Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po majówce znowu start od zera!


Co ja ze sobą zrobiłam do tej pory.... a raczej czego nie zrobiłam...

Mój ostatni bieda-lament zadziałał trochę jak zimny prysznic. Trochę, a może nawet bardzo. 

Obiecałam sobie że Majówka będzie okresem mojego sprawdzenia się. Sprawdzenia czy potrafię sobie odmówić, czy potrafię się pilnować i nie popłynąć na żarciu wszystkiego niczym odkurzacz. Miałam też sprawdzić coś innego, ale to temat do omówienia z moim psychologiem... zobaczę za niedługo jakie będą tego wyniki. Na razie pogadajmy o jedzeniu...


 UDAŁO SIĘ!

Nie wrzucałam w siebie wszystkiego co popadnie! 

Da się spędzać super czas bez żarcia i nic nie robienia! Udało mi się na jakieś 90-95% i uważam że to super. Dlaczego?

Jednak jadłam chipsy i troszkę niezdrowego jedzenia. Ale kluczem jest tu słowo TROSZKĘ. Byłam w stanie nie kupić największej paczki chipsów i wciągnąć ją w siebie w kilka minut ustanawiając rekord Wrocławia i okolic. Co więcej, wybieraliśmy z moim facetem paczki jak najmniejsze i z jak najlepszym składem. Bez tego dziadostwa zwanego olejem palmowym. Głównie te pieczone lub smażone na oleju słonecznikowym. Są zupełnie inne, droższe i mniejsze, ale za to jakie dobre <3 No i kalorii miał mimo wszystko mniej. Zjadłam tylko troszkę i mi wystarczało, resztę czasu wolałam skupić się na filmie z moim facetem zamiast na poruszaniu paszczą :D

To jedzenie śmieci w domu, uważam że poszło mi dobrze. Zjadłam jakąś 1/5 chipsów z tego co zwykle w tym czasie bym pochłonęła z moim facetem (ale on jest wysportowany to sobie może pozwolić xD) Poza tym odkryłam nasiona CHIA i są przepyszne! Znaczy się tak.... mój facet twierdzi że są bez smaku i trochę są xD Ale ja w formie puddingu je bardzo lubię, mogę dodać owocków, miodu czy innych rzeczy i mam pyszne śniadanie, które mnie syci dłużej niż kochana do tej pory owsianka... oj chyba zdecyduję sie na połączenie tych nasionek w owsiance, ciekawe co mi z tego wyjdzie. Mają w sobie dużo białka, a z białkiem wiąże moje wielkie plany... ale o tym niżej, na razie skupię się na Majówce xD

Jak mi szło na mieście?

Nawet lepiej! Nie odwiedziliśmy ani jednego fast fooda z kiepskim żarciem! Zero kebaba, hamburgerów czy innego tego typu syfów. Sporo chodziliśmy po galeriach handlowych i gdy zgłodnieliśmy to zamiast wędrować do KFC czy Maka kuszeni kuponami oboje... wybieraliśmy kanapkę z pieca! Jedna duża na pół i już głód zaspokojony, nie trzeba jeść śmierdzącego kotleta czy kurczaka smażonego na głębokim tłuszczu. Kanapka na ciepło z kurczakiem, suszonymi pomidorami i mozarellą była od tego dużo pyszniejsza i zdrowsza <3 Raz tylko skusiliśmy się na frytki, ale tylko na frytki :)

Poza tym sporo z moim facetem chodziliśmy. Troszkę pospacerowaliśmy po rynku, odwiedziliśmy bary (zrobiliśmy sobie Tour de Craft jak do nazwaliśmy, bo oboje jesteśmy fanami craftowego piwa xD) Multitapów we Wrocku trochę jest, miały coś do zaoferowania, spróbowaliśmy i bardzo byliśmy z tego zadowoleni. Raz do piwa zamówiliśmy sobie naczosy z sosem z wędzonego jalapeno i śmietaną i były PRZEPYSZNIUTKIE! (Dobra, to kolejne z moich odstępstw, ale te naczosy znacznie zastąpiły mi podwieczorek i kolację, więc je sobie wybaczam, mam nadzieję że wy też xd)

Zdjęcie z neta, ale przyznacie ze smakowicie wygląda? Ciężko im odmówić, oj ciężko...

Największą atrakcją było PRAWDZIWE JAPOŃSKIE RAMEN. Jejku, jeśli uważałam że naczosy były dobre to ramen jest przepyszny wystrzelony w kosmos. Zamówiłam sobie opcję nazywającą się Panda na diecie xD na bulionie drobiowym z kilku rodzajów ptaków, z pulpetami drobiowymi, makaronem i dodatkami (które samemu się wybiera, można zaostrzyć, dodać sobie mięska, knajpka pierwsza klasa, ma u mnie 10/10 i na pewno nie raz się tam wybiorę) Nawet mojemu facetowi smakowało, czego się obawiałam, znając jego mogło mu się to wydziwione jedzenie typu glony nie podobać, ale jak stwierdził to glony w tej zupie najbardziej mu odpowiadały, więc jestem jeszcze bardziej zadowolona xD Kilka razy jedliśmy też sushi i mu bardzo smakowało, chyba go przekonam trochę do japońskiej kuchni (mimo że jak mówił dostaje się od niej raka xD) On miał bulion wołowo-wieprzowy z plastrami mięska, próbowałam go i też był bardzo smaczny. Ogólnie polecam, dużą porcją najadłam się na cały dzień, ledwo ją wciągnęłam.... przyznaje, ramen mnie prawie pokonało :D

PANda Ramen, kocham was! (wasze dania też xD)(puchar)(nudle)




Majówka już za mną, pora wracać do rzeczywistości. A jest taka że OD POCZĄTKU ROKU NIC NIE SCHUDŁAM. Wiem, musiałam (dalej muszę) się leczyć u psychologa z moich lęków i niesnasek. Czuję ogromną poprawę, nie uważam tego czasu za zupełnie zmarnowany. Ale lato się zbliża, w tym roku miało być inaczej... blablabla, ta sama gadka. Więc teraz jeśli nie zacisnę pasa i nie wezmę się za siebie na poważniej, to nici z tego. Tym bardziej że ostatni wpis pokazał mi że nie jest tak hurra optymistycznie jak myślałam. Mój wygląda pozostawia wiele do życzenia, okazało się że dużo więcej niż myślałam. Ale nauczona już od początku roku jak mam się prowadzić, co zrobić ze sobą i swoim życiem biorę się do roboty, zamiast rozpaczać jaka to ja jestem tłusta i poddawać się co robiłam do tej pory. 

Co więc mam zamiar zrobić?

Zmieniam dietę. Nie drastycznie, ale modyfikuję. Dalej jem 1800-1900 kcal, ale inaczej. Mianowicie obcinam węglowodany. Będzie jakieś 200g dziennie, a nie jak do tej pory 250. Idzie to na korzyść tłuszczu i białka. Moje proporcje będą teraz wyglądały tak:

To dość spora zmiana w porównaniu do tego co było do tej pory dla mnie. Ale czuję że się sprawdza. Dziś jestem po jakiś 100g białka i czuję się doskonale. Węgli też zjadłam mniej a jestem bardziej najedzona niż do tej pory. Tak mniej więcej rozplanowałam sobie swoje posiłki

  • Śniadanie: Postanowiłam do swojej owsianki dodać jakieś białko przez co jestem bardziej syta i nie czuję szybciej tego charakterystycznego "ssania" które sprawia, że muszę jak najszybciej czymś zapełnić żołądek. Rozważam zakup odżywki białkowej.
  • Na zajęcia muszę sobie zabierać jakieś jedzenie, inaczej nie wytrzymam. Uznałam że dalej mogę sobie robić kanapki, ale z dobrego, pełnoziarnistego pieczywa i z dużą ilością białka. Do tej pory był to tylko maleńki plasterek sera. Teraz chcę tam sobie dawać sporą porcję kurczaka, jakiś twarożek... muszę coś wymyślić jeszcze :D Ale będzie tam sporo dobrych rzeczy, tak żeby to nie była sama bułka :) Jeśli da radę to zrobię sobie coś do pudełka, kasza na słodko, słono, jogurt, sałatka... możliwości mam wiele
  • Obiady modyfikuję dodając do nich sporą porcję białka, czy to ryby, strączki, mięso (jajka niestety ograniczam przez alergię, więc muszę kombinować). Zmniejszam ilość węgli do około 50g w postaci kaszy czy makaronu, reszta to warzywa w dowolnej ilości. Po tym staram się nie jeść pieczywa, chyba że bardzo ciemne i ciężkie. 
  • Na kolację jakiś nabiał lub mięso. Z nimi mam zawsze największe problemy, jak nie kanapki to co? Teraz jem często sałatki z np kurczakiem, tuńczykiem z puszki, mozarellą ; serek wiejski z kaszą jaglaną albo sam serek z warzywami. Brakuje mi już pomysłów, może mi podsuniecie coś co mogłabym sobie robić? Bo nabiał obawiam się ze za niedługo mi się przeje :|

Mój dzisiejszy obiad zgodnie z nowymi założeniami prezentował się tak:

Mięso z uda kurczaka, do tego ryż brązowy z warzywami z patelni i fasolą, na dole cukinia z chili ze słoika z domu... Było przepyszne, najadłam się na dłużej niż moim dotychczasowym obiadem, którym była zwykle porcja makaronu xD

Uff... wielki plan na zmianę diety jest, a jak ćwiczenia? Oczywiście więcej! Mam popołudnia wolne, więc staram się iść biegać i włączam do tego bieg interwałowy. Tzn na początek 45 sek sprintu na maksa, 15 sek przerwy i tak kilka razy na zmianę.... Od przyszłego roku zapisuję się na naszą siłkę akademicką. Wystarczy wyrobić sobie kartę za 60 zeta na rok i mogę iść kiedy chcę, tuż za rogiem i mam wszystko do dyspozycji. Idealne rozwiązanie dla bieda-studenta jakim w tej chwili jestem :D    Niestety na razie nie mogę tego wprowadzić w życie, bo na moich stopach pojawiły się pęcherze wielkości pięciozłotówek :| Moje nowe buty po ledwie miesiącu używania przetarły się na piętach i tak zmasakrowały mi stopy, że ledwo mogłam chodzić, a na siedząco ciągle czułam to przeraźliwe kłucie. Będę je reklamować, to nienormalne żeby po ledwo miesiącu wyglądały jak po roku łażenia. Oby mi je przyjęli... jeśli nie to oddam je do szewca, może on jakąś łatę w to miejsce przyszyje.... a tak się cieszyłam z tych butów (szloch)

Postanowiłam także troszkę poszukać inspiracji w necie... trafiłam tak na Wilczogłodną i dziewczynę na dietetyce która opisuje proces odchudzania, daje naprawdę mądre i konkretne rady jak do tego podejść, przepisy na odchudzone dania. Bardzo konkretne w tym co piszą, mądre, wspaniale się je czyta! Oby więcej takich było :D



Rozpisałam się, ale to dobrze. Od teraz będę co tydzień tak kontrolować swoją dietę, ćwiczenia no i postępy, których się spodziewam! Nie po to wprowadzam tyle zmian i tak się staram żeby to wszystko zmarnować. Do wakacji zostało mało czasu, ale wierzę że poprawa mojej kondycji i schudnięcie co najmniej tych 5 kg to cel na wyciągnięcie ręki dla mnie. Trzeba spiąć poślady i się postarać, bo jest o co walczyć. Robię to w końcu dla siebie, bo ważne jest nie tylko moje zdrowie psychiczne (nad którym wiecej pracowałam od początku tego roku :)) ale także fizyczne, które będę teraz ostro szlifować! 

Trzymajcie się i powodzenia w waszych planach :D

  • polihymnia

    polihymnia

    10 maja 2017, 20:43

    o matko to majówkowe jedzenie mówi do mnie z monitora hahaha! życzę powodzenia, to super że tak racjonalnie i wydaje mi się że na spokojnie podchodzisz do tematu

  • pani_slowik

    pani_slowik

    9 maja 2017, 11:30

    nono, powiem Ci, że majówka w Twoim przypadku trochę potrwała - zazdraszczam i podziwiam, że nawet niezbyt fajna pogoda nie popsuła Wam tego wypadu! mogę Cię też pochwalić za wybieranie mniejszego zła w jedzeniu, szczególnie chipsy, na które się tak łatwo naciąć.. polecam chipsy z Kauflanda te takie kauflandowskie, skład to ziemniaki, dodatek (papryka, sól) i olej słonecznikowy :) i są tanie :D nasiona chia są spoko, ale wg mnie nie mają jakiegoś cudownego smaku, są neutralne, więc je jem jedynie dlatego, że są zdrowe i fajnie wyglądają xD ej, ale z tym ramenem to mnie normalnie zaskoczyłaś i olśniłaś - nie wiedziałam wcześniej w ogóle co to jest, ale jak weszłam na ich stronę i zobaczyłam sposób w jaki składa się zamówienia, ceny, zdjęcia i opinie to od razu to miejsce pokochałam <3 już wiem, gdzie się będę stoławać jak zabiorę mojego do Wrocławia ^^ tylko mój chłopak też jest wybredny i najchętniej to by jadł ino placki ziemniaczane, kebsy i bruszetty czosnkowe xD no, ale zoobowiązał się, że jeśli wytrwam na WO to pojedziemy właśnie do zoo we Wro i pójdziemy zjeść tam gdzie ja chcę (on jeszcze nie wie co planuje.. :D) widzisz, z tymi zmianami proporcji makro to może faktycznie dobry pomysł, bo może jesteś typem człowieka co dobrze by się czuł na keto? wiadomo, strasznie drogie jest jedzenie tylko tłuszczy i białka i nikt nie każe Ci zmieniać diety w tak drastyczny sposób, ale już takie „przetasowanie” proporcji powinno pomóc :) ej, a co Ty masz za alergię na te jajka? bo kurde jaja to jest dobry składnik do wykorzystania na każdy posiłek, właśnie na te nieszczęsne kolacje super byłyby omlety, jajecznice, jajka w koszulce etc. na kolacje możesz zjeść przykładowo tortille z kurczakiem, jakąś rybą, ogólnie robić rollsy takie :D albo wcinaj hummus! lub jeśli zaopatrzysz się w białko to koktajle białkowe, które są bardzo sycące! albo możesz jakąś kiełbaskę z dobrym składem sobie zjeść, czy też najzwyklejsze kanapki z serem i warzywami, opcji jest multum :) ja wiem, że teraz białko i tłuszcz powinny u Ciebie królować, ale jakieś węgle też musżż być – fajną alternatywą na kolacje są wafle ryżowe z masłem orzechowym i jakimś owocem (tak, tak, owoców się nie je na noc.. dupa tam prawda ;p). właśnie wg mnie za mało się ruszasz.. załóż sobie takie solidne postanowienia, że ćwiczysz np. 4 razy w tygodniu konkretne rzeczy, takie aby Ci się pot lał z tyłka, a nie jakieś „lizanie sportu” - KONKRET, DZIAŁANIE, EFEKTY :D jeśli dużo dałaś za te buty i by Ci ich nie przyjęli to ciśnij do rzecznika praw konsumentów – w ciągu 2 tygodni masz sprawę rozwiązaną, ogólnie jeśli to jest jedna z sieciówek obuwniczych to zazwyczaj w 90% konsument wygrywa :) buźki ;*

    • Sofia0

      Sofia0

      9 maja 2017, 12:57

      Szkoda że Twoja majówka się posypała, ale zawsze możesz wyciągnąć z tego taki plus że szybciej zaczęłaś swoją dietę WOW Z chipsów mniejsze zło jest takie że nie tykam tych najtańszych z biedry, mi teraz bardzo smakują "Just chips" z Lorenza, skład jak nazwa mówi :) Ja też pokochałam to miejsce a o faceta się nie martw, może się da przekonać. Mój też to taki, tylko makaron i kotlety z kurczaka by jadł, ale jak mu dałam nowych smaków popróbować to się przekonał. Teraz też gdy jesteśmy głodni to zamiast jakiś makdonaldów kupujemy sobie sushi rolkę (też polecam, są bary we Wrocku, jedna taka rolka kosztuje średnio 10 zeta, są dobre i sycą) w ogóle jeśli chcesz mogę CI trochę miejsc polecić, ja we Wrocku jestem stałym bywalcem i trochę znam fajne miejsca. Zoo jest świetne, polecam się tam wybrać z rana (inny trick: są dwa wejścia do niego, od strony hali stulecia i od strony wałów nad Odrą, tzw. Bramą Japońską. Polecam to drugie bo mniejsza kolejka tam zwykle jest. A nad samymi wałami jest teraz plaża z leżakami, można na nich pić piwko, super miejsce do posiedzenia ^_^) Wiesz co do keto to robiłam kiedyś test na swój typ metabolizmu który dała gdzieś do pamiętnika Naturalna i wyszło że dla mnie paleo jest idealną dietą. Teraz gdy jem więcej białka naprawdę czuję sie lepiej najedzona i mniej zmęczona, więc tej zmiany się trzymam. Keto może i by mi służyło, widać taki ze mnie typ że potrzebuje mięsa i tłuszczu xD Całkowicie na paleo i keto nie przejdę, nie da rady, kocham jednak makaron i kasze, węgle są mi potrzebne, ale ograniczyć ich ilość jak najbardziej się da i taka manipulacja, dla mnie ogromna, będzie moja rewolucją. Tylko to niestety trochę drogie jest, muszę włączyć swoją "kreatywną gosposię i łowcę promocji w jednym" xD No ta alergia na jajka mnie boli bardzo bo je kocham i gdyby nie to to jadłabym je koszykami :/ Dzięki za propozycję, na pewno czegoś takiego poszukam... hummus i serek wiejski już są trochę za długo, potrzebuję trochę zmienności bo nie będę potem mogła na nie patrzeć xd Oo wafle z masłem orzechowym to mega pomysł, to na pewno podłapię! Z tymi ćwiczeniami też wiem że się leniłam ale koniec z tym, pogoda letnia a moja opona dalej zimowa xDD Na razie załatwię te buty, to sklep z niby sportowymi rzeczami ale czytałam że niechętnie przyjmują reklamację, trochę powalczę, jak nie to zostaje szewc. Buźki dla Ciebie, pamieęaj że Twoim celem jest Wrocek i wycieczka do niego! ;*

  • Skrytozerca

    Skrytozerca

    8 maja 2017, 20:34

    Ale smakowite zdjęcia dodałaś. Dobrze, że Twoja majówka nie została "przeżarta". Ja pozwoliłam sobie na kilka gofrów, ale dietę miałam w planie po weekendzie, wiec się nie liczy, prawda? To co trzymamy teraz kciuki i lecimy z tą wagą, co?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.