Hejka, jakieś dwa tygodnie nie pisałam (sporo wydarzeń się na to złożyło, ostatnie trzy weekendy miałam zajęte, a to mnie nie było a to ktoś był) więc czasu na pamiętnik nie miałam za wiele. Pora nadrobić!
Jeśli chodzi o moją wagę to z nią nie jest najlepiej... Mam na myśli nie tylko masę mojego ciała ale także złośliwe, stare urządzenie na którym ją sprawdzam. Cały luty nie działała więc byłam zmuszona opierać się tylko na centymetrach. Ich wyniki mi się podobały bo cośtam spadało... ale gdy wreszcie stanęłam na wagę to zamarłam: 69,7 kg. Oznacza to prawie powrót do punktu wyjścia. JAK TO SIĘ STAO?? Cóż, sama nie mam pojęcia, ale się stało... Co najlepsze, nie przejmuję się tym! Znaczy nie tak kompletnie mam to gdzieś, ale gdy patrzę na siebie w lustrze po tym całym ćwiczeniu, zdrowym jedzeniu to widzę że jakoś tam moje odbicie się zmienia... figura nabiera lepszych kształtów, boczki znikają, ja się bardziej uśmiecham i bardziej podobam się sobie i to jest najlepsze! Bez względu na cyferki na wadze! Wiem że chcę żeby była niższa i dążę do tego, ale to że teraz mam tyle masy nie znaczy że mam nienawidzić siebie, swojego ciała i wyrzucać sobie wszystko co najgorsze. To tylko motywacja do jeszcze cięższej pracy nad sobą. Podstawą jest jednak lubienie samego siebie... gdy robiłam to bo nienawidziłam swojego wyglądu to zawsze kończyło się to źle... teraz nie zamierzam odpuścić tak łatwo paradoksalnie dzięki temu że podobam się sobie Wiem, zagmatwane, ale uwierzcie mi ze działa
A co do tej złośliwej mechaniki to w biedrze szykuje się promocja na wagę łazienkową, więc rzucę się na nie i miejmy nadzieję że ten sprzęcior mnie nie zawiedzie
Moje postanowienia trzymają się różnie. Z relaksem, czytaniem Ewangelii i jedzeniem się staram i sie tego trzymam. Ćwiczenia wypadają gorzej, nie robię tego tak często jakbym chciała i powinna, tydzień temu ćwiczyłam zaledwie dwa razy... ale za to wyszłam pobiegać na dworze! Pierwszy raz od dawna, byłam z siebie taka dumna.... powoli zapominałam już jakie to cudowne zmęczyć się tak na świeżym powietrzu, gdy wokół wiosna zaczyna działać... niedaleko mam taki mały uroczy park, gdzie nie jestem jedyną biegaczką, od teraz na pewno będę tam częściej zaglądać! W kwestii dbania o ciało trochę lepiej, choć zdarza mi się odpuszczać balsamowanie i masaże, ale od kiedy facet powiedział mi ze serio działa i jakoś mniej mam tego cellulitu i tyłek mi tak nie wisi to motywacja znowu wystrzeliła w górę tak że na orbicie okołoziemskiej trzeba jej szukać
Dodałam sobie nowe postanowienie, takie spontaniczne, chodzi o oglądanie rekolekcji na Youtube. Znalazłam ten przecudowny kanał razem z tymi jeszcze bardziej przecudownymi rekolekcjami, wkręciłam w to mamę, ona swoich znajomych, ogólnie każdemu sie spodobały! Polecam dla wszystkich, ja sama zaczęłam dopiero w czwartek ale bardzo szybko nadrobiłam wszystkie filmiki i czekam z niecierpliwością na kolejne
Jak tam z moim jedzeniem na diecie? Całkiem dobrze, zmieniam troszeczkę plan żywienia i wprowadzam więcej mięsa. Teraz niespecjalnie chciało mi się je przygotowywać, ale nie mogę bazować tylko na strączkach i serku wiejskim jako źródle białka Uznałam więc że będę sobie gotować rosołek (od wieków nie jadłam! A tak bardzo go lubię...) na jakiś udkach czy innym mięsie. Kurczaka mogę sobie potem spokojnie zjeść, a rosół zamrozić i wykorzystać jako bazę do innej zupy, potrawki czy sosu. Osobiście bardzo lubię jednogarnkowe dania typu ryż czy kasza z warzywami gotowane właśnie na rosole, mają przez to dużo więcej smaku Będę więc próbować, kombinować jakieś nowe przepisy, na pewno się podzielę. Chcę wprowadzić też więcej zapiekanek typu: "Pokaż lodóweczko co Ci zostało z tego tygodnia". Wiecie, jakieś resztki z makaronem czy kaszą... nienawidzę marnowania jedzenia, a dzięki temu z niczego można wymyślić niekiedy niesamowicie smaczne dania Obecnie zajadałam się makaronem jajecznym z serkiem wiejskim i papryką, nie wiem czemu ale to połączenie niesamowicie mi smakuje (moi znajomi reagują na nie z dziwnym obrzydzeniem wręcz, kompletnie nie rozumiem o co im chodzi... ) Może nie wygląda jak z Atelier Amaro, ale smakuje dobrze xD
Spotkał mnie też wielki pech bo w czasie przygotowywania hummusu blender dosłownie zdeh Coś się musiało w środku spalić i cały sprzęt jest raczej do wyrzucenia ( to tanie dziadostwo z marketu bez gwarancji, wiec nie ma co naprawiać bo za tę cenę mogę sobie pewnie kupić dwa nowe.... mogę go ewentualnie zawieść do domu i dać bratu, jest szansa ze coś w nim wymieni i przylutuje i odzyska trochę życia) Co zrobiłam jako Perfekcyjna Pani Domu? Oczywiście zero załamki! No way! Od czego mam to małe wielofunkcyjne, pomimo swojej nazwy, cudeńko?
Pasta zrobiona z jego użyciem nie jest tak gładka, ale przynajmniej popracuję nad bickiem No i nic mnie nie powstrzyma przed zdrowym jedzeniem, nawet takie przykre awarie!
Kolejna porcja ugotowanej ciecierzycy czeka na obranie, a ponieważ skończyło mi się tahini to zrobię ją ze świeżym pesto (też była smaczna ) Zapas tahini uzupełnię później
Niedawno było święto wszystkich kobitek, niedługo po nim facetów. Z tej okazji daje spóźnione Wszystkiego Najlepszego dla każdego Ja z okazji tego dnia poszłam na obiad do swojej ulubionej makaroniarni i zamówiłam dużą porcję pesto rosso w promocji za dychę. Jest takie pyszne, kocham ich makaron, mogę jeść kilogramami gdybym nie miała takiego małego żołądka xD
Z okazji Dnia Kobiet dostałam super prezent od faceta (muszę powiedzieć ze moja ramka ze zdjęciem na jego urodziny bardzo się spodobała! ) Bardziej ucieszył mnie nie tyle sam prezent, co oryginalność jego zapakowania! No sami popatrzcie, czy to nie urocze i bardzo pomysłowe?
Zawinięty w ściereczkę do kurzu, na wierzchu ze zmywakiem z kokardką, zupełnie jak w tych śmiesznych obrazkach o daniu kobiecie roboty w domu jako prezent xDDD Doceniam kreatywność, w środku czekała na mnie ramka z naszym zdjęciem i powerbank do telefonu. Super prezenty! Ja dla mojego Kochanego miałam coś dużo skromniejszego, mianowicie słoik włoskich ręcznie pieczonych ciasteczek, które z tego co wiem bardzo lubi do kawy. A że kawę pije hektolitrami to będzie miał coś słodkiego do niej
Jak już pisałam, ostatnie weekendy spędzam poza domem. Tydzień temu byłam w Poznaniu u moich dawno nie widzianych znajomych i było ekstra! Pogadaliśmy, powygłupialiśmy się i sporo pochodziliśmy. Zwiedziliśmy park Cytadelę, pogoda nam wybitnie dopisała, było cudownie ciepło i słonecznie...
Wieczorem celem kulturalnej konsumpcji wyruszyliśmy na miasto Byliśmy w klubokawiarni Proletaryat i powiem wam, że klimat tego miejsca jest zabójczy! Zakochałam się w nim! Piwo mają w taniej cenie, w tle gra rock, wokół pamiątki z czasów PRL... mówię wam super!
Poszliśmy potem do innego pubu, ale już mnie tak nie oczarował jak ten... gdy wrócę do Poznania to wrócę i tam! Nawet w toalecie nie opuści Cie klimat komuny xD
Ostatniego dnia zwiedziliśmy Palmiarnię, bardzo ciekawe i piękne miejsce... Choć mnie i moją znajomą bardziej zainteresowały rasowe koty, które akurat wystawiali w środku w klatkach na pokaz xD Kocham kiciusie i mogłabym przy nich siedzieć, patrzeć i głaskać je cały dzień
A żeby w domu się nie nudzić, kolega w domu poza psem ma także dwa węże i ptasznika. Pająka to ja mogę dotykać tylko i wyłącznie kapciem z rozpędu więc skusiłam sie jedynie na głaskanie i wzięcie na ręce węża. Bałam sie go trochę, są srasznie silne mimo że nie wyglądają, ale w dotyku i obyciu okazały się całkiem milutkie
Wycieczkę uważam więc za całkowicie udaną i chcemy ją jak najszybciej powtórzyć! Może tym razem w trochę innej lokalizacji xD
O Matko, ależ ja się rozgadałam xD
Miałam niestety dużo do powiedzenia, dawno nie pisałam. A planuje jeszcze więcej....
Od jakiegoś czasu zbieram się w sobie żeby opisać mniej więcej efekt mojej psychoterapii. Pracuję od grudnia nad sobą, widzę efekty tej pracy, to jak zmieniło się moje myślenie, postrzeganie świata i siebie... co najlepsze, mimo że jestem praktycznie dopiero w połowie drogi to już większość moich najbardziej dręczących problemów mnie opuściła... Nie mam już żadnego z tych lęków, z którymi pierwotnie zgłosiłam się do lekarza. I mimo że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie pracę nad nimi, to teraz nie żałuję... nauczyłam się DUŻO WIĘCEJ niż się spodziewałam... i spodziewam się nauczyć jeszcze więcej...
Ale nie o tym teraz! To później, tak jakby osobno, żebym mogła łatwo do tego wrócić. Chcę też aby moje przeżycia, przemyślenia i praca nad sobą pomogły komuś. Może ktoś zauważy u siebie podobny mechanizm co ja i uda mu się stanąć do walki z tym. Bo ze swoimi słabościami, przyzwyczajeniami i kompulsywnym jedzeniem można wygrać
Także jeśli kogoś to ciekawi to niech czeka! Na pewno się odezwę. Teraz wracam do przygotowywania hummusu, nauki i ćwiczonek! Papa
fitnessmania
19 marca 2017, 11:30Musze się pochwalić, udało mi się w końcu schudnąć parę kilo, ale nie odbyło sie bez wspomagania, jest coś naprawdę dobrego, poszukajcie sobie w google - jak pozbyć się tłuszczu sposób xxally
pani_slowik
15 marca 2017, 10:46ojoj, długi wpis nam się uzbierał, musisz pisać częściej ;p ale po kolei: dlaczego takie rzeczy jak czytanie Ewangelii, relaks i jedzenie idą Ci dobrze - bo wydaje mi się, że część z tego to "lekkie postanowienia", a sama ich praktyka to czysta przyjemność ;) a może udaje Ci się to realizować, bo Ci na tym zależy? a może jedno i drugie? :> czy nie powinno być tak, że postanowienia to coś ciężkiego, a wręcz niewykonalnego do zrobienia? ostatnio słyszałam na kazaniu przypowieść o mnichu, który prosił swojego przełożonego, aby pozwolił mu wstawać przez okres WP godzinę wcześniej niż reszta, czyli o 3, a wtedy przełożony go spytał "czy jesteś pewien, że temu podołasz?" na to mnichuu odrzekł "bez problemu ;D" i jaka była decyzja przełożonego? oczywiście się nie zgodził, bo nie chodzi o to by coś nam przychodziło z łatwością, ale abyśmy podejmowali się tych rzeczy, które naprawdę trudno będzie nam wykonać, ot cała tajemnica prawdziwego postanowienia :) ja miałam pierwotnie w swoich postanowieniach np. "oglądanie serialu", ale kurcze, jak już zaczęłam oglądać to stale, to doszłam do wniosku, że nie mogę mieć takiego postanowienia, bo stało się to przyjemnością, czyli było to pierwotnie dobre założenie, ale zmiany, które postępują zmuszają do wymiany założeń i to jest git :) straszne rekolekcje brzmią.. strasznie hah :D mnie przeraża długość tego filmiku, ale jak będę miała chwilę czasu to na pewno obejrzę :) ej, makaruuun z serkiem wiejskim jest ekstra! i dla mnie to danie wygląda bardzo estetycznie bo wiem, że to musi być zajebiste w smaku - kojarzy mi się to z czymś wiejskim i swojskim, a oba epitety gwarantują mega smak :D ale polecam Ci ten serek wiejski rozpuścić na patelni i wtedy dodać makaron, dzięki temu uzyskasz nudle z pysznym ciągnącym się serem, niczym żółty, a będzie jednak biały i zdrowszy ;D hahah, prezent ekstra, sama bym chciała taki dostać, widać, że chłopak Cię kocha :D to jest właśnie super, dostawać takie prezenty z serca, a nie z portfela, tj. wolałabym dostać coś takiego niż kolejne perfumy czy kolczyki, to takie.. hmm.. stare i kojarzące się z facetem, który kompletnie nie zna swojej dziewczyny. pomysł ze słoikiem z ciasteczkami chyba podkradnę! do Poznania prędzej czy później i tak mam zamiar się wybrać, więc mega jestem wdzięczna za polecenie tego pubu, bo zawsze mam problem ze znalezieniem odpowiedniej miejscówki napojowo-gastronomicznej - właśnie, jest tam jakaś szama? to Ty się nie boisz dotknąć takiego padalca jak wunsz, a hopsasać na trampolinie tak? nie rozśmieszaj mnie xD mega szacun za odwagę, ja bym miała obawy przed wzięciem węża na rękę, ale i tak bym pewnie to zrobiła xD pewnie był strasznie ciężki i okropnie zimny, co? ;p mam nadzieję, że dalej będziesz się w miarę trzymać swoich postanowień, więc do następnego piękna ;*
Sofia0
15 marca 2017, 13:26Dzięki bardzo, mimo że jestem po klasie humanistycznej w licbazie ( i poszłam na medycynę hehe xD) to mam wrażenie że pisze niczym gimbaza, nie mam kompletnie wyczucia i ciągle powtarzam te same wyrazy. Może gdy będę pisać częściej to jakoś mi się ten styl "ułoży" xd Chyba masz rację, takie czytanie Pisma Świętego to sama przyjemność, mimo że mnóstwo fragmentów jest dla mnie niezrozumiałych i wzbudza konsternację. Takie wyjście poćwiczyć wymaga ubrania się, rozgrzewki, spocenia się i wysiłku, a ja niestety nie lubię się męczyć xD Znaczy lubię to uczucie zmęczenia i spełnienia po biegu, ten efekt szalejących w ciele endorfin. Ale zmęczenia takiego jak po np tygodniu ciężkiej pracy i nauki to nienawidzę. Problem polega na tym że czasami zapominam że one nie są takie same i jedno z drugim mi się myli, co demotywuje to biegania xD Patent z serkiem wiejskim na ciepło od dawna planuję sprawdzić, ale wychodzi mi to tak jak Tobie robienie hummusu xD więc trzeba w końcu tego spróbować. Na razie mam zapas gulaszu warzywnego z ryżem, ale może w weekend się na serek wiejski na obiad skuszę ;) Powiem Ci że byłam meeeega zaskoczona tym prezentem i tym że tak to zapakował! Nie posądzałam go o aż takie uzdolnienia plastyczne i kreatywność! :D No i zna moje poczucie humoru doskonale bo wie że za zmywak do talerzy z kokardką nigdy w życiu się nie obrażę (jak to niektóre "baby" mają), nawet tego samego dnia poszedł w ruch. W Proletaryacie czy szama jest nie wiem, ale klimat i ceny piwa są dość zacne. Drugi pub w którym byliśmy nazywa się Dragon, jest tam trochę drożej ale tam na pewno jest jedzenie bo widziałam menu. Generalnie oba te lokale są blisko rynku, wokół barów z jedzeniem jest pełno więc na pewno coś znajdziesz. Ja polecam pierwszy pub za genialny klimat jaki w nim panuje, po prostu zakochałam się w nim <3 Wunsza wzięłam na ręce dopiero gdy wypiłam piwo, na trzeźwo trzymałam się od jego pojemnika z daleka xD Właśnie był leciutki i cieplutki, one mają bardzo przyjemną w dotyku skórę, to było generalnie zaskoczenie, ale są dość przyjazne. Nie masz się czego bać, ja jako naczelny wunszofob Ci to mówię :D