Witam!
Dzisiaj dzień 52 ale jakoś wcale tego nie czuć. Nie potrafię jakoś przejść tej cienkiej granicy. Nie wiem jak wy ale ja bez ważenia wiem czy coś schudłam nawet jeżeli to 1-2 kg. Teraz czuje że stoję w miejscu.
Przed chwilą w ramach motywacji przejrzałam swoją szafę. Znalazłam tam ok 30 sztuk ubrań, które czekają na lepsze czasy, których w większości nigdy nie założyłam. 30 sztuk bardzo fajnych perełek które kolekcjonowałam bo nie mogłam oprzeć się ich posiadaniu. Tak bardzo chciałabym je włożyć...
Szczerze to nie wiem co mam zrobić żeby ruszyć z miejsca, może jakbym zobaczyła spadek to wzięłabym się za siebie.
Nawiasem mówiąc ac który to już post, że marudzę i narzekam ;)
Jedyne co mnie cieszy to świadomość że ciągle walczę, że się nie poddaję, tylko może nie doceniłam wroga:)bitwa jest jego ale wojnę wygram JA :P