Poprawnie, poprawie. Poćwiczone (to co wczoraj) i zdrowo pojedzone:
owsianka
duszona cukinia
jabłko, 2 małe nektarynki
kromka z olejem lnianym, pastą z ciecierzycy i pomidorem
4 yerby
kasza jaglana z curry warzywno-soczewicowym
papryka
resztka sosu z obiadu plus gotowana soja
herbata miętowa
Kcal: 1453
Białko: 52,6 g
Węgle: 240,5 g
Fat: 49,7 g
Ratuje mnie ta yerba, nie powiem. Dzięki niej nie podjadam między śniadaniem a obiadem. A łatwe do opanowania to nie jest, bo póki co cały czas siedzę w domu, i siłą rzeczy mam dużo czasu na myślenie o tym o czym nie powinnam, czyli o jedzeniu :P A stąd już prosta droga do lodówki po nadprogramową kanapeczkę...albo i trzy :/ No ale póki co się trzymam, oby jak najdłużej. Na szczęście cały czas mam pod ręką świeże warzywa i owoce, więc będę się nimi ratować w podbramkowych sytuacjach.
Nie mogę się doczekać, aż trochę skurczy mi się żołądek, żeby chociaż trochę zneutralizować ten problem z podjadaniem! Pocieszam się, że czas tak szybko leci, że zanim się obejrzę minie miesiąc i ustabilizują się moje "dobre nawyki".
Obym tylko po drodze nie nawaliła... A tfu!
Ellkaa
28 sierpnia 2014, 19:55Ciężko jest nie jeść, gdy się siedzi w domu, niestety, ale dobrze że sobie z tym radzisz ;) trzymaj tak dalej, powodzenia ;)