mój plan motywacyjny związany z dokumentacją wciskania się w najmniejsze spodnie upadł w zalążku, gdyż...
WCISNĘŁAM SIĘ W TE SPODNIE!! :D
SZALEŃSTWO!! :D
co prawda szału nie ma, bo są jeszcze mocno obcisłe, ale udało mi się zapiąć zamek!! :D jednak te zgubione 8kg, to nie w kij dmuchał, bo jak zaraz po ciąży próbowałam je założyć, to nie dociągnęłam ich nawet do połowy ud :))SZALEŃSTWO!! :D
i znów dzień staje się piękniejszy :D
MENU:
I posiłek: dwie parówki, kromka chleba, keczup
II posiłek: parówka, bułka z polędwicą z warzywami, pół bułki z masłem i pół z szynka i keczupem - wchłonęłam tyle z powodu tego, że śniadanie zjadłam o 7, a ten posiłek o 13 ;/III posiłek: domowe spaghetti bolognese - godz. 17
aktywność fizyczna: zakupy, prasowanie 1,5godz.
kl4ra
23 czerwca 2012, 22:24oj pamiętam ten czas kiedy wcisnęłam się w moje przedciążowe spodnie. myślałam, że salto do tyłu z radości zrobię :D gratuluję! Ty to jesteś błyskawiczna w tym przywracaniu przedciążowej sylwetki :)
domimaj
23 czerwca 2012, 21:52Mnie karmienie cos tak nie sprzyja... 67 nie chce ruszych juz 6 tygodni!
sylwka128
23 czerwca 2012, 15:20hah nieźle!:) chyba musisz kupić jeszcze mniejsze:) dobry cel, a tu zaskoczenie... ale jakie miłe;)
swiezak1992
23 czerwca 2012, 15:11gratulacje ;))