tak sobie wczoraj wstaję rano z łóżka i... nie czuję żadnych zakwasów. i myślę sobie "co jest? na prawdę mam aż tak słabe mięśnie brzucha, że taka minimalna ilość ćwiczeń ich nie rusza?" no nic, w takim razie miałam w planach wieczorne trenowanie :) ALE!! ok godz. 12 zakwasy zaczęły się odzywać, by późnym popołudniem być całkiem dokuczliwe :P
nie wiem ile prawdy jest w tym, że na zakwasy jest najlepszy trening, ale nie miałam zamiaru tego sprawdzać i zrobiłam sobie dzień przerwy :) i tym sposobem w dniu dzisiejszym już zaliczyłam porcję ćwiczeń z dużo mniejszymi zakwasami :))
przecież muszę ćwiczyć racjonalnie i z umiarem, bo jak będę jednym wielkim chodzącym zakwasem, to kto będzie nosił na rękach Dzidzię gdy zostajemy sami w domu? hm? :))
MENU:
I posiłek: jajecznica na pomidorach z cebulką i szczypiorkiem, pół kromki chleba
II posiłek: duże jabłkoIII posiłek: miseczka zupy pomidorowej z makaronem + 2 krążki ryżowe z dżemem ananasowym
IV posiłek: cząstka arbuza, pół brzoskwini, pół kiwi
V posiłek: brak
aktywność fizyczna: ćwiczenia z MelB (rozgrzewka, pośladki, brzuch)
kl4ra
26 czerwca 2012, 19:29Wpisałam w pamiętniku, w razie gdyby jeszcze kogoś intere :)
kl4ra
26 czerwca 2012, 17:37Z doświadczenia potwierdzam, że trening na zakwasy działa pierwszorzędnie. Ale dzień przerwy też nie jest zły, w końcu gdzie nam się spieszy? Mamy całe szczupłe życie przed sobą :P Super, że się zmobilizowałaś
sylwka128
26 czerwca 2012, 15:24fakt, nie ma się co przemęczać:)
magda4242
26 czerwca 2012, 13:37Ja na zakwasy tylko trening uskuteczniam :) Z resztą ja trenuje jak jestem smutna, zmęczona, jak boli mnie głowa, jak mi się nie chce- po kilku minutach treningu jest mi lepiej. To już chyba taki nałóg :D