Gdy tak waga spada cały czas w dół to aż chce się trzymać dietę i dalej ćwiczyć, coraz więcej i więcej.
Niestety wczorajszy dzień nie był taki dobry. Jak dla mnie strasznie stresujący, dokładniej chodzi o sam wieczór. Pies piszczał, że chce na dwór, dziecko płakało i marudziło a K. był w pracy. Wrócił dopiero przed 22 a ja już byłam bliska płaczu. On wszedł, ja się przebrałam w dresy i sru do parku. Ale dzisiaj ... dzisiaj to jest super dzień.
Wczorajszy jadłospis:
ŚNIADANIE ( 244 kcal) :
- jajko sadzone bez oleju, 120 g
- groszek z marchewką gotowany, 60 g
II ŚNIADANIE ( 82 kcal) :
- dżem malinowy, 20 g
- serek naturalny 0% , 65 g
OBIAD ( 285 kcal) :
- groszek z marchewką gotowany, 75 g
- pierś z kurczaka gotowana, 105 g
- ryż naturalny brązowy gotowany, 60 g
PODWIECZOREK ( 106 kcal) :
- surowa marchew tarkowana, 100 g
- sałata lodowa, 100 g
- musztarda francuska, 6 g
- ocet jabłkowy, 6 g
- olej słonecznikowy (niestety nie miałam oliwy z oliwek), 6 g
KOLACJA ( 215 kcal) :
- musli, 50 g
- mleko 1,5% , 100 ml
SUMA: 931,83 kcal :)
Wieczorny trening:
- mel b: 30 min - 188 kcal
- bieg na przemian z szybkim chodem, wbieganie po schodach: 34 min - 507 kcal
Ćwiczeń niewiele niestety ale mój nastrój nie pozwolił na więcej ....
A oto moje wczorajsze schody ... :)