią i mleczkiem. Od tej chwili jedzenie przestaje być moją obsesją.
Od dzisiaj jem, żeby trwać, a resztę mojego czasu i moich myśli przeznaczam na życie bo każde uzależnienie wprowadza w nim chaos.
Prosiłam o wolność i dostałam ją.
Jestem wolna?.idę żyć i cieszyć się wolnością.
Nie macie pojęcia ile zyskam wolnego czasu. Chwilo trwaj.
Buziaczki i do usłyszenia.
Tess92
14 grudnia 2011, 15:12I tak trzymaj! Bardzo zdrowe podejscie do zycia! Pozdrowionka
Karampuk
13 grudnia 2011, 05:15powodzenia
elasial
12 grudnia 2011, 23:32Muszę Ci powiedzieć ,że też mam niby luzik. Jednak tyle jest osób , które sporo straciły puszczając lejce i dały koniom ponieść. A apiaćodnowapolskoludowa. Nie mam jeszcze takiego stanu.Jestem czujna.
renianh
12 grudnia 2011, 21:04Brawa dla wolności ,też myślę i działam podobnie ale ważyć się nie przestanę ,lubię to poranne ważenie ,traktuję to jak rytuał mycie ,śniadanie ,mycie zębów itd itp.Nie sadzę by waga ograniczała naszą wolność,ale jeśli potrafisz bez ważenia to szacun.
Aldek57
12 grudnia 2011, 20:35Mieciu Ty osiągnęłaś tą równowagę do której dążą odchudzaczki.Pierwszy etap odchudzania to determinacja; muszę coś z sobą zrobić - tak więc dieta ,potem euforia chudnięcia i rezim wdrożenie zasad powodujących chudniecie; kolejny etap schudłam chcę się zdrowo odżywiać ale / waga ,sylwetka/ nie jest dobra więc czuwanie nad nią.Ostatni etap jest o.k rozumiemy na czym to polega, znamy swój organizm ,jojo do pokonania i osiągamy to o czym piszesz - przestajemy się bać.Ale istnieje niebezpieczeństwo,,,,,,,,,,że możemy się zapomnieć i wracamy do pkt.1.Pozdrawiam
sempe
12 grudnia 2011, 17:26to naprawde wydarzenie w Twoim życiu!! kiedyś tez tak dojde do siebie jak TY!! będę zaglądać i czytać wszystkie Twoje mądrosci!! a w tej sałatce to brokuły surowe miałaś czy zblanszowane?
Anka19799
12 grudnia 2011, 17:19I jeszcze z tym bialkiem w diecie! Ostatnio w ramach pisania pracy zaliczeniowej robilam badania teoretyczne na temat spozycia miesa w UK. Wychodzi statystycznie, ze Brytol wciaga ok. 80kg miecha rocznie, co stanowi w przyblizeniu rownowartosc jego wagi. To tak gwoli zwrocenia uwagi, ze Brytole jedza miesa za duzo. Bo normy rzadowe przyznaja dzienna porcje protein w diecie dla kobiety 36g, a dla mezczyzny 44g. Natomiast badania statystyczne wykazuja, ze przecietnie kazdy spozywa dziennie 31g protein pochodzacych z: platkow sniadaniowych wszelkiej masci i muesli, orzechow, owocow i warzyw - a zatem nie ma potrzeby, aby tak usilnie nadrabiac dostawy bialka w postaci miesa, ktorego to ludziska wsuwaja na wyrost, bo czego organizm nie wykorzysta do budowy tkanek, tego nagromadzi w postaci sadla. Pozdrawiam!
Anka19799
12 grudnia 2011, 17:08Toz to Miecia rzeczywiscie Jasnie Oswiecona jest! Mieciu, proponuje, zebys kask jaki rowerowy na glowe zalozyla natychmiast, bo ani sie obejzysz, a zaczniesz lewitowac - to wowczas kask bedzie jak znalazl, zebys sie glowa o sufit nie uderzyla. Chyle czola, na kolana padam, bo Miecia jest mym Bohaterem, przez wielkie Be! Zatem natchniona i zainspirowana lece naprawiac siebie!
EmilyEmily
12 grudnia 2011, 17:05Brawo, a co ciekawe ja doszłam wczoraj do identycznego wniosku! HIHI! Tak trzymaj a waga sama spadnie ;) jakby mimochodem :)
karioka97
12 grudnia 2011, 16:40Amen - to czytam ja niewolnica:), wylizując kisiel - szybką chwilę :):):) taki mały zapas w szufladzie biurowej , gdybym nagle była głodna, i to nagle przyszło teraz :) Póki co ja nie pisze na forum, dopóki nie zmądrzeję:):)
sobotka35
12 grudnia 2011, 16:20Ciesz się tą wolnością ile się da:))Pozdrawiam:)
izulka710
12 grudnia 2011, 16:17Wiesz Mieciu,jakiś czas temu też byłam na etapie jest ok.nie musi być mniej,ale po wyjeździe P zaczęłam podjadać,a w efekcie wskoczyło co nie co:(Teraz chcę to zrzucić bo już wiem,że było mniej:))A le nie za wszelką cenę!!!Tobie mogę tylko pozazdrościć:))
hoffnungsvoll
12 grudnia 2011, 15:30Ale fajnie! Jak ja lubię takie wpisy!!!! Tak, tak tak! Podpisuje się pod tym, o czym piszesz wszystkimi nogami i rękami!!! Wiesz Mieciu! Dla mnie właśnie ta WOLNOŚĆ jest chyba najważniejsza ( oprócz miłości) ! Ciesz się z niej! Trwaj w niej! Czuję Twoje skrzydła! Leć! Buziaki przesyłam!
mada2307
12 grudnia 2011, 15:16Ja też nie muszę się już odchudzać, nie wpadłam na to, by SOBIE to uzmysłowić, a tym bardziej ogłosić. Chcę zgubić jeszcze 2-3 jkg, ale niby chcę, a tak naprawdę się nie staram. Na pewno zmieniłam nawyki zywieniowe, ale nie katuję się żadnymi dietami, jesli już, to raczej po to, by pokazać, że potrafie sie poumartwiać, byle nie za długo... moje BMI jest prawidłowe, ale chcę TUTAJ być, bo bardzo sie zżyłam z dziewczynami i nie potrafie zostawić Vitalii i pójść precz.,
TlustaMyszka
12 grudnia 2011, 14:25BAAARRDDZOOO mi się podoba nastawienie...też tak chceee...ale to chyba nie moja pora...nie jestem gotowa na rozstanie z dietetyczną schizą...ale może kiedyś, gratuluje i oby tak dalej
danutagda
12 grudnia 2011, 14:13Zazdroszczę Ci. Ja jestem uzależniona od odchudzania i myślenia o jedzeniu. Nawet jak jem (co czynię ostatnio), ciągle myślę o odchudzaniu, mam poczucie, że źle robię, utyję, będę gruba. Muszę się ważyć i kontrolować, popadać w stresy i nie lubić siebie. Wtedy przychodzi moment, że coś mi zaskakuje, przestaję jeść w nadmiarze, liczę kalorie, stosuję dietę i chudnę. I jestem szczęśliwa. I tak ciągle, dookoła...
luckaaa
12 grudnia 2011, 14:07no i dobrze , zdrowo, normalnie i malo :)
kasia8147
12 grudnia 2011, 13:24;)
activebaby
12 grudnia 2011, 12:42tak wolność i swoboda..chyba sobie musze tez zrobić taką burzę mózgów...bo ostatnio wszystko kreci sie tylko wokół jedzenia..powodzenia Mieciu
Grazka19751
12 grudnia 2011, 12:38Super powiedziane (napisane ;-)) ) :-) Dla mnie największym sukcesem będzie nie to że schudnę lecz to że będę miała "normalny" stosunek do jedzenia :-) Po uzyskaniu odpowiedniej wagi - normalnie jeść i KONIEC z dietami i obżarstwem! Taki mam plan - i wykonam go sam (sama) ;-))))