Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam tzw. grubej kości, ale za panny miałam dużo więcej ruchu niż teraz. Mam dwie śliczne córeczki i wspaniałego męża. Pochodzę z miasta ale postanowiliśy zamieszkać na wsi. Praca siedząca i brak ruchu a ponadto nieodpowiednie jedzenie i słabość do słodyczy mnie zgubiła. Z 70 kg nabrałam na dzień dzisiajszy aż 91 kg:( Jest to dla mnie coraz większy problem estetyczny i zdrowotny. Ciężko jednak wziąć się za siebie gdy ma się malutkie dzieci, choć wiadomo , że dla chcącego nic trudnego. Dlatego postanowiłam poraz kolejny ale porządny wziąć się za siebie i wreszcie schudnąć i nie wyglądać jak grubas, nie owijając w bawełnę. Trzymajcie kciuki:)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 737
Komentarzy: 10
Założony: 1 czerwca 2015
Ostatni wpis: 4 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
soba26

kobieta, 35 lat, Rybna

167 cm, 87.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Dziś wreszcie wskoczyłam na rower:) przejechałam może  z5km ale na początek ok:) trzeba troche popracować nad formą:) działamy  dalej:)

3 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień był bardzo zakręcony. Od rana na wysokich obrotach, czasem niełatwo ogarnąć maluchy , gdy ma się mało czasu i spakować do auta. Mąż akurat schodził ze służby ( jest żołnierzem) a , że auto mamy w naprawie musiałam po niego pojechać do Opola samochodem brata. Śniadanie udało mi się zjeść w domu wg. planu Vitalii. Mieliśmy troszkę do pozałatwiania w mieście, więc gdy zajechaliśmy do Mc Donalda( córka i mąż zgłodnieli) o dziwo zamiast burgerów itp, zamówiłam sałatkę i jogurt naturalny z owocami. I było w miare zdrowe i lekkie drugie śniadanko. Jeszcze niedawno by tak nie było hehe:) Upał dawał się we znaki więc piłam duuuużo:) Na obiad napakowałam sobie kasze zmieszaną z ryżem, pieczone udko z kurczaka i meeega porcję warzyw ( jedzenie na wagę za 100g). Musiałam improwizować poza planem Vitalii ale myślę, że obiad był lekki i zdrowy. Robi się coraz cieplej a ja uznałam, że jak zwykle nie mam się w co ubrać;/ ale naprawdę:( bardzo przytyłam ostatnimi czasy i zaczynam mieć chyba deprechę jakąs jak patrze na siebie, na swoje ciało, brzuch wisi niczym bojler po ciąży, cellulit, nieciekawe ramiona, ogólnie czuje się i wyglądam grubo:/ czasem mam myśli, że co inni myślą o mnie, pewnie jak ona mogła tak przytyć, widzę czasem ten wzrok wśród najbliższych ale nikt mi tego nie powie. Fajnie się je i siedzi na kanapie, sukcesem jest rzucenie tego wszystkiego i zmiana na lepsze. Wiele ciuchów, gdy byłam jeszcze chudsza pooddawałam młodszej siostrze. Teraz jest mi wstyd, bo co nie włożę na siebie, brzuch wygląda jak tyłek w poziomie, na plecach odznaczają się zwały tłuszczu;/ zaczynam się bardzo tego wstydzić, niestety widzę, że przełożyło się to na moje kontakty z innymi. Mniej wychodzę, zaczynam unikać sytuacji , gdzie "mnie widać";/ kupiłam sobie 3 sukienki na lato dzianinowe. Nie były drogie. Wyglądają ciekawie, jedna z wcięciem w talii, luźno puszczona do kolan, nie widać oponki, dwie takie same trochę sportowe ale czuję się w nich dobrze. Ale nie nawidzę mierzyć ciuchów. Patrzeć jak prawie nic na mnie nie pasuje, to widać, to też, tu wyglądam jak hipopotam, a tu jak słoń;/ dochodzi do mnie w takich sytuacjach , do jakiego poziomu doszłam i , że dobrze, że się zmobilizowałam by coś zmienić. Nie czuję się kobieco;/ wyglądam jak kula śnieżna;/ Nawet zaczęłam się wstydzić męża po porodzie. To też niestety wpłyneło na nasze stosunki w sypialni;/ Dziś kuzynka męża brała ślub cywilny, mieszkają 2 domy dalej, zaprosili nas na grilla ślubnego. Wesele robią za rok ze ślubem kościelnym jak ich córeczka skończy rok(na wrzesień mają termin, mieszkają chwilowo w Anglii) . Trochę bałam się , że się złamię, tu tyle pyszności a ja na diecie;/ Pić alkoholu nie piłam bo karmię piersią ale skusiłam się na kiełbaskę, bo było mi głupio jak mi po raz 100-ny z ciotką proponowali ...eh..właśnie zaczyna się taki fajny sezon i klops. Z ćwiczeniami znów nie wyszło:( Mam zmienny nastrój, raz jest ok- dam radę wytrzymam, warto. Innym razem dołek- a po co to wszystko, i tak nie wytrzymam....cięzko czasem ale muszę się z tym uporać bo jak nie ja to kto....trzymajcie kciuki:)

2 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Cóż, dziś mija drugi dzień mojej walki z kilogramami. Powiem szczerze, że mimo mojego zaskoczenia nie jestem głodna i nie podjadam między posiłkami. Porcje w sam raz zaspokajają mój głód. Jestem z siebie dumna, ponieważ będąc z córkami u teściów potrafiłam odmówić sobie słodkiego napoju i ciasta:) Gdzie wcześniej wrąbałabym ile wlezie hehehe:D Z ćwiczeniami dalej ciężko ( brak czasu) ale mimo tego, gdy córki zasneły wziełam się w garść i po21.30 spróbowałam trochę się "powyginac" wg.planu ćwiczeń Vitalii. Troszkę jednak zawieszał mi się ten program, być może była to wina internetu, co mnie bardzo denerwowało i demotywowało. Mój pierwszy trening nie był dobry ale zawsze coś. I doszło do mnie po raz 1000 , że moja forma równa się wielkie zero:) Mój stan fizyczny i psychiczny na dzień dzisiejszy? Nijaki hehe:) próbujemy dalej:)

1 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Witajcie

Pewnie jak ja, poraz kolejny próbujecie zgubić zbędne kilogramy i troszkę się "odmłodzic". Ja robię to poraz 1000....:) tym razem myślę, że robię to w sposób profesjonalny i dojrzały. Zazwyczaj moje dotychczasowe odchudzanie polegało na zmniejszeniu zjadanych porcji ale szybko nudziłam się tym i jadłam "normalnie", czyli niezdrowo. Nigdy nie lubiłam ćwiczyć i męczyć się ale ostatnio w koło wszyscy trąbią , że bez ruchu ani rusz...O Vitalii dowiedziałam się z internetu, pomyślałam- czemu nie. Szczerze powiedziawszy potrawy nie są skomplikowane, może nie wszystko lubię ale plus jest taki, że można wymieniać potrawy i uniknąć czegoś czego się nie lubi. Wg mnie porcję są naprawdę duże, nie wszystko mi do końca smakuje ale myślę, że to też kwestia przyzwyczajenia. Jednak trochę solę, nie używam ziół prowansalskich a tu non stop one występują, nie przepadam za warzywami a tu jest ich mnóstwo. Nie ma to jak ziemniaczki ze smarzonym kotletem hehe...żegnaj ;/ Oby moje wysiłki nie poszły na marne:)  Jeśli chodzi o ruch, z tym gorzej. Przy małych dieciach ciężko znaleźć czas dla siebie, córki mają po 2,5 i 0,5 roku. Młodsza co chwilę chciałaby być na rączkach, ząbkuje więc mimo chęci , nie dałam rady dziś  poćwiczyć;/ Zobaczymy jak będzie jutro. Trzymam za Was też kciuki:) Pozdrawiam:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.