..., że odkładacie plany, co do samych siebie na czas kiedy już schudniecie? Nowe ubranie, wizyta u fryzjera i kosmetyczki - zawsze, gdy zaczynałam przygodę z dietą odkładałam te rzeczy do momentu, aż pozbędę się z ciała nadbagażu. W efekcie kończyło się na jeszcze większej cyfrze z przodu, znoszonych ubraniach i okropnej fryzurze. Jakby stan przejściowy dotyczył całej mnie, a nie wyłącznie mojej wagi. Głupota, a jednak.. to myślenie trudno jest mi zmienić.
Co do samej diety... Dziś zaczęłam.
Dzień I
Było znośnie, choć daleko do słowa smacznie . Miałam mały poślizg jeżeli chodzi o godzinę posiłków (pobudka dopiero o 9:30!), ale mimo to trzymałam się dzielnie rozpiski. Nawet w kinie zamiast żelek opychałam się zaplanowaną sałatką owocową. Jedyne co mogę sobie zarzucić to moje odwieczne utrapienie, czyli kawy.
Dużo za dużo, bo aż 4. Jutro zejdę do dwóch.
Sport? Dziś nie było w planie, ale się pojawił. No dobra. Nie nazwałabym tego sportem, a raczej pokraczną próbą, ponieważ drugi raz w życiu założyłam rolki (pierwszy raz był w dzieciństwie) i uczyłam się jazdy razem z moją córką. Chyba nie muszę mówić komu szło lepiej ;p
A Wy jak się dziś trzymałyście?
Shahrazad
15 maja 2017, 23:16Ooo no tak, tak, ja też tak mam, ale jednak muszę chodzić na farbowanie co jakiś czas i nie żałuję tego że chodzę :) A co do ciuchów, mam trochę bardzo ładnych i drogich z odległych czasów kiedy miałam jeszcze bardzo dobrą pracę i do tego byłam szczupła, ale w nie się nie mieszczę :D Też mówiłam to samo, jeansy kupię jak schudnę chociaż o rozmiar (no w końcu trzeba je było kupić i tak, bo się rozwalają lol), ciucha kupię jak schudnę etc. Jakieś tańsze rzeczy do chodzenia na bieżąco jednak sobie kupuję (takie mega tanie w Croppie, Pull and Bear itp.), zwłaszcza że prowadzę vloga o muzyce i jednak to mnie skłoniło do nowych (chociaż tanich, takich za 30-50 zł) bluzek bo ludzie patrzą :ppp Ale jak już wreszcie serio schudnę, to mój mąż który jest wielkim sknerą będzie mi musiał dać baaardzo dużo pieniędzy na całą nową kolekcję xDD (ale podejrzewam że będzie tak zachwycony że schudłam że nawet raz w życiu nie będzie marudził że hajs idzie na pierdoły)
mudid
7 maja 2017, 21:02Mam to samo w kwestii ubrań. Gdy się odchudzam szkoda mi kasy na ubrania przejściowe i tak od listopada chodziłam w 1 parze spodni, bo minęła mi motywacja do odchudzania :)) na szczęście motywacja znow wróciła i będę miała motywację, by kupić coś nowego do ubrania. A na fryzjera nie warto żałować ;)
Skrytozerca
7 maja 2017, 21:04To nie jest kwestia żałowania :) Raczej tego, że idąc do fryzjera zawsze mam jakieś wyobrażenie, jak później będę "świetnie" wyglądać. No. i jedyne co później świetnie wygląda to moje włosy, a ja się wściekam, że reszta mnie do nich nie pasuje.
Tarjaa
7 maja 2017, 20:42Znam to bardzo dobrze. Kiedys tez Tak robilam, ale teraz juz zmienilam nastawienie. Stwierdzilam , ze przynajmniej zadbana moge byc skoro jeszcze nie szczupla. I czuje sie z tym o wiele lepiej :) pozdrawiam
Skrytozerca
7 maja 2017, 20:50To chyba kwestia akceptacji samej siebie. Może niebawem i ja w pełni uwolnię się od tej myśli. Póki co wciąż walczę. Pozdrawiam również :)
VITALIJKA1986
7 maja 2017, 20:41Ja na siebie nie zaluje! I kupuje ciuchy nawet jak jestem gruba.Troche tansze ale zawsze nowe i stare zuzyte wywalam......Lubie klasyke wiec te zamale ciuchy kiedys tez nosic bede jak schudne:D
Skrytozerca
7 maja 2017, 20:47Nie mówię, bo i mi to myślenie się zmienia. Zwłaszcza w kwestii ciuchów, bo tych potrzebuję do pracy. Przełomowy moment był wtedy kiedy pogodziłam się z faktem, że przytyłam ii wzięłam w końcu coś w większym rozmiarze. Też kocham klasykę, właśnie za jej ponadczasowość. Idealna dla osób z wahaniem wagi ;)
VITALIJKA1986
7 maja 2017, 20:58wlasnie dlatego ja kupuje Uniwersalne ciuchy.Wczesniej tez duzo kupowalam ale w mniejszym rozmiarze i mowilam ze schudne az dowalilam do 80stki.Musialam sie pogodzic z tym ze nosze 40-42 a nie S czy 36-38..............No i kupuje 40! Zeby nie wygladac jak gruba zaniedbana baba...........Na wlasne zyczenie
Skrytozerca
7 maja 2017, 21:20Oj za małe to też zdarzało mi się kupować. Mam trzy pary spodni z metkami, w które dziś nawet nogi nie wcisnę, jak to odkryłam to wyleczyłam się z chorego zbieractwa i kupowania w ciemno 36.
VITALIJKA1986
8 maja 2017, 08:46Ja tez sie juz wyleczylam z chorego kupowania zamalych ciuchow...........Musze schudnac!:D
Skrytozerca
8 maja 2017, 17:30Aj chociaż dzisiaj zobaczyłam takie spodnie... . Wytrzymam!
VITALIJKA1986
8 maja 2017, 17:35Wytrzymaj i kup jak sie wylszczysz!!!:D w nagrode!:D