Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy aż tak ze mną źle?


Hejka, przerwa długa, krótka, nieważne...

Chciałam sobie coś sprawdzić, wiec wreszcie się odważyłam. Zapytałam na forum na ile kg wyglądam (wiem, te głupie tematy czasami tak zaśmiecają xd). Naprawdę nie mogłam się przez jakiś czas ogarnąć z jedzeniem, ciągle wymówki, ciche pozwolenia na lenistwo i łakomstwo, olewanie ćwiczeń bo kanapa taka wygodna, ruszać sie nie chce...

Cóż, okazało się że w tym temacie dostawałam oceny nawet na 80kg. Wow. 80 kg. Tyle ile miałam w liceum gdy zaczynałam przygodę z odchudzaniem. Teraz jest mnie 10 kg mniej a dalej na tyle wyglądam? Popatrzyłam na siebie i rzeczywiście: zwały tłuszczu, talii zero, brzuch wielki, boczki się wylewają spod bielizny...

Mam wrażenie że od początku tego roku trochę się oszukiwałam, że jest super, że się uda, jak nie teraz to kiedyś.... nie ma co się spieszyć... a tu się okazuje że to nie do końca tak. To myślenie moje "chcę nie muszę" dalej uważam za dobre, ale przesadziłam z nim. Zamiast stać się podporą do zmiany siebie, swojego myślenia i działania ja jak to rasowa spryciula trochę je przekabaciłam i podkolorowałam, żeby mi dalej pasowało do tego "jak się nie narobić żeby coś zrobić, a ostatecznie nic nie zrobić" Mózg człowieka to jest jednak cwana bestia i przed zmianami broni się rękami i nogami... A ja wiem że jedzenie i ćwiczenie to nie fanaberia, tu chodzi o moje zdrowie. Mam za wysoki cholesterol w wieku 23 lat, wyglądam jak beczka, kondycja u mnie słaba... A plany miałam wielkie, czekają mnie w wakacje dwa wesela, chciałam wyglądać na nich super, chciałam zwiedzić Bieszczady z Ukochanym....

Ale jeśli naprawdę się nie zmienię, nie zepne swojego tłustego dupska i nie zrobię ze sobą porządku, to nic z tego nie będzie. Już pal licho plany na wakacje, mój wygląd, moje zdrowie i moje samopoczucie. Oto o co walczę. Oto dlaczego postanowiłam tutaj pisać. Dlaczego jeszcze raz podjęłam decyzję o odchudzaniu i zmianie stylu życia. Nie chcę być już tłustą beczką która wygląda na więcej niż waży. Bez kondycji i z ograniczoną możliwością wyboru ciuchów w sklepie. Chcę żyć zdrowo i w takim duchu wychowywać moje dzieci, żeby nie musiały przechodzić przez to samo piekło otyłości co ja. Ale jeśli dalej będę taka "szczfana kombinatorka" to nici z tego, mogę sobie pomarzyć. Chcenie chceniem, ale ja naprawdę muszę się wziąć do roboty. Nie mogę sobie wszystkiego tak olewać i uprawiać tumiwisizm na tak szeroką skalę. Moje zdrowie i samopoczucie nie jest tego warte...


Mamy prawie maj a ja od początku roku stoję z wagą niemalże w miejscu. Do tej pory starałam się myśleć pozytywnie, ale to mi przesłoniło rzeczywistość. Moje działania, a raczej ich brak do tego doprowadziły. 

CHCĘ I MUSZĘ SIĘ BARDZIEJ STARAĆ. MUSZĘ, BO INACZEJ WPADNĘ ZNOWU W PUŁAPKĘ OLEWANIA.


 Eh, ciężko to ze mną będzie, uparta jestem jak mało co xD Teraz się pochorowałam, więc biegać nie jestem w stanie. Jutro wyjeżdżam na Majówkę, tam czeka mnie 10 dni (tak mi się fajnie udało ustawić z wolnym) na sprawdzenie siebie. Brak chipsów, tłustego niezdrowego żarcia, koniec wreszcie z tym! Za to będą spacery, jazda na rowerze, zwiedzanie i wszystkie te fajne rzeczy jakie się robi razem (niekoniecznie musi to być opychanie się fast foodami :))


Założenie tego tematu bardzo mi pomogło. Bałam się tego i okazało się że jest czego. To mną wstrząsnęło. Naprawdę, załamałam się lekko tym że mogę wyglądać aż tak źle w oczach innych. Dziękuję za to, teraz czuję się mądrzejsza, silniejsza i zmotywowana do prawdziwej walki o swój wygląd :D

  • pani_slowik

    pani_slowik

    28 kwietnia 2017, 14:03

    bardzo żałuję, że akurat wczoraj nie byłam na kompie i nie widziałam Twojego wątku z pytaniem o kilogramy - it's not fair! :c a wiesz, że ostatnio Ci pisałam długaśny komentarz i gdy chciałam dodawać to kliknęłam coś przez pomyłkę i cały mój trud poszedł w pizdet? a ja byłam tak zła i stwierdziłam, że już Ci nie napisze xD echhh, wstaw fotę tutaj do pamiętnika, bo nie wierzę, że jest z Tobą tak źle - niech to będzie Twoja motywacja, która widnieje w pamiętniku by Ci przypominała dlaczego coś zmieniasz w swoim trybie życia! i jeśli mam być szczera to tez odniosłam lekkie wrażenie, że odpuściłaś, bo niby wszystko jest takie super i akceptujmy siebie, ale jednak nie do końca.. po prostu tak jak mówisz przedobrzyłaś... dlatego RÓWNOWAGA - czyli coś o co walczę od początku mojego istnienia :D kurcze, ale 80 kg to nieźle Ci przywaliły, jakieś 20 kg nadwagi.. natomiast w tym moim komentarzu, co mi się usunął miałam Cię przestrzec przed naszym forum, które już doskonale znasz tez od tej drugiej strony - jestem pewna, że komentarz z ośmioma dyszkami na liczniku był od jakiejś znanej "gwiazdy" na Vitalii, która zawsze hejtuje nawet szczupłe osoby, albo ma jakiegoś bzika na punkcie wartości "młodość, chudość, za*ebistość" xD gdzie wybyłaś na majówkę? w taką pogodę? oO to chyba tylko siedzieć w domu i się bujać po knajpach - mi właśnie pogoda zniszczyła plany majówkowe, którymi były kajaki :<< ale okej piękna, dość marudzenia - bierzemy tłuste tyłki w troki, bo jak nie my to kto? no nikt, więc lepiej abyśmy to były my :D udanej majówki mimo nieciekawej pogody, wracaj szczęśliwie :* i nie żryj!

  • LinuxS

    LinuxS

    28 kwietnia 2017, 08:10

    Dobrze, ze bierzesz sie dla siebie dla zdrowia i wygladu. Trzymam kciuki :-) Tym 80 kg, ktore Ci ktos dal bym sie specjalnie nie przejmowala. Vitalia. Tu ludzie strzelaja dziwne liczby, nie majac pojecia jak faktycznie okreslona waga przy okreslonym wzroscie moze wygladac. Mozna probowac ocenic kogos o podobnym wzroscie i budowie ciala, a nie kogos 10 cm wyzszego lub nizszego;-) Powodzenia tak czy inaczej. Sluszna decyzja.

  • chat-noir

    chat-noir

    27 kwietnia 2017, 20:34

    powodzenia! taki "zimny prysznic" czasami jest potrzebny, ja dzisiaj tez zrobiłam rachunek sumienia i za małe spodnie to jednak nie "miesnie" tylko zwały tłuszczu...wyjazd na majówke to dobry poczatek! trzymam kciuki za Ciebie i za siebie tez

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.