W diecie grzeszki się wkradają, ale potrzebuję ich, żeby całkiem nie zarzucić pomysłu odchudzania :) tym bardziej teraz kiedy od paru dni brzuch mnie pobolewa i wszystko wskazuje na to, że lada moment nadejdzie comiesięczny krwawy dramat, więc pociąg do słodkości (ostatnio mix kakao-cukier-jogurt naturalny) jest w tym wypadku jak najbardziej uzasadniony i usprawiedliwiony ;)
W ćwiczeniach udaje mi się spokojnie wytrwać, przedwczoraj wykonałam trening, jak to nazywam: seryjny morderca
W każdej serii robi się kolejno:
- pajacyki
- brzuszki
- przysiady
- pompki
Na zdjęciu wydaje się łatwy, ale podczas niego pot leje się litrami i następnego dnia w moim wypadku zakwasy nieziemskie. Za to efekty widoczne, skóra jakaś inna się wydaje, bardziej napięta i rzeczywiście jestem skłonna uwierzyć, że 1000 kalorii się przy tym spala - kto odważny niech sam sprawdzi i oceni :) ale jak dla mnie raz w tygodniu to max ile mogę się tego wyzwania podjąć, bo po pierwsze - naprawdę daje nieźle popalić, a drugie, że generalnie wolę coś spokojniejszego jak callanetics, który ćwiczę przez ostatnie dwa tygodnie i efekty są naprawdę powalające, a że sporo ćwiczeń, które się na niego składają to rozciąganie to po tych przerobionych już 11 godzinach widzę znaczną różnicę między tym, co było na początku i jaki nie do wytrzymania i nie do zrobienia wydawał mi się najprostszy skłon, a tym co jest teraz, mimo że jeszcze nie składam się jak scyzoryk ;) ale te wszystkie rozciągania są już dla mnie dużo prostsze i wreszcie odnalazłam w nich przyjemność :)
Teraz jeszcze coś na wspomaganie motywacji i zabieram się za kolejną dawkę callaneticsu ;) :
jeszczeimpokaze
18 listopada 2012, 22:13Comiesięczny krwawy dramat :D Co za nazwa ;) też mnie niestety zaraz dopadnie :/