Witam
Dzisiejszy dzień nie mogę zaliczyć do udanych tzn z dietą. Ogólnie to miło było.
Rano o 8.00 jak co dzień zjadlam śniadanie: grahamka z twarogiem i rzodkiewką + kawka z mlekiem+ jogurt naturalny.
Posiedziałam na vitali i na fejsie do 10.00 chcialam uspic Tymona(mój najmłodszy 3 miesieczny brzdac) i zaliczyć Skalpel, ale mały dziś niespokojny jakis płaczliwy (pleśniawki ma ) nie usnął.
Więc ogarnęłam troche chate i poodkurzałam. Jak skonczyłam była już 11,30. Opuściłam II sniadanie. Mały płakał wiec wyszłam z nim na spacer aby usnął. Spotkałam kolezanke i wybrałam się z nią poszwędać po rynku.
Po 13 odebrałam Gabi( 3 letnia córka) z przedszkola , potem zakupy i w domu byłam po 14.
Zanim zrobiłam obiad ( pierś z kurczaka z brokulami i papryką zamiast kaszy gryczanej dałam ryz naturalny brązowy i wymieszałam wszystko z sokiem z cytryny i oliwą wyszła taka sałatka na zimno pycha mniam mniam). Przyszła siostra do mnie , zaskoczona co ja gotuję. Co mi odbiło zdziwiła się. Jej tez smakowało. Ten ryż naturalny to się długo gotuje chyba 40 min. Także obiad zjadłam o 16.00. A zawsze jem o 14.00. Masakra.
podwieczorku juz dzis nie zjadalam bo kiedy.
O 19.00 kolacja serek wiejski i kromka chleba zytniego i plasterek kielbasy karkowskiej ( nie mogłam sie powstrzymać robiąc kolację dla syna starszego ).
No ogolnie to nie jest zle ale te przeeeerwy miedzy posilkami i ta kiełbasa.
Aha dzis opusciłam Cwiczenia z Ewa nie miałam jak i kiedy. Kolezanka siedziała do 18.00 u mnie , siostra do 21. Jeszce mama przyszła o 19.00. Dopiero po 20 jak uspiłam najmłodsze potomstwo wskoczylam na rowerek 30min zgubilam 300 kcal. Dzis moglam jezdzic dłuzej czulam sie o wiele lepiej niż ostatnim razem. Cwiczenia z Ewa daja rezultaty. Czuję róznice z moją kondycją. Drugi tydzień ćwiczen i jest postęp.
Ale się rozpisałam
Mój oglada mecz wiec ja na kompie.
Koncze bo przynudzam
Do jutra
P.S. Jutro myslę bedzie lepiej. Aha ta moja kolezanka ma córkę czarną taka mulatkę bo męża ma Murzyna. Jak chodzimy po mieście to co drugi człowiek się patrzy. No masakra jakaś. Ta mała to normalnie atrakcja turystyczna. Co za ludzie w tym kraju.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
JustynaBrave
11 września 2013, 11:42Nie było tragicznie! Dobrze sobie poradziłaś w sytuacji :) widać, że żadne przeszkody Cię nie zatrzymają w drodze po super sylwetkę :)
basior_ka
11 września 2013, 07:43Najważniesjze, że w tych przerwach nie rzuciłaś się na coś słodkiego. Myślę też, że plasterek krakowskirej to nie zbrodnia ;) to w końu mięso, a nie węglowodany ;) Mam nadzieję, że dzisiaj Mały pozwoli Ci na większą regularność ;) trzymaj się i powodzenia :)
wenus272
10 września 2013, 22:43super