Cześć, wiem że dopiero co pisałam, ale czuję że muszę się znowu wygadać
Poprzedni tydzień był okropny, już to pisałam, ale powoli dochodzę do siebie.... wraca mi apetyt, zjadłam ( a właściwie mam zamiar zjeść razem z kolacją) 5 posiłków a nie góra 2, po których czułam się okropnie... Udało mi się dobić dziś do jakichś 1500 kcal, stopniowo będę wracać do normalnego jedzenia...
Mam wrażenie że stres u mnie wywołuje objawy somatyczne, wielu ludzi tak ma, to żadna nowość w medycynie. U mnie to było rozwolnienie i wymioty, poza tym ogólne zdenerwowanie, brak koncentracji, no i okropny lęk.... lek który towarzyszy mi cały czas i nie chce odpuścić. Jutro mam spotkanie ze swoim psychologiem, będę miała pierwszy raz od dawna dużo do powiedzenia xD Ale pisałam już to wcześniej w komentarzach, trafiłam do mądrej kobiety która już mi bardzo pomogła... a że moja zryta bania tak szybko nie odpuszcza to jeszcze będzie musiała się ze mną troszkę pomęczyć xD Tak łatwo jej nie dam spokoju
Najważniejsze to że moje leki działają, terapia też... ciągle wierzę że jestem na dobrej drodze to celu, jakim jest zdrowie, fizyczne i psychiczne....Chcę być szczęśliwa w życiu, ale coś mnie co chwile blokuje, ciągle mam wyrzuty sumienia nie wiadomo dlaczego, ciągle się czegoś boję... nie chcę tak żyć, nie na tym ma to polegać...
Religia była bardzo ważna w moim życiu od zawsze, a teraz czuję że jeszcze bardziej Boga potrzebuję. Muszę.....TFU, NIE MUSZĘ, JA CHCĘ! Chcę zmienić swój obraz na niego, chcę zmienić swój obraz na siebie, chcę zmienić siebie żeby być w życiu spokojną, szczęśliwą i spełnioną... Znalazłam obrazek Jezuska i położyłam go na półce, liczę na jego pomoc... Święta Bożego Narodzenia spędzone z rodziną też mi bardzo pomogły, uspokoiłam się. To był cudowny czas, przede wszystkim dużo miłości w naszej rodzinie się znalazło... no i dużo jedzenia xDDD Tak, święta i wiara to coś co mi bardzo pomaga.... może niewielu jest takich, może jestem szalona, ale tak własnie uważam ... i tego chciałabym się trzymać w swoim życiu Zresztą z tego co widzę nie jestem w tym tak bardzo osamotniona, bardzo mnie to cieszy że takich jak ja jest więcej
Ale ale... dość o tym, pogadajmy o JEDZENIU. Właśnie zabieram sie za robienie hummusu, dam małą fotorelację, bo widzę że paru chętnych na niego jest
A więc uwaga: MÓJ WŁASNY HUMMUS (ABSOLUTNIE NIE ORYGINALNY XD)
Potrzeba około 130 g ciecierzycy (namoczonej całą noc z łyżeczką sody, potem ugotowanej do miękkości. W czasie gotowania trzeba zbierać i wywalić białą pianę która się utworzy). Taką ciecierzycę można obrać z osłonek, wtedy hummus po zmieleniu będzie gładszy. Teraz tego nie zrobiłam (nie chciało mi się xD poza tym chciałam sprawdzić czy dalej będzie dobry... jest trochę grudkowaty ale jak dla mnie zjadliwy, jeśli nie chcecie tego to obierzcie ciecierzycę po prostu)
Wrzucamy nasze cudne nasiona do blendera i mielimy. Po drodze dodajemy inne składniki (ja daję takie proporcje bo najbardziej mi smakują, sezam nie jest moim ulubionym nasionem, a tahini ma bardzo intensywny smak, wolę czuć bardziej ciecierzycę ). U mnie są to:
-2 łyżki pasty tahini
-1-2 łyżki oliwy z oliwek
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki soku cytrynowego (ja używam takiego z buteleczki zamiast wyciskać z cytryn, to duża wygoda )
-sól, pieprz do smaku (ja jestem paskudna i daję trochę Kucharka... co poradzę, szczypta zawsze musi być xD)
-gdy jest za mało gęste dolewam wody, aż do uzyskania pożądanej konsystencji
-... tu można dodać na co się ma ochotę, ja mam chili w oliwie, więc dałam niecałą łyżkę
Po zmiksowaniu tak wygląda nasz efekt końcowy, mi bardzo smakuje. Dla lepszego wyglądu posypałam go z wierzchu słodką papryką w proszku
Kolacja się zbliża więc mam dylemat, czy hummus z warzywami, czy może mozarella z pomidorem..... na razie postawiłam na resztę oscypka (tym razem choć na papierku )
Dostaliśmy wyniki egzaminu praktycznego, zdałam na 4 z czego bardzo się cieszę, jeden z najgorszych przedmiotów mam już za sobą. Teraz tylko test który czeka mnie latem... ale do lata jeszcze dłuuuuga droga
Na razie czeka mnie nauka na mój obecny przedmiot, powinnam trochę poczytać żeby wstydu nie było... Najgorsze jest wstawanie o 6 rano i spacer oblodzonym chodnikiem, dziś parę razy było blisko a zaliczyłabym glebę spektakularnie Na szczęście jakoś dotarłam cała i zdrowa na autobus xD
Muszę też zrobić podsumowanie finansowe tygodnia w moim zeszyciku, kompletnie zapomniałam o tym w niedzielę... Niestety znowu przekroczyłam trochę budżet, miałam większy wydatek w aptece i trochę więcej jedzenia. Ponieważ mam słoiki od mamy to w tym tygodniu wydam na żarcie w sklepie mniej, obiady wystarczy odgrzewać, na bieżąco muszę sobie kupować tylko pieczywo
Zaczynam czuć się powoli lepiej.... zaczynam odzyskiwać nadzieję na to że będzie dobrze w moim życiu... chciałabym aby ten stan utrzymał się jak najdłużej, żeby moje lęki nie przejmowały nade mną i moim życiem kontroli....
Nie spodziewałam się tego, ale ten pamiętnik bardzo mi pomaga... to nie tylko zapis mojej walki o lepszą sylwetkę, ale także o lepsze samopoczucie... jest niczym terapia, odskocznia, odpoczynek. Mogę wyrzucić wszystkie swoje złe myśli z siebie i czuję się z tym lepiej... poza tym jestem w miarę rozumiana, dostałam trochę wsparcia z czego bardzo się cieszę i najmocniej wszystkim za nie dziękuję (Słowik, masz w tym swój duży udział, coś czuję że kiedyś się powinnyśmy spotkać )
Na razie to tyle, papa i do zobaczenia!
pani_slowik
25 stycznia 2017, 20:02kurcze, no to Twoja psycholożka nie będzie się nudzić, pięknie, ze u Ciebie się dzieje tak pozytywnie i zdrówko wraca, oby już nigdy nie zniknęło! :) leki? nie byłam świadoma, że coś bierzesz, myślałam, że chodzisz tam sobie tylko pogadać z nią. ej, a czego się boisz? nie musisz mówić konkretnie, ale chodzi mi o to czy to kwestie duchowe, materialne, uczuciowe, fizyczne, czy o co kaman? nie wiem jak Ty, ale mimo, że wolę Boże Narodzenia to zdecydowanie bardziej lubię okres oczekiwania na Wielkanoc tj. post, aniżeli adwent - nie wiem, wtedy mam taką jakąś większą siłę, motywację i w ogóle jakoś bardziej mi zależy, bardziej się zbliżam do Boga i wszystko mi lepiej wychodzi - może to kwestia pogody? xD w adwencie jest za krótki czas by się naprawdę wciągnąć.. a teraz fajnie się zaczyna post, bo 1 marca, idealna okazja do dania z siebie 300% :D hahah, oscypek w papierku, coraz lepiej! może kiedyś uda Ci się znaleźć talerz xD a no i śmiem zauważyć, ze Twoje biurko/ stół na laptopa pełni funkcję wszystkiego, bo tam widzę blender, jakieś lacie, torebka po herbacie (lipton ?) :D i bardzo się cieszę, że pamiętnik Ci pomaga i, że ja Ci jakoś pomagam (choć nieświadomie, to w ciuuu miło się to czyta!) i się jakoś to kręci - oby 2017 był Twoim rokiem - musi być! a no i nie powinnyśmy sie spotkać.. bo my się musimy spotkać, za dużo wspólnych tematów mamy, wyczuwam grube konwersacje :D
Sofia0
25 stycznia 2017, 21:01Też myślałam że to będzie krócej trwało, ale wyszło jak wyszło.... najważniejsze że mi pomaga, tak samo jak leki, wiem jak działają (uczyłam się teraz o nich cały miesiąc więc się jakoś nie boję ani nie czuję zmulona xD) Hmm... jakby to powiedzieć, mam nerwicę natręctw, lęki pojawiają się w różnych sferach, materialnej, duchowej też, ale już jest lepiej i oby tak dalej... (wydaje mi się że to właśnie z powodu nerwicy tak chorowałam fizycznie w ostatnim tygodniu i mało jadłam). Dużo roboty i cierpliwości potrzebuję żeby z tego wyjść, psycholog i tak twierdzi że jestem dzielna :D Oj też kocham Wielkanoc, choć teraz się pogoda tak podziwiła że częściej widziałam śnieg na Wielkanoc niż Boże Narodzenie, parę razy szłam z koszyczkiem do kościoła w śniegu xDDD No i na Wielkanoc robię sobie totalny odpust na jajka (normalnie je ograniczam w ciągu roku bo mam uczulenie, ale na Wielkanoc muszą być :D) Oo nawet nie wiedziałam że 1 marca się post zaczyna, super, kolejna motywacja do zmian :D Wiesz, mieszkanie w małym pokoju w akademiku zmusza do kreatywności... moje biurko poza nauką, siedzeniem na kompie służy też do spożywania posiłków, przygotowywania ich i masy innych rzeczy :D Herbata only Lipton, jako jedna z nielicznych tańszych smakuje herbatą <3 Nooo też wyczuwam że jakbyśmy przeszły na pw to serwer Vitalii padnie od tych rozmów, wyczułam od razu bratnią duszę, z takimi ludźmi poznanymi w necie dość długo utrzymywałam znajomości ( a jedna z tych osób jest aktualnie moim mężczyzną xD) Chciałabym żeby był mój, może część marzeń się spełni, choćby ta o lepszym wyglądzie... zdrowie też bym chciała, ale skoro nad obiema rzeczami pracuję to musi być dobrze :)
pocahontas15
24 stycznia 2017, 18:10Mi też pamiętnik pomaga. Można przelać swoje myśli i już się tak nie kotłują w głowie :)
Kyriana
23 stycznia 2017, 20:20Życzę Ci powodzenia w wracaniu do dobrych nawyków ;)