Ja wiem, że ten tytuł zajeżdża sztampą, że każdy rozwodzi się teraz właśnie o tym. Ale inaczej nie da się nazwać tego zjawiska. Bo to nie jest moda na sport. Ani na zdrowe odżywianie. To moda na pogoń za sylwetką, której nie da się osiągnąć bez uszczerbku na zdrowiu, moda na publikowanie w mediach społecznościowych przez nastolatki zdjęć nagiego tyłka pod przykrywką inspirowania do walki o lepszą siebie. Normalnie olałabym ten temat, ale dotknął mnie ostatnio bezpośrednio.
Idąc na trening mijałam robotników pracujących na rusztowaniu przy sąsiednim bloku. Z daleka zauważyli laskę w sportowych ciuchach i zareagowali jak typowi robotnicy na rusztowaniu - krzycząc niewybredne komplementy. Mijając ich podeszłam bliżej i krzyczeli dalej, ale już nie komplementy, tylko: O ja pierdo**, toż to Oświęcim, dupy nie ma, ta co poprzednio szła to była laska, a to jakaś decha!
Bo każda dziewczyna ćwicząca na siłowni musi mieć kuper gabarytów szafy gdańskiej. Jestem przedumna i cieszę się z tego, że odkąd się odchudzam, ilość mięśni w moim ciele nie spadła, ale nawet wzrosła o zaskakujące dwa kilo. Każdemu, kto dziwi się, że nie jestem człowiekiem-chmurą i nie mam ciała zawodniczek bikini fitness ćwicząc siłowo z dużą częstotliwością i na stosunkowo dużych ciężarach, tłumaczę, że przecież schudłam prawie czterdzieści kilo i to cud, że nie składam się z samych kości i obwisłej skóry, a mięśnie nie urosną na deficycie kalorycznym ani tłuszcz się w nie nie zamieni, ale jest to, cholercia, męczące.
Bo ludzie się już nabrali na rzeczywistość kreowaną na Instagramie. Na motywacyjne teksty w stylu: Mogłem zostać prawnikiem i biegać jak król z aktówką po mordorze, ale wybrałem cięższą drogę - ćwiczę na siłce. Powiązali sobie ćwiczenie i jedzenie ze sposobem na życie, w którym liczą się tylko skrajności. Bo nie można ćwiczyć nie mając tematycznego instagrama z gołym dupalem na co drugim zdjęciu. Nie można interesować się zdrowym jedzeniem bez kursów dietetycznych u najpopularniejszych internetowych szarlatanów zdzierających kasę z dziewczątek które za hobby uznały sobie robienie placków z jajka, mąki kokosowej i banana i fotografowanie ich z miliona perspektyw przed zjedzeniem. Nie można przyznać, że czasem się nie chce iść na trening, ale idziesz, bo lubisz sport albo zależy ci na zdrowiu, bo to przecież godzinka pocenia się, po której wracasz do codziennych czynności i do swojego życia, rodziny, przyjaciół, książek i filmów, zakupów, obijania się, szkoły i pracy, co to to nie! Trzeba nabazgrolić perorę o tym, jaką to walkę z samą sobą stoczyłam, jak wygrałam bój o lepszą siebie nie odpuszczając ostatniego powtórzenia, jaki sens życia odnajduję w machaniu hantelkami.
To wszystko biznes i pranie mózgu. Nowa nisza na rynku wypełnia się i znajduje odbiorców zaskakująco szybko, moda na fit styl ŻYCIA dopada już dziewczynki z podstawówki. Fitnesski prowadzą podwójne życie i prędzej czy później większość wychodzi z deklaracją: mam zaburzenia odżywiania/postrzegania swojego ciała. A ja nie chciałabym być kompletnie kojarzona z tymi herezjami.
I dlatego dziś po porannym cardio nastrzelałam sobie jak durna fotek w lusterku w szatni.
flos1977
24 czerwca 2017, 09:17swieta racja z instagramem; dlatego ja przerwaznie podpatruje 'normalne' osoby..ktore nie preza sie z wypietymi posladkami w dziwnych pozach; swietny pamietnik, dobrze napisane, z rozsadkiem :)
Barbie_girl
18 czerwca 2017, 21:41Swietnie wygladasz !! REWELACJALA :) co do tematu FIT niestety teraz zyjemy w takich czasach ostatnio byl progeam w angielksiej tv i rozmawialai z psychologiem na temat byciem FIT i wlasnie babka moiwla ze teraz 12 lat ju chce na silke wyciskac a dziewczynka 12 latka liczy kalorie aby 1000 nie przekroczyc zeby byc FIT itd niestety teraz takie czasy moim zdaniem najwazniejsze zeby czlowiem czul sie dobrze we wlasnym ciele a co ktos o tym mysli no to juz nie nasza sprawa :) Zycze milego wieczoru buziaki :*
kacper3
17 czerwca 2017, 22:59Wygladasz super! A ta moda o ktorej piszesz nie stets sie nasila i nie idze to w Kiel unku zdrowia....
angelisia69
17 czerwca 2017, 12:10skrajnosci-skrajnosciami,ale znam szereg osob ktore maja normalne podejscie do tematu i nawet jak ja,nigdy Insta nie mialy.Kwestia marketingu i tyle bo w zyciu codziennym rzadko na takie osoby sie natrafia
silene_1310
17 czerwca 2017, 12:14Ja też nie mam insta :D. I cały ten temat latałby mi koło tyłka, gdybym skutków tego marketingu nie odczuwała na własnej skórze.
angelisia69
17 czerwca 2017, 12:19no fakt niektorz sa podatni na to,i komentuja tak jak ciebie to spotkalo :/ no coz pozostaje miec wywalone,kiedys pisalam o tym cos w podobie,ze wlasnie dystans jest najwazniejszy.Ale wiesz moda i na to kiedys przeminie ;-) a na silce i w sklepach Eko,pozostana "prawdziwi" ktorzy robia to dla siebie
iw-nowa
17 czerwca 2017, 11:30Jakbym miała takie ciało, jak Twoje, wytapetowałabym sobie pewnie pokój własnymi zdjęciami :))). Bycie mega-fit, czy jak napisałaś fit+ to faktycznie przegięcie, do którego większość zwyczajnie zdrowo żyjących ludzi niekoniecznie chce dojść. A bycie na ciągłej redukcji jest jak wiadomo nie do przyjęcia. Dla mnie część trenerów i trenerek niestety dąży tylko do osiągnięcia przez daną osobę maksymalnego wyniku w krótkim czasie, bez patrzenia na długofalowe efekty dla zdrowia. Mnie wystarczy, że będę się czuła dobrze w moim ciele. Jeśli ze względów zdrowotnych nie będę mogła ćwiczyć niektórych partii mięśni, one i tak mi nie urosną. Gratuluję, że Tobie urosło 2 kg mięśni, to wielki sukces. Poza tym zazdroszczę Ci bicepsa! Ja w najlepszych czasach też taki mam. Może niedługo będę mogła wrócić na siłownię, to potrenuję. Albo wrócę do moich ciężarków za czas jakiś. Póki co nadal wolę ostrożnie i małymi kroczkami, jeszcze nie czuję się na siłach na taki Everest. A Tobie z takim podejściem wróżę bardzo fajne życie. :)
iw-nowa
17 czerwca 2017, 11:30No dobra - takiego fajnego bicepsa jeszcze nie miałam, ale prawie :)!
silene_1310
17 czerwca 2017, 11:40Mi mięśnie urosły, bo przez kilka początkowych miesięcy regularnie ćwiczyłam siłowo przy dużej wadze, więc ta początkowa rekompozycja ciała następująca u grubasów z trzycyfrówką na szklanej zadziałała elegancko. A potem miałam też okres, w którym ćwiczyłam dużo jedząc, więc też coś tam poszło w biceps, 2 kg mięśni w 1,5 roku u odchudzającej się kobiety to jak dla mnie super wynik, że tak pozwolę sobie na odrobinę samozachwytu. Otóż to, bo najważniejsze, to czuć się dobrze ze sobą, czuć zadowolenie ze swojego samopoczucia i wyglądu. Sport i jedzenie są od tego, żeby czerpać z tego przyjemność i korzyści zdrowotne, mam nadzieję że jak będę w Twoim wieku to dalej będę o tym pamiętać i nie rzucę się w wir liposukcji i kremów za 400 zł zamiast sięgania po najprostsze środki dbania o siebie, czyli ruch i dobre jedzonko :D.
iw-nowa
20 czerwca 2017, 23:32Ja nie robiłam i nie mam zamiaru robić liposukcji, kremy kupuję dość niedrogie, a te lepsze czasem na wyprzedażach. Bardziej wierzę w zdrowe odżywianie i nawilżanie od środka (woda, woda, woda), niż w te cuda techniki. Poza tym liczą się dobre geny, a to trochę kwestia szczęścia. Ale u Ciebie jak widać są dobre. :) Buźka!
sloneczko1992
17 czerwca 2017, 10:59Najważniejsze to akceptowac swoje ciało,a Ty wyglądasz rewelacyjnie :)
Sylwunia25
17 czerwca 2017, 10:25Super wygladasz gratuluje wyniku :) pozdrawiam