o la Boga... jest 4.30, siedzę i odciągam pokarm i mam chwilę, by napisać kilka słów.
jak widzicie, w zeszłym tygodniu waga moja spadła o zawrotne -0,1kg.
był to efekt obecności rodziców w naszych skromnych progach
a tym samym stałe posiadanie słodkości na wyciągnięcie ręki.
jednak rodzice wczoraj pojechali i dietetycznie będzie o wiele lepiej :)
ale tylko dietetycznie, bo mając w domu dwóch krzykaczy (prawie miesiąc),
jednego buntownika (prawie 2 lata) i jednego kropka (mąż ma ospę) nie może być łatwo.
co nas nie zabije to nas wzmocni.
cały czas was wspieram i czytam, chociaż nie komentuję!
same widzicie, że z czasem to u mnie teraz ciężko :(
kiki83
18 marca 2014, 15:43i ja podziwiam, zycze spokoju i cierpliwosci oraz zdrowia dla meza :)
ogjustyna
17 marca 2014, 17:13ja i tak podziwiam, 3 dzieci w tym bliźniaki, SZACUN :) ja czasem przy 1 wariuję