Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chodnik na mnie wpadł.


Zegarek wskazuje 5.40. Jogus już o 3 czekał pod drzwiami niecierpliwie przebierając łapami. Kręcąc się pomiędzy korytarzem, a salonem. On też złapał bakcyla. Kawa była, papieros był. Rower zaliczony i 10 km także. Piękne niebo dziś w nocy. Pełne gwiazd, a i księżyc świecił tak bardzo jasno. I wcale nie jest zimno. Jak na listopadową jesień, to jest ciepło. Oby taka aura utrzymała się, jak najdłużej. Do pary zdezelowanych butów dołączyły dziś moje ulubione dresy. Granatowe ze srebrnymi paskami, z pomarańczowym oczojebnym znaczkiem "adidas" dziś do opisu mogę dopisać z wielką dziurą na kolanie. Chodnik mnie zaatakował, po prostu pojawił się znikąd i wpadł na mnie. Nie było czasu na reakcję, ręce do przodu, by nie pocałować którejś płytki. Manewr nogami nie wyszedł jednak tak samo zgrabnie. Efekt? Obdarte, stłuczone i zalane krwią kolano. I ta nieszczęsna dziura w spodniach. Czuję w nodze, że ten upadek będzie kosztował mnie więcej niż tylko markowe dresy. Moja duma nadal leży na chodniku i wije się w konwulsjach. Nie dość, że sam upadek był upokarzający, to musiałam paść prosto pod nogi jakiegoś przystojnego dziwoląga. Bo kto normalny o 4 w nocy spaceruje po obżerzach miasta? Oprócz mnie oczywiście. Dziwoląg był chyba bardziej zaskoczony ode mnie. W czasie gdy ja przytulałam chodnik, on obracał się, a to w lewo, w prawo. Jogus dzielnie siadł przy pani i czekał, aż ta się łaskawie pożegna z mokrym, brudnym podłożem. Adrenalina skoczyła, i gdy już dźwignęłam się na nogach bez oglądania się za siebie i nie bacząc na bolące, ociekające czerwoną mazią kolano popędziłam do domu. Nawet z kontuzjowaną nogą pobiłam swój rekord. Pytanie tylko, czy jutro pobiegnę?

  • natusia97

    natusia97

    11 listopada 2014, 11:41

    Hej ;* Współczuję, Kochana :) Oby kontuzja nie była poważna, a najlepiej gdyby w ogóle jej nie było. A ten przystojniak rzeczywiście był dziwny, skoro nie zareagował. Dziękuję za komentarz - zmotywowałaś mnie :) Jeżeli chodzi o moją organizację czasu to różnie z tym bywa, ale i tak się poprawiłam odkąd poszłam do liceum, w którym jest tylko nauka, nauka i nauka. Aż tak nie marnuję czasu, choć nie twierdzę, że nie marnuję go wcale ;p Rozważam czy nie zacząć chodzić na fitness w szkole - jest całkowicie za darmo, można chodzić kiedy się chce (są 3h w tygodniu teoretycznie). Wtedy już nie będę miała wymówki. Pozdrawiam <3

  • Sensamilla

    Sensamilla

    11 listopada 2014, 08:18

    Nie gniewaj sie- ale ubawilam się czytając twój wpis :) najbardziej spodobalo mi się określenie oczojebny znaczek ;) a najbardziej zdziwil brak reakcji przystojniaka..faktycznie dziwak..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.