Hejka, dziś ostatni dzień stycznia to przydałoby się zrobić małe podsumowanie miesiąca
Nie postarałam się zbytnio w tym miesiącu, mój wewnętrzny leń wziął górę nade mną....
Schudłam niecałe 1,2 kg... porażka. PORAŻKA. Mimo wszystko, mimo tego całego nastawienia pozytywnego do zmian nie mogę być zadowolona z tego wyniku i mówić sobie że będzie lepiej. Usprawiedliwianiem się i gładzeniem po główce nic nie zdziałam. Muszę przyjąć do wiadomości to że mi się nie udało, poniosłam klęskę. ALE.... nie w taki sposób jak kiedyś. Owszem, nie udało się, ale nie mogę z tego powodu się poddawać. Jeszcze miliony, MILIARDY rzeczy mi w życiu nie wyjdą, czy to jest powód żeby rzucać wszystko, zamknąć się w domu, zwinąć w kuleczkę i cichutko zapłakać? NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE!
Tylko wyciągnięcie wniosków z tego co zrobiło się źle może coś zmienić, rozdrapywanie ran dla samego ranienia się i obwiniania nic nie da. Tak więc co Zosia (przyjmijmy że mam taki pseudonim, często funkcjonuje wśród moich znajomych i już do niego przywykłam xD)
Co Zosia w tym miesiącu sknociła i dlaczego:
1) Olewanie diety. Cóż, jeden tydzień byłam lekko chora i wtedy mniej jadłam i nie ćwiczyłam i z tego powodu się nie winię... Choroba to nie żarty, gdybym się odwodniła i do tego jeszcze ćwiczyła to nieźle się mogłam załatwić... a jedzenia nie było sensu wpychać na siłę bo skończyło by się to bełtem do toalety Ale styczeń to nie tylko jeden tydzień, w czasie pozostałych 3 nie byłam systematyczna i to się zemściło małym spadkiem... Wkradły się zupki chińskie (promocja na azjatyckie żarcie wszędzie teraz, a ja nie mogłam się oprzeć i nie spróbować nowych Vifonów xD), chipsy też się wkradły, bo to tylko jedna paczka na jakiś czas... a z tej jednej zrobiło się kilka przez parę najbliższych dni... Nie ma co płakać nad sobą i swoim nieogarnięciem, trzeba to po prostu zmienić!
2) Mała aktywność fizyczna. W planach miałam spokojniejsze treningi bardziej na rozciągnięcie moich stawów których ruchomość można porównać do pala wbitego w ziemię xD Niestety nawet tak wręcz debilooporne ćwiczenia wykonałam tylko 2 RAZY.... Oj strasznie leniwa ze mnie buła, walka z samym sobą jest najcięższa
3) Nie balsamowanie się. Kurcze, złe jedzenie i brak ćwiczeń to już można prędzej usprawiedliwić, ale tego objawu patologicznego wręcz lenistwa i siebie-olewanctwa już się nie da. Te 15 minut po kąpieli, które z założenia jest dla mnie relaksem i przyjemnością odpuściłam na rzecz siedzenia na dupie... a potem płacz że cellulit się wylewa jak woda z wanny xD
4) "Troszkę" olewanie nauki..... paskudny leń nie uczy się systematycznie na zajęcia, a potem płacze jak musi gonić. Eh, takie to stare, tyle już studiuje, a dalej takie głupie xD
Z moich głównych "niedociągnięć" w tym miesiącu to chyba wszystko... niby dużo, niby mało.... zawsze mogło być lepiej. Zawsze to sobie powtarzałam i kończyło się na zatrzymaniu jakichkolwiek postępów, no bo przecież po co się starać jak "może być lepiej, ale nigdy nie jest, nigdy Ci sie nie uda...." itd... Owszem, mogło być lepiej, ale TAK JAK JEST TERAZ TEŻ JEST DOBRZE! ...
Więc w ramach przeciwwagi znajdę sobie teraz powody do dumy z siebie w styczniu:
1) Wprowadziłam plan budżetu. To najlepsza rzecz jaką zrobiłam. Dzięki temu miałam kontrolę nad swoimi pieniędzmi, nie wydałam wszystkiego od razu i mam jeszcze za co żyć, nawet zaoszczędziłam trochę... Nie kupowałam niepotrzebnych głupot, zmarnowałam mniej jedzenia, mój portfel i umysł odetchnęły trochę z ulgą Tym bardziej się cieszę bo w lutym mają mi wskoczyć dodatkowe wydatki, to naprawdę super uczucie wiedzieć że ma się kontrolę nad swoimi pieniędzmi i stać Cie na takie dodatkowe sprawy (które przecież każdego z nas mogą spotkać ) NAPRAWDĘ POLECAM TO KAŻDEMU! (Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale gdy się zepnie swoje cztery litery to efekty są fenomenalne ) Co prawda nie trzymałam sie go tak idealnie jak zakładałam na papierze, ale życie nie dzieje się na papierze.... czasami wskoczy coś niespodziewanego i dobrodziejstwo mojego zeszytu polega na tym że wiem na czym mogę zaoszczędzić żeby nadrobić te straty
2) Zaczęłam czytać książki. W uczelnianej bibliotece są półki z beletrystyką i postanowiłam że za każdym razem gdy tam będę to coś sobie wezmę. Teraz wzięłam wywiad z ks. Kaczkowskim i byłam zachwycona. Dosłownie połknęłam tę książkę w kilka godzin, mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz. No i jeszcze więcej książek księdza! Bardzo się ciesze że sama w swoim życiu trafiałam na dobrych księży, dzięki którym nie odsunęłam się od kościoła (sporo moich znajomych nie miało tego szczęścia i wiem że wiele ich pretensji wynika własnie z tego) Oby takich ludzi, nie tylko księży jak Kaczkowski było więcej..... A książkę którą czytałam kupię mojej mamie chyba na urodziny, coś czuję że bardzo jej się spodoba
3) Mimo że mało, to jednak schudłam! 1,2 kg zawsze mniej, startuję w lutym z pięknej wagi 69 kg xDD A z obwodów to łącznie straciłam 13 cm! Też jestem z tego dumna, efekty są! Tym właśnie chcę sie motywować do dalszych zmian, a nie ciągle dołować tym czego nie udało mi się zrobić i jakimiś niespełnionymi oczekiwaniami
Już nie wiem co powinnam wymyślić ( a tak mi zależało żeby plusów było więcej niż minusów...) no trudno, w lutym musi być lepiej! CHCĘ ŻEBY TEN MIESIĄC BYŁ DLA MNIE LEPSZY, CHCĘ ZROBIĆ DLA SIEBIE WIĘCEJ!
Jak? Oto mój plan!
1) Lepsza dieta! Odstawiamy zupki chińskie, chipsiki i inne słodkości... nie są mi do niczego potrzebne, jeśli już mnie na coś kusi to lepiej zrobić coś samodzielnie niż kupować sklepowy syf! Dlatego jako alternatywę dla chipsów chcę wypróbować przepis na chrupiącą pieczoną ciecierzycę, gdy uznam że jest dobra to się nim podzielę, na razie nie chcę reklamować niesprawdzonych przez siebie potraw
2) Wincyj ruchu! Liczę bardzo na pogodę i stopnienie tego całego lodu który jeszcze zalega na chodnikach. Chcę wreszcie wyjść na dwór pobiegać! Najwyższa pora do ćwiczeń na rozciągnięcie w domu dołożyć jakąś cięższą aktywność fizyczną
3) Smarować cielsko i masować. Szykuję się do sporych zakupów kosmetycznych, więc zaopatrzę się od razu w jakiś balsam albo oliwkę na cellulit. Przymierzam sie do zakupu tej:
Ponieważ myślę już o wiośnie i lecie, to trza zacząć dbać o swoje ciało aby nie było wstydu. Dlatego też wprowadzam plan pielęgnacji moich STÓP. Strasznie pękają mi pięty, są dość szorstkie, a paznokcie wołają o pomstę do nieba... dlatego zabieram się za nie, żeby latem się ich nie wstydzić i nie chodzić w sandałach ze skarpetami Mam krem z parafiną, olejek do paznokci i skórek i płyn do moczenia... nic tylko działać!
4) Trzeba jednak wziąć się w garść i zacząć uczyć... nie mogę mieć aż takich zaległości i być aż tak leniwa bo to potem wstyd jak się o coś pytają a ja świecę oczami xD Już zaczęłam nad tym pracować i więcej się uczę, co ważniejsze robię to systematycznie
5) Dalej zapisywać w swoim zeszycie wszystkie wydatki i planować budżet. Łudzę się że luty jest krótszy o te kilka dni, więc zaoszczędzę więcej pieniędzy Ale kto wie, może akurat mi się uda... jadę do domu więc przynajmniej pieniędzy na jedzenie nie będę musiała wydawać bo moja kochana mama mnie wykarmi
6) Zważę się dopiero pod koniec miesiąca. Tak, postanowiłam że na razie ważenie się co tydzień nic mi nie da, tylko mnie zdołuje i lepiej będzie zrobić to dopiero pod koniec lutego. Jeśli się postaram to zobaczę większy spadek, a jeśli zobaczę większy spadek to będę bardziej zmotywowana do dalszej pracy nad sobą! Poza tym baterie w mojej wadze skończyły się w najgorszym możliwym momencie, a mi trochę nie po drodze iść do sklepu po nowe xD Więc problemów z dotrzymaniem tego postanowienia nie powinnam mieć Jedynie będę mierzyła swoje obwody raz w tygodniu.
7) W sumie najważniejsze: MIEĆ LEPSZE PODEJŚCIE DO SIEBIE! Chcę mniej się zamartwiać sprawami na które nie mam wpływu, żyć normalnie, nie obwiniać się tak o wszystko. Trudna droga przede mną, ale zaczynam wierzyć w to że tak kiedyś będzie... moja psycholog, leki i wiara mi w tym pomagają... oby tak było zawsze, chcę mieć spokojne i szczęśliwe życie
Wszelkie postanowienia mam już za sobą ( a długo się to pisało, myślałam że mi szybciej pójdzie... ale to taka forma relaksu że aż żal szybciej kończyć xD)
Dziś jedzeniowo się poprawiłam:
Na śniadanie owsianka z kostką gorzkiej czekolady i wiórkami kokosowymi, kanapka z serem i hummusem, jabłko, ryż z pulpetami i fasolką. Nad kolacją jeszcze myślę, ale pewnie wypiję kefir i zjem jakąś bułkę A to moje dzisiejsze cudo obiadowe:
Dziś w planach mam też wreszcie skończyć ten wpis xD (siedzę nad nim już chyba ze 2h xD) pouczyć się, poczytać jakąś książkę dla relaksu, poćwiczyć, balsam i sen
...
Wstaję teraz bardzo wcześnie na zajęcia i muszę się przestawić. Zwykle kładłam się spać około 1, teraz idę spać o 23... muszę się wysypiać, bo jeśli nie to na zajęciach kompletnie nie ogarniam, wszystko mi się rozmywa przed oczami i po prostu chce mi się spać siedząc w tych ławkach, a to trochę wstyd i głupio tak ciągle spać Dziś udało mi się nawet zasnąć w miarę szybko, z czego się bardzo cieszę, oby tak dalej
TAKŻE LUTY NADCHODZI, ZNOWU BIERZEMY SIĘ DO ROBOTY! Jeśli ja nie wezmę się za siebie, jeśli nie zawalczę, to nikt tego za mnie nie zrobi! Chcę czuć się dobrze w swoim ciele i nie zamierzam się poddać! Powtórzę to już chyba milionowy raz, ale pisanie tutaj bardzo mi pomaga, dziękuję też za wsparcie każdego kto ma ochotę czytać te moje wypociny i skomentować to. Dzięki i powodzenia w lutym, pamiętajcie że wtedy wypada Święto Zakochanych
Na razie wam wszystkim!
pani_slowik
1 lutego 2017, 19:15ten olejek z Alterry ma super skład i miałam go zamiar stosować na włosy, tylko chyba wolałabym z limonką, bo za pomarańczą nie przepadam ;p myślę, że do ciała również się super sprawdzi! w ogóle to proponuję Ci się wybrać do Rossmana, bo jest tam teraz promocja akurat na wszystkie kosmetyki z Alterry (przynajmniej wczoraj jeszcze była), tylko co jest najśmieszniejsze, to akurat ten z pomarańczą jest najdroższy z wszystkich trzech dostępnych, nie wiem dlaczego xD no widzę, że po takim porządnym podsumowaniu znalazło się trochę mankamentów w styczniu.. ale już mamy luty, styczeń to paaaaast, today is new futureeeee :D poza tym ja serio nie wiem jak Ty mogłaś jeść takie śmieci jak zupki chińskie, chipsy i jakieś inne słodyczy.. myślałam, że cały czas się dobrze żywisz i czasem zdarzy Ci się zjeść coś niezdrowego, ale zupka chińska to przeginka nad przeginkami!!! karcę Cię za to, nie wolno! przecież jest tyle innego, szybkiego jedzenia, w dodatku masz swój nieśmiertelny hummus, który na bezczelu zdradzasz z jakimiś chipsami, no żal noo! :D daj znać jak wyszła ta pieczona ciecierzyca, bo już gdzieś o tym czytałam, ale nigdy jakoś nie miałam problemu ze słonymi przekąskami podczas diety, więc też się nie interesowałam ;p ks. Jan Kaczkowski - zaciekawiłaś mnie, to jest coś produktywnego, co mogę przerobić przez luty, dzięki za inspiracje! ;* jesz porządne porcje jedzenia kruszyno, tak trzymaj :D a no i nie przejmuj się, ja tez swoje wpisy opracowuję z 2 godziny, jak nie więcej - czytam go kilka razy by był zrozumiały dla wszystkim zanim pójdzie w świat xD luty jest nasz! cały rok będzie nasz! i ćwicz, ćwicz, ćwicz, bo to ma okropnie duże znaczenie - jeśli już coś ze sobą robimy to tak na maxa!
Sofia0
1 lutego 2017, 21:55Wiem wiem, za te zupki i chipsy kajam się strasznie.... zawsze mnie w sklepie na takie coś podkusi a potem narzekam bo mnie brzuch od tego boli... chwila przyjemności w ustach i godziny cierpienia w brzuchu xD Ale obiecuję poprawę! Już takich śmieci nie będzie, jadę za niedługo do domu, mam tam normalny piekarnik to zrobię tą ciecierzycę, ciekawe czy reszcie rodziny i mojemu facetowi zasmakuje, oboje będziemy mieli alternatywę :D Powiem Ci że książka tego księdza jest przecudowna, widać ze to wspaniały człowiek był, taki "ludzki ksiądz" jak to się mówi. Muszę, rzadko używam teraz tego słowa ale po prostu MUSZĘ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ JEGO KSIĄŻEK! ( U mnie w domu na parafii też jest cudowny proboszcz teraz, poszliśmy do niego z rodzicami nawet na urodziny bo zapraszał wszystkich chętnych parafian, częstował ciastem, winem xD i duużo opowiadał) Tacy są najwspanialsi i cieszę się że jest ich jednak sporo ^_^ Chciałabym być kruszyną, jednak mój facet wybrał dla mnie inny pseudonim: "pyzata klusia" xD kto wie, jeśli w lutym się postaram (obie się postaramy!) to dla naszych facetów zostaniemy Kruszynkami <3 Kurdę od wieków zbieram się na napisanie na pw, ale jakoś nie umiem się przełamać, czemu jestem taką niedorajdą xD Też się trzymaj, cieszę się że czymś mogłam Cie zainspirować i też wyjdź na dwór pobiegać, pogoda robi się coraz lepsza a dni coraz dłuższe, nie możemy tego zmarnować! :*
pocahontas15
31 stycznia 2017, 22:19Dobre podejście, oby luty był lepszy! :) też uwielbiam robić podsumowania, plany, rozpisywać sobie wszystko. To mnie mnie motywuje i pozytywnie nastraja, przynajmniej na kilka dni hah :)