Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekend bez większych wpadek czyli można zaliczyć
do udanych :D


No i niedziela wieczór, szkoda troszkę bo jutro trzeba iść do pracy, ale gdyby nie było pracy czy szkoły to człowiek nie doceniałby aż tak tych nielicznych wolnych dni :)
Dzisiaj pierwszy raz robiłam placuszki z płatków owsianych i muszę przyznać że wyszły całkiem całkiem. Napisałam mojemu K żeby się nimi pochwalić i teraz muszę je zrobić drugi raz bo narobiłam mu ochoty- pomyślałby kto :)
Na szczęście zaraziłam go chęcią zdrowego odżywiania więc nie muszę sie martwić że skuszą mnie jakieś ciastka, chipsy, czy inne tego typu "pyszności" bo teraz po prostu nie ma ich u nas w domu. Mam więc w nim wsparcie w moim postanowieniu schudnięcia i zmiany jadłospisu na zdrowy, a i czasami coś wspomni że jakby lepiej wyglądam że ciało jakieś twardsze- miłe to i tym bardziej motywujące do dalszego działania.
Wczoraj z racji tego że miałam więcej czasu na jakiekolwiek gotowanie porwałam się na sałatkową improwizacje. Taki był efekt : 
Próbowałam dzisiaj trochę ćwiczyć z Mel B ale chyba jakoś jestem jeszcze za słaba na to, jak na razie jestem na levelu drugim Shred'a z Jillian. Złapałam się na tym że juz chciałabym widzieć jakieś super efekty, ale zaraz karce się w myślach " dziewczyno ćwiczysz raptem 2 tygodnie i już byś chciała nie wiadomo co widzieć w lustrze!!!". Dobrze że mam taki glosik w głowie bo inaczej zaraz bym zwątpiła.
Pociesza mnie to że chyba uda mam jakby twardsze no i boczki jakby trochę się zmniejszają ale nie wiem czy to zasługa Jillian czy hula hopu którym kręcę jeszcze po ćwiczeniach czasami. Tak czy siak jakieś minimalne efekty są :) Na koniec shreda mam zamiar sie sfotografować i jeśli będzie co porównywać to wrzucę tu fotki przed i po, okażę się czy cokolwiek widać i będę brała się za jakieś następne ćwiczenia.
Nie wyobrażam sobie teraz żeby nie ćwiczyć czegoś po powrocie z pracy. A i mój K już się przyzwyczaił że codziennie na te co najmniej pół godziny musi mi zrobić miejsce w naszej "żółtej dziupli".
No cóż to chyba tyle na dzisiaj, coś jeszcze miałam napisać ale umknęło mnie gdzieś więc pewnie nie było to coś bardzo ważnego :)
Buziaki dla Was dziewczyny bo tak na prawdę to dzięki waszym pamiętnikom tak sobie radzę.
:):):)
  • itrusta

    itrusta

    4 marca 2013, 13:06

    Radzisz sobie pięknie, ty byś chciała widzieć efekty po 2 tygodnia ja jestem taka, że chciałabym po 2 dniach :P :) Ale własnie tak się nie da... a szkoda szkoda ;) Sałatka wygląda pysznie. Fajnie, że w domu nie ma pokus, u mnie niestety pokusa na każdym kroku... i jak tu się nie dać?? Vitalia motywuje to prawda.... to piękne jak wiele ludzi dzięki niej wygrało, albo wygrywa swoją walkę z jedzeniem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.