Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dobre wyniki
3 listopada 2007
Niepotrzebnie sie martwilam. Malo jem to i chudne, nawet rodzinne przyjecia mi nie zaszkodzily: jest 75,4 kg i to jest sukces. Tylko juz nie mam sie w co ubierac, bo spodnie ze mnie sie ześlizgują ( w biodrach zeszło mi już 10 cm), marynarki przerabiane z dwurzędówek muszą wrócić do pierwotnego fasonu, a bluzki wiszą jak na wieszaku. Myślę, że na razie nie warto kupować nic nowego, trzeba dobić do tej wymarzonej 70-tki i dopiero wtedy, a to będzie wiosna, rozejrzeć się za czymś nowym. Córka jest zachwycona, że tak się dobrze trzymam, a ja sobie przyrzekłam, że skoro udało mi się skutecznie rzucić palenie 14 lat temu, to tak samo skutecznie schudnę i nie wrócę nigdy do tej wagi pow. 80 kg, przyrzekam też to publicznie, co jest bardzo zobowiązujące, ale mi pomaga dotrzymać słowa. A Wy trzymajcie za mnie kciuki.
feniks40
3 listopada 2007, 15:47widze, że dzielnie idziesz do przodu, gratuluję i życzę dalszych sukcesów
majorkawsc
3 listopada 2007, 15:36trzymam mocno kciuki i gratuluję zminusowanych cm i kg.Zyczę wytrwałości i konsekwencji w zbieraniu kolejnych owoców sukcesu!
Gato
3 listopada 2007, 15:16Gratuluję! Cieszę się, że Ci się udało tak dużo schudnąć już :). U mnie to gramek do gramka, a będzie kokosza... (eee, nie rymuje się). Pozdrawiam :* I broń Boże nie poddawaj się!