Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedy patrzę na siebie w lustrze, nie jestem zadowolona. Odruchowo wciągam brzuch (bo się da), wypinam pierś, ale z tyłkiem już nic nie da się zrobić... Do tego jeszcze te obwisłe ramiona, okrągła twarz i komentarze mojego faceta: "Masz piękny uśmiech", nigdy odniesień do figury, słabo zawoalowane uwagi na temat braku aktywności fizycznej (nie to, żeby z niego był jakiś sportowiec, ale niby zanim mnie poznał, regularnie korzystał z siłowni). No i miałam dość, ale od miesiąca próbowałam coś sama podziałać i poniosłam totalną porażkę. Teraz jestem tutaj i może liczę na cud, ale przede wszystkim na to, że coś naprawię w własnej postawie, że mój facet powie mi, że jestem seksowna i że jego koledzy będą mu mnie zazdrościć. Naiwnie być może, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia. Pozdrawiam wszystkie Marzycielki!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 368
Komentarzy: 3
Założony: 28 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 8 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sophie88x

kobieta, 36 lat, Wrocław

160 cm, 60.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 58kg do wakacji, a po wakacjach maksymalnie 58kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2017 , Komentarze (1)

Ostatnio żyję w sporym stresie. Denerwuję się doktoratem, badaniami na uczelni, do tego jestem na etapie szukania pracy, a 3 tygodnie temu zaczęłam stosować leki antykoncepcyjne. I od 3 tygodni mam nieustający okres. W sumie dzisiaj zaczęłam kolejny cykl, tak w drodze wyjątku, więc wyobraźcie sobie jakieś zaszczute zwierzę, które przez ponad 20 dni się wykrwawia i chodzi obolałe (kontaktowałam się z ginekologiem, który powiedział, że tego typu objawy mogą występować przez kilka tygodni i że muszę to jakoś przetrwać). Skutki: jestem niemal non stop smutna, depresyjna i mam naprawdę spektakularne huśtawki nastroju, a w chwili czarnego humoru powiedziałam swojemu facetowi, że już wiem, czemu antykoncepcja hormonalna ma tak wysoką skuteczność...

W zeszłą sobotę rano zjadłam jogurt, a kilka godzin później, dziecko mojego faceta powiedziało, że zupa jest obrzydliwa (jestem świetną kucharką, niewdzięczna smarkulo!) i coś we mnie pękło. Wpadłam w doła, przez resztę dnia już nic nie zjadłam. W niedzielę "sukces", wcisnęłam w siebie jabłko, ale każdy kęs rósł mi w ustach. Na szczęście przyswajam herbatę i wodę. Soku już psychicznie nie (chciałam przepuścić przez wyciskarkę szpinak i jabłko, ale nie zdołałam się zmusić). Dzisiaj rano wmusiłam w siebie jabłko i pomyślałam, że jak wrócę z uczelni, to zjem coś porządniejszego (w końcu mam rozpiskę diety na kolejny tydzień, a taka spontaniczna głodówka czyni więcej szkody niż pożytku), ale w pracy było po prostu bardzo źle i już wiem, że nic nie uda mi się przełknąć:/

Nie wiem nawet, od czego powinnam zacząć jeść, jak w końcu mi się uda, żeby nie odbić tych cudownie straconych kilogramów z zeszłego tygodnia (co mnie dodatkowo dołuje, swoją drogą). Liczę na to, że może chociaż organizm mi się trochę zdetoksykuje. Mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej.

3 maja 2017 , Komentarze (1)

Dietę i plan treningowy otrzymałam 1 maja, z tym że rozpisano je od 2 maja, ale już w weekend miałam kilkugodzinne spacery i zdecydowanie lekkie posiłki wg własnej wizji. Zważywszy, że trafiło na dni wolne, to niestety z jedzeniem byłam mało stanowcza (miałam jeszcze lekką zupę jarzynową, którą zwyczajnie należało skonsumować, bo nie cierpię marnowania jedzenia, a do tego obudziłam się później i w związku z tym zmodyfikowałam liczbę i pory posiłków). Jestem w pozytywnym szoku, bo zrobiłam swój planowy treningowy wczoraj mimo znacznego bólu kręgosłupa i brzucha (okres), ale o dziwo po treningu byłam spocona, uśmiechnięta i nieobolała. Wnioski - lekka niedyspozycja nie jest argumentem do braku aktywności fizycznej! Dzisiaj też się rano złamałam i zważyłam, mimo że "oficjalne pomiary" mam w piątek, to ciekawość zwyciężyła i... jest lepiej, a to działa mega pozytywnie. Mam nadzieję, że przez najbliższe tygodnie będę częściej tak pozytywnie zaskoczona.

28 kwietnia 2017 , Komentarze (1)

Zosia, lat 29, od niedawna, po wielu latach samotności, w związku, póki co szczęśliwym. Te kilka lat bycia samą (żeby nie było, raczej z wyboru), przyczyniło się do tego, że sobie zwyczajnie odpuściłam. Nie liczę na cud i wygląd modelki. Wiem, powiecie - odchudzanie się dla faceta, to zła motywacja. Zgadzam się, ale ja nie odchudzam się dla faceta, ale przede wszystkim dla siebie. To, że wszystko zbiegło się w czasie, to trochę przypadek. Zwyczajnie łatwiej mi się było zdecydować na jakiś konkretny krok.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.