Cześć wszystkim, koniec tygodnia to znowu postanowiłam coś napisać i się z wami podzielić przemyśleniami
W tym tygodniu to bardziej wracałam do zdrowia po poprzednim, gdzie mnie coś strasznie złapało ( pisałam o tym w poprzednim poście..). Zaczynałam powoli więcej jeść, najpierw 1000, potem 1500, teraz powinnam dobić spokojnie do 1800 kcal na dzień zgodnie z planem. Cóż, różne sytuacje w życiu wypadają, poszło mi z odchudzaniem trochę gorzej, ale nie będę się nad tym rozwodzić. Najważniejsze jest to że w końcu czuję się lepiej i mogę dalej realizować swoje plany najlepiej jak tylko potrafię
Musiałam też wrócić do balsamowania się, leniuszkowi się tydzień temu nie za bardzo chciało xD ale teraz odpalając muzyczkę i smarując swoje wielkie niczym balerony nogi czuję dużo radości i z niecierpliwością czekam na rezultaty swoich działań. Na razie poprawia mi się od tego humor, endorfiny się uwalniają, na powiedzenie cellulitowi "papa " jeszcze troszkę poczekam xD
Olałam też niestety kwestię ćwiczeń fizycznych (wybaczcie!)...Mówiłam sobie że nie mam siły, nie jestem w stanie, nie chce mi się..... DOŚĆ TEGO!!!
To moje ciało, mój wygląd i moje samopoczucie
Jeśli ja o nie nie zawalczę, jeśli mi się nie będzie chciało, to nikt tego za mnie nie zrobi.
(Święte słowa mojej kochanej mamy, które dopiero na starość zaczynam rozumieć i do mnie docierają, za dzieciaka się do nich takiej wagi nie przywiązywało )
Tak więc biorę się za siebie, dalej smaruję tyłek balsamami w nadziei na poprawę i ćwiczę w pokoju. Gdy tylko pogoda się polepszy pójdę biegać w teren. Teraz szkoda moich tanich butów na mróz i śnieg ( który ponoć w najbliższym czasie ma spaść u mnie, super że będę miała problem z dojazdem na zajęcia xDD). Na razie ćwiczę sobie z Fitness Blender najprostsze zestawy. Obecnie przerabiam ten, jest świetny na wieczór na wyciszenie i relaks. Na rozciągnięcie też, moje stawy są w okropnej kondycji (serio, nie potrafię czasami wyprostować nóg w kolanach ani nie dotknę rękami ziemi, to chyba jakaś choroba ) nadzieję że ich zakres ruchów trochę wzrośnie, łapcie:
https://www.fitnessblender.com/videos/3-day-flexib...
Niestety musiałam zakończyć krótką współpracę z moją psycholog. Stwierdziła że lepiej będzie jeśli pójdę do kogoś innego kto lepiej zajmie się moimi lękami, lepiej analizuje psychikę i może mi konkretnie lepiej pomóc. Do nowego mam termin dopiero na 17 lutego, mam nadzieję że nic się po drodze nie stanie takiego... jestem dobrej myśli. Wizyty u niej i tak bardzo mi pomogły, lepiej rozumiem siebie i pewne sprawy, których wcześniej sobie nie uświadamiałam....Minus jest taki że będę musiała za to płacić... Rodzice już wiedzą, mama mówiła żebym się tym nie martwiła, ja też dzięki mojemu cudnemu zeszytowi budżetowemu ograniczyłam znacznie wydatki i wiem że nie będzie to ogromnym przeciążeniem dla mnie. Kiedyś bez planowania finansów pewnie załamałabym się wizją płacenia dodatkowych sporych pieniędzy, bo skąd ja je znajdę? Ciągle ledwo mi starcza na wszystko, nie wytrzymam, nie wyczaruję przecież kasy....
Całe szczęście że się ogarnęłam (lepiej późno niż wcale xD) i zaczęłam racjonalnie planować swoje wydatki. Nie wydaje już kasy na jedzenie które się zmarnuje, na kosmetyki i ubrania których prawdopodobnie nigdy nie założę i na pierdoły które będą się tylko walać po szafkach i zbierać kurz.... Kupuję to co jest mi naprawdę potrzebne, robię listy zakupów żeby niczego nie zapomnieć, poluję oczywiście na okazje (kocham promocję, po prostu kocham, marketingowcy na takich ludzi jak ja czekają latami, rzucam się na promocję niczym tygrys na swoją ofiarę ) Czasami zdarza się że poniesie mnie "szał zakupów" ale zdarza się to dużo rzadziej niż kiedyś, no raz.... dobra może 2-3 razy w miesiącu xD To i tak lepszy wynik niż praktycznie co kilka dni!
Co najlepsze: udaje mi się zaoszczędzić kochane pinionszki na późniejsze, ważniejsze okazje....
Obiecałam foty porównawcze, pewnie sporo ludzi na to czeka! Ale oczywiście musiałam się najpierw wygadać (straszna gaduła się ze mnie zrobiła, poza tym polubiłam pisanie tutaj, szkoda że wcześniej się za to nie wzięłam )
Więc tak wyglądał grubasek jeszcze parę lat temu (obstawiam jakieś 5-6 lat temu, nie pamiętam dokładnie kiedy było robione to zdjęcie, waga to zapewne jakieś 80 kg niecałe...)
Paskudnie, wiem, zapuściłam się wtedy.... ale to było kiedyś, teraz walczę o siebie, mam jakieś 10 kg mniej..... Choć czasami mam wrażenie że tego po mnie wcale nie widać... Aktualnej na razie jakoś nie mam ochoty podawać, mam wrażenie że nic się nie zmieniło poza liczbą na wadzę... popracuję jeszcze nad sobą i swoim ciałem. Gdy będę z niego naprawdę zadowolona to się pokażę
ALE ALE... pora pokazać coś z czego zmiany naprawdę jestem dumna: MOJE WŁOSY!
Zapuszczałam je od tych paru lat systematycznie, po drodze miałam z nimi sporo przygód: dochodzenie do ciężkiego okresu gdy wyglądasz tak beznadziejnie że znowu chcesz je obciąć ale wiesz że jak przetrwasz to będzie lepiej xD walka z rozdwajającymi się końcówkami, musiałam swego czasu ściąć kilka cm włosów żeby to naprawić... Troszkę problemów mi zgotowały ale teraz jestem bardzo dumna z tego co się z nimi dzieje. Rosną sobie spokojnie i równo, plączą się coraz mniej, rozdwojone końcówki to teraz sporadycznie znajduję (a kiedyś całe kosmki miałam rozdwojone, to było okropne.... )
Na fotce widać jakie były krótkie, po drodze miałam kilka farb, pasemka... jak teraz patrzę na te zdjęcia to sobie myślę: "Boże dziewczyno, coś Ty ze sobą wtedy robiła?" Ale młoda byłam, głupia, wreszcie z tego wyrosłam.
Tu moja aktualna fotka ( w wykonaniu miszcza pajnta i fotoszopa xDD)
Jak będę miała kiedyś lepsze lustro i światło ( i oczywiście jeszcze bardziej zapuszczę włoski ) To postaram się o jakąś lepszą fociszę... może w porównaniu także do mojej sylwetki?
Dziś z jedzenia tradycyjnie owsianka. Tym razem zmieniłam trochę składniki, banan już mi obrzydł. Teraz w czasie podgrzewania dodaję do niej kostkę gorzkiej czekolady, potem wiórki kokosowe i pokrojoną mandarynkę. Zakochałam się, lekko kwaskowate cytrusy w owsiance to jest to! Od dziś mam fazę na owsiankę z mandarynkami lub pomarańczą. Jest zima to powinno się jeść dużo cytrusów!
Na obiad podgrzałam sobie porcję fasolki po bretońsku od mojej mamy kochanej, obok bułka z dynią z moim domowym hummusem. Doszłam do wniosku że jednak muszę obierać cieciorkę po ugotowaniu z łupinki, hummus wiele zyskuje na smaku gdy sie to zrobi. Ostatnio też był dobry, zjadłam cały, ale po obraniu smakuje zdecydowanie lepiej
Na zajęciach też w porządku... lepiej dogaduję się ze swoimi dziewczynami ( zapewne dlatego że zbliża mi się okres, a wtedy robię się zła niczym osa i lepiej się do mnie nie zbliżać xD ) Na szczęście humor mi się już poprawia, już nie będę gryzła xD Motywacji do nauki niestety nie mam, a zaliczenie dopiero za miesiąc, tym bardziej mi to nie pomaga xD Jednak chcę się dziś wreszcie za coś zabrać, nie mogę za długo się obijać, to niezdrowe wręcz. Poczytam sobie dziś coś, potem dla relaksu zabiorę się za książkę o oszczędzaniu i będzie dobrze Wszystkie swoje dzisiejsze obowiązki wykonałam (łącznie z posprzątaniem akademikowej łazienki, była moja kolej, oczyściłam też kratkę wentylacyjną, mam nadzieję ze dobrze ją założyłam i nikomu nie spadnie na głowę bo obwinią mnie o czyjś zawał xDD) Mogę wreszcie zabierać się do pracy!
No i oczywiście moje pomiary, zapomniałabym! Niestety tydzień rekonwalescencji nie skończył się spektakularnym spadkiem wagi... praktycznie żaden spadek. W dodatku moja waga zaczyna odmawiać posłuszeństwa i domagać się zmiany baterii, więc uznałam że nie mogę wierzyć w to co pokazuje i odjęłam sobie 100 g masy Centymetr mnie tak nie oszukuje ()pokazuje spadki, zwłaszcza w brzuchu co mnie cieszy. To rejon z którego najtrudniej, najgorzej i najwolniej mi się chudnie, nad nim chcę pracować najbardziej. Tym bardziej cieszy mnie spadek obwodów, oby tak dalej było!
Na dziś to chyba tyle... nie wiem co jeszcze mogłabym napisać. Znając mnie coś mi się przypomni, uznam że dam to w następnym wpisie i jak zwykle zapomnę.. xD Taka moja uroda i urok, no niestety..
Trzymajcie się tam kochane, z góry dzięki za wszelkie komentarze. Mam nadzieję że ktoś chce tu wpadać i czytać te moje wypociny xD Do później!
pani_slowik
31 stycznia 2017, 13:52ej no, jeśli chodzi o balsamowanie to mogłaś to robić... nawet choroba Cię nie usprawiedliwia leniuchu :P i co, ćwiczyłaś coś w tym tygodniu, czy nie? bo wiesz, w sumie już kończy nam się pierwszy miesiąc nowego roku i za chwilę mamy luty, a lutym to już musisz tak "przykoksić", że aż będę Ci zazdrościć :D bo na razie to Ci zazdroszczę tych pięknych, gęstych włosów <3 są cudowne i jest mega progress względem długości, no, ale kilka lat to trwało ;p natomiast jeśli chodzi o gęstość/ grubość to za dużo się nie zmieniło - na tej fotce w stroju kąpielowym wyglądały również na bardzo zdrowe. a to, co masz teraz na łepetynie to Twój naturalny kolor? bo podoba mi się ^^ i dobra, może mistrzem fotografii nie zostaniesz, ani grafiki, obróki komputerowej, ale postęp widać gołym okiem! dużym czynnikiem z pewnością było tez dojrzewanie, bo Twoje ciało się odpowiednio rozłożyło i wygląda teraz bardzo apetycznie ;D w sumie miałam podobną figurę w tym wieku, także znam ten ból, tym bardziej gdy chce się tej atencji od chłopaków i ogółem od rówieśników - dobrze, ze teraz jest jak jest, a z czasem będzie tylko lepiej, lecz to Ty o tym decydujesz czy zrobisz krok do przodu czy się cofniesz :) ej i ostatnio znalazłam tahini w jednym z marketów, ale kosztowało to około 16-18 zł - czy ta cena jest normalna, czy wygórowana? bo się nie znam kompletnie xD a gdzie Ty kupujesz swoje tahini? pytam, ponieważ zrobienie hummusu to mój cel na luty :D spadki zwiększą się jak ruszysz szanowny tyłek i zaczniesz blenderować - powodzenia na cały przyszły tydzień - pamiętaj, luty jest zaj*bistym miesiącem by dać z siebie wszystko :D
Sofia0
31 stycznia 2017, 14:16Oj wiem z tym balsamowaniem się, nawet nie próbuję się usprawiedliwiać xD poćwiczyłam troszkę z tego filmiku który wrzuciłam i doszłam do wniosku że takie coś muszę też robić, bo ruchomość moich stawów to kompletna porażka xD Luty idzie to mam zamiar wejść na wyższy poziom z ćwiczeniami, no i wreszcie wyjść na dwór pobiegać! Tak dawno nie biegałam, mam nadzieję że nie padne gdzieś po drodze na zawał xd Dziękuję za włosy, tak to mój naturalny kolor. Taki ciemny brąz wpadający momentami w rudawy, głupia byłam że je farbowałam za nastolatki, teraz nigdy w życiu bym tego nie zrobiła, chyba że osiwieję. Czy moje ciało jest takie super ekstra to nie wiem, do teraz się śmieje z mojego faceta że jak chce mnie złapać w talii to musi ją najpierw znaleźć, bo jestem prosta jak deska xD Moje ciało chyba nie do końca zrozumiało dojrzewanie, bo kiedy tłuszcz normalnie idzie w biodra i cycki, mój uznał: "hej, brzuch jest wolny, wbijamy tam ile się da!" No i mam niestety spory brzuchol i ABT (absolutny brak talii). Dobrze że cycków i tyłka nie mam całkowicie płaskich bo wyglądałabym jak piwny Janusz xD Tahini za 18 zeta to zbrodnia, nie bierz. W carrefourze widziałam słoiczek za 20 zeta, dobrze że go nie wzięłam... polecam duże Tesco, ja swoje kupiłam tam za 7 zeta (znalezione na półce z promocjami, tymi rzeczami co już nie schodzą z jakiś poprzednich akcji) a standardowe na półce z przyprawami kosztowało 8 zeta. Tahini muszę kupować bo mój bieda blender z akademika umarłby gdybym mu kazała mielić sezam :D Dzięki za komentarz, właśnie się zabieram do wpisu podsumowującego cały ten miesiąc i jakieś postanowienia na następny też wymyślę :D
CookiesCake
28 stycznia 2017, 17:43Piękne włosy! Wyglądają na bardzo zadbane ;)
Sofia0
28 stycznia 2017, 20:50Dzięki, staram się ale czasami płatają mi figle... teraz robią się na nich czasem takie małe "kuleczki", nie na końcówkach tylko tak nawet w połowie włosa... nie mam pojęcia czemu, muszę przeprowadzić małe śledztwo w tej sprawie :)
roogirl
28 stycznia 2017, 22:40I jakie gęste!
Sofia0
28 stycznia 2017, 22:43Chciałabym mieć takie gęste jak na zdjęciach xD Niestety są raczej cienkie, przy głowie są oklapnięte bo dość szybko się przetłuszczają.... jedynie zaraz po myciu wyglądają cudownie :D
Berchen
28 stycznia 2017, 16:37piekne wlosy i figura, super zmiana , gratuluje ci i zycze duuuzo szczescia . mam nadzieje ze nowy psycholog bedzie umial lepiej pomoc, zycze ci by te problemy minely jak zly sen.
Sofia0
28 stycznia 2017, 20:51Dzięki dzięki bardzo, dużo te słowa dla mnie znaczą, zwłaszcza gdy sama mam czasami wątpliwości czy moja figura naprawdę się zmieniła patrząc na stare zdjęcia... Też liczę na nowego psychologa, nie znam jeszcze tej kobiety, ale ponieważ jest z polecenia to bardziej jej ufam :)
Berchen
28 stycznia 2017, 21:28wygladasz slicznie, figura super, slepy by widzial roznice,gdybym nie wiedziala nie pomyslalabym ze to ta sama dziewczyna, gratuluje. badz szczesliwai ciesz sie zyciem, szkoda czasu na smutki.