Drugi dzień w pracy za mną. Jest fajnie. Pracy na koniec roku jak to w budżetówce bywa nie brakuje. Wstaję codziennie rano 5.10 i zaczynam od ćwiczenia rytuałów tybetańskich. Pisałam Wam kiedyś o tym i podawałam linka. Uwielbiam je i dają mi powera na cały dzień. Jezu jak mi tego brakowało. Cudownie porozciągana Miecia.
Ten jeden powyższy niestety z żalem opuszczam, bo złamana kość ramienia nie pozwala mi na to. Ale przyjdzie czas i dam radę.
Nie pamiętam czy pisałam Wam, że przed złamaniem barku razem z rytami tybetańskimi codziennie rano stawałam na głowie?
Moja przygoda z tym stanie na głowie zaczęła się od przeczytania książki Williama Wharton "Spóźnieni kochankowie". Zawzięłam się i tak długo ćwiczyłam aż mi się udało. Powiedziałam sobie, ona może to ja też dam radę. Nie brałam pod uwagę, że może to być fikcja na potrzebę książki. Udało się. Byłam z siebie dumna. Miałam wtedy ok. 46 lat.
Mam cichą nadzieję, że będę wkrótce nadal mogła stać na głowie tak jak przed złamaniem. Będę rehabilitować moją złamaskę do skutku. Niestety jak widać na rysunku stanie opiera się na ramionach
A teraz realia dietetyczne z pracy. Baardzo kusi mnie słodkie i nie daję rady mu się oprzeć. Chyba założę sobie kaganiec na pyszczydło jak poniżej, he, he. Ale taki przez które nic słodkiego się nie przedostanie.
Pozytywne zdarzenie z powrotu do pracy to to, że jestem więcej w ruchu. Codziennie chodzę też na stepperku minimum 4 000 kroków. Do tego dochodzą ćwiczenia i hula hop. Jak będzie w poniedziałek na ważeniu sama nie wiem. Wszystko mi się pozmieniało. Aha, w pracy dzisiaj odwiedził mnie kolega i powiedział, że wyszczuplałam. I co więcej trzeba jak cudzy chłop zauważył, że jest Mieci mniej.
Dziewczyny ruch, ruch i jeszcze raz ruch to sił i dobrych chęci nam na wszystko wystarczy, a już na pewno na dietkowanie. A słodyczom mówię nieeee.
BUZIAKI
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
witalka
9 grudnia 2010, 18:57roboty w budżetówce co niemiara :)) ale fajna robota co nie?
witalka
9 grudnia 2010, 18:56roboty w budżetówce co niemiara :)) ale fajna robota co nie?
benatka1967
9 grudnia 2010, 17:30zapisuję na kaganiec
ewkada
9 grudnia 2010, 14:32Ja chyba również będę musiała założyć sobie kaganiec na pyszczydło, bo słodycze aż się do mnie uśmiechają.Szkoda,że nie jabłko albo pomarańcza ! O ćwiczeniach tybetańskich nie słyszałam ,przypominają jogę.Rzeczywiscie powinnaś być z siebie dumna i nie tylko wtedy ale po dzień dzisiejszy.Pozdrawiam.
calcjum
9 grudnia 2010, 10:20brawo! brawo! biorę z Ciebie perzykład, koniec to czy tamto Buziaki i powodzenia w pracy
Alianna
9 grudnia 2010, 08:06Usmiechów sto dwa na czas spędzony w pracy. Masz Ty w sobie powera niesamowitego i podziwiam Twoje samozaparcie. Daleko mi do ciebie, oj, daleko!
gwiazdolinka1982
9 grudnia 2010, 07:38a ja myślę że jesteś tak rozsądna kobietą że wcale kaganiec nie jest Ci potrzebny.Pozdrawiam w tym zapracowanym okresie :)
kiszonka
9 grudnia 2010, 07:15zapracowana kobieto :* te słodycze i tak wychodzisz w szkole :* jestem pod wielkimmm wrażeniem stania na głowie :) buziaki :*
karioka97
9 grudnia 2010, 06:51też mam fajnie, 20 facetów i nas 2 :) Ale atmosfera jest fajna :)
elissa1973
9 grudnia 2010, 05:14tylko podziwiac Miecie i braz z niej przyklad
filipinka1
8 grudnia 2010, 22:48sama wiesz najlepiej jak ważne jest zdrówko, dziękujemy za życzenia i Tobie też niech zdrówko dopisuje :))))
luckaaa
8 grudnia 2010, 22:22Czesc chudzinko :) Alez w tobie zapalu i entuzjazmu ! Mozesz gory przenosic :) Powiedz , zawsze masz tyle energii , czy tylko teraz jak sie odchudzasz ? No bo jak jeszcze wspomagasz energie cukrem , to ja sobie nie wyobrazam ... Przyznam ci sie Mieciu ( po cichutku ) , ze mi sie tez slodkiego chce... , dlatego do lozka chadzam z ksiazka o cukrze...Jej tytul brzmi w moim wolnym tlumaczeniu z norweskiego : CUKIER - podstepny wrog. Wlosy mi deba staja jak czytam ile chorob , ile okropnych spustoszen i zaczatkow powaznych schorzen powoduje cukier. Bo , ze cukrzyca, otylosc- wiedza wszyscy , ale wiedzialas o grzybicach , bezsennosci , nerwicy, depresji, raku piersi, jelit , adhd, schorzeniach skory, eh - to dopiero poczatek ... . Przyznam szczerze i bez bicia , ze odkad drastycznie ograniczylam cukier w moim jadlospisie, zaczelam o wiele lepiej sypiac w nocy i miec mniej problemow z trawieniem , jelitami .Jestem o wiele spokojniejsza i wyluzowana. Szkoda tylko , ze slodkie jest takie dobre...
grazia1966
8 grudnia 2010, 21:51takie stanie na glowie to ćwiczyłam na jodze, ale ja nie potrafie stanć na rekach :( narazie ;) ale wierze że mi sie uda :) ja w łóżko zanim wstanę rozciągam kregosłóp jednym ćwiczeniem, dawno kolega mi je zapodał, jak mnie lędźwie nap....lały ;) a odkąd je robie to nie mam już tych bóli :) wierzę że dojdziesz do wprawy ponownie i w staniu na głowie i w tych rytualach tybetańskich :)
karioka97
8 grudnia 2010, 21:50Miecia, nie rozumiem, co znaczy w pracy fajnie :):) Tak sobie czytałam, czytałam.. i patrzę tu się zgadzamy (słodkości), tu się zgadzamy (5 wstawanko) i tu się nie zgadzamy (steper). Tak dużo nas łączy i tak dużo nas dzieli :):) Podzielmy się inaczej :)
muszka.
8 grudnia 2010, 21:44przeczytalam Twoj wpis a teraz zbieram szczeke z podlogi !!! skad w Tobie tyle sily i energi? jestes w wieku moich rodzicow a powera masz wiecej niz wszyscy moi sasiedzi z bloku do kupy wzieci! tego stanie na glowie do teraz nie jestem sobie w stanie wyobrazic w moim wykonaniu i te cwiczenia z rana!!!!!!!!!! Mamusiu kochana skad Ty bierzesz na to sily? ja rano nie potrafie wziac sie za cwiczenia preferuje wieczorne wygibasy! pozdrawiam :)
rozaar
8 grudnia 2010, 21:29bo kto by stawał na głowie?
lukrecja70
8 grudnia 2010, 21:03ja tez slodyczom mowie nie, ale same mi do pyszczka wchodza no i na stepperku tez wczoraj pozasuwalam - bylam prawdziewie z siebie dumna
ANULA51
8 grudnia 2010, 20:45tylko pozazdroscic :)
KLUSIA1954
8 grudnia 2010, 20:16Miecia, Ty to masz jakieś ciągłe ciągoty do słodkiego! Miecia, pamiętaj! NR tuż tuż, a ja obiecałam za Ciebie (publicznie) tę 60!!!
anka70
8 grudnia 2010, 20:02Podziwiam Cię z tymi porannym ćwiczeniami,ja ledwo wstaję o 6 ale o ćwiczeniach nawet nie myślę.Jesteś Wielka ! ! !