...wysiadły w konfrontacji z energią mojego czteroletniego brata. Za dnia potrafi wymęczyć mnie całkowicie, a w nocy budzi go najmniejszy szelest, więc aktywność fizyczną odpuściłam. W niedzielę jedynie skusiłam się na łyżwy - zakwasy przeokropne, czuję teraz niemal każdy mięsień od pasa w dół, więc weekend nie został do końca stracony;) Jedzeniowo u mnie trochę kiepsko, bo jednak ciasto było i to w ilości większej niż kawałek czy dwa - udajmy, że ostatni tydzień się nie wydarzył ;))
Mierzenie dzisiaj pokazało jakieś dziwne wyniki, chyba trochę spuchłam w dziwnych miejscach siedząc kilka godzin w autobusie albo niedowidzę w tym świetle, dlatego wszelkie pomiary wpłyną jutro.
Dziś nie mam już sił na nic, mykam do łóżka się regenerować
Peaches.and.cream
28 stycznia 2014, 11:47na pewno nie był to zmarnowany weekend, ale od teraz już powróć do treningów! Powodzenia! ;*