Z pełna premedytacją wczoraj wpierdzieliłam lody cassate bo miałam przeogromną na nie ochotę, a co. A to ze złości na te kg, które uczepiły się mojego tyłka jak rzep psiego ogona i ani rusz. I jakby tego było mało to jeszcze maja tendencję zwyżkową. Ja się pytam, czy ja te cholery zapraszałam do siebie? To biedny człowiek nie może sobie czasem zjeść coś smacznego i kalorycznego? Ja się pytam. Zaraz muszą sobie one, no te wstrętne kalorie mościć gniazdo w moim tyłku. Podoba im się czy co? Może trzeba zacząć nosić jakieś obleśne gatki czyli stworzyć im niej przyjazne środowisko? Wiecie co, to jest pomysł. Może podziała? No tak, tylko co na to mój ślubny jak mnie zobaczy w takich nie rajcownych gaciach. Chyba muszę wybrać mniejsze zło. Postawię może a na większy wysiłek? . Jak zobaczycie gdzieś przelatujący w Waszym pobliżu perszing to będę ja biegnąca z prędkością światła. Wytrzepię te chabasy z mojego dupasa, a co. CIERP CIAŁO JAK ŻREĆ CHCIAŁO.
No to do usłyszenia w lepszej rzeczywistości
Sowilo
23 czerwca 2010, 10:04U mnie waga też stanęła i ani drgnie. Skończyłam miesiąc smacznie dopasowanej i pomyślałam sobie, że teraz spróbuję tę z błonnikiem. Guzik!! jest to samo! O co tu chodzi ? Nawet nie podżeram specjalnie, ale wczoraj na mecz kupiłam sobie piwo, a co tam ... Niedługo wyjeżdżam na dwa m-ce w inne zupełnie klimaty i moją dietkę szlak trafi. Tam nawet jedzenie inne. Może zmiana klimatu mi pomoże :) A Ty śmigaj jak śmigałaś, bo aż przyjemnie się robi, że taki tajfun gdzieś lata i nas rozbawia :)
grubaseksmutasek
22 czerwca 2010, 21:53Kochana a co byś powiedziała na tort???? Twoje lody to pryszcz przy takim smacznym kawałku torciku z kremem.
volciara
22 czerwca 2010, 11:43lody to nie koniec świata przecież; )
linda.ewa
22 czerwca 2010, 10:12Jestem tak wściekła na siebie że nawet wpisu dłuższego nie chciało mi się robić! Ale myślę zupełnie tak jak Ty! Byle do przodu - mam nadziejęże te kilosy wreszcie kiedyś zgubimy...