Walka z jedzeniem, ze sobą i słabościami jest świetna.
Miały być zdjęcia, ale jednak nie. Potrzebuje czegos lepszego, takiego wow. Wczoraj kolejna impreza, nosz. Życie studenckie upierdliwym jest kiedy no nie da sie nie da przepuścić tych imprez. Były ciastka i czipsy i piwo i wmawianie sobie, że przecież raz można. Może i zawaliłam, ale jest lepiej, milion razy lepiej kiedy kontroluję to co jem. Serio, robię to po raz pierwszy w życiu z głową i wiem, że czasami nie umiem odmówic tego czy tamtego, ale sałatka z kfc to chyba mniejsze zło troszkę niż cokolwiek stamtąd innego kiedy jestem głodna, a głupie dziecko zapomniało kanapek.
Czas wziąć się za naukę, jak połączę naukę z ćwiczeniami tego nie wiem, ale zrobię to. Walczę sama ze sobą i ta walka jest, aby nie przekląć, niesamowita.
Rach ciach idę się pouczyć, dzisiaj zrobię sobie przerwę od ćwiczeń, bo ani ja ani mój wczorajszy organizm nie jest na siłach.
W STRONĘ CHUDOŚCI!
Yhm.
n3sti
24 marca 2013, 23:58Super Kochana, zycia studenckiego nie unikniesz :) ale jak zaczęlaś się kontrolowac to juz połowa sukcesu :) 3mam kciuki ;) buzka :*