Przez zwykly przypadek i nawet nie mialam takiego zamiaru aby uczyc meza wazywa jesc.
Nie mowi sie u mnie w domu co jest zgodne z prawda , ze ja jestem na diecie bo nie jestem . Zmienilam nawyki zywieniowe i to wszystko . Jem duzo bialka , warzyw, wiecje gotowanego jak smazonego ,duszonego ,pieczonego bo to zdrowe . Jem duzo mieska a moj maz z tych mieso zernych jest . Lubie tez przez plecy zagladac co ja tam w garach mieszam a ze czesto miesko mieszam i to z warzywami na rozne sposoby to rez poprobowal 2 raz poprobowal bez zadych sntazow , zjadl i mu smakowalo . Na pytanie czy mam jeszcze kiedys to samo zrobic odpowiedz byla tak .. Dzis juz nie pytam bo po prostu jak jest miesko to jest dobrze i nawet zupy wszyskie nasze tradycyjne (my bardzo zupy robimy ) ,ktore dzis sa bez ziemniakow a maja mielone szarpane w srodku ( nie wazne ze drobiowe za ktorym nie przepada ) smakuja mu takze ........I nie chodzi tu o to ze jemy kilo miesa na jeden obiad ...nie .....wystarczy pomyslec i 200 dkg miesa tak pokroic do zupy czy mielone tak zrobic aby bylo tego duzo .....Tak to milosc mojego meza do miesa jest zaspokojona a przy okazji zdrowo je .....
Sikorka maszeruje , juz na silownie wrocila , troszke pracuje w kuchni i za barem czyli ruszam sie , jeszcze te 8 minutowki ruszyc nie moge i jesc jem malo i to mnie sie nie podoba ...mam nadziej ze sie to zmieni ....i wode pije litr dzienie a do tego herbatki ziolowe bo mnie ciagle zimno i to nie dlaetgo ze chudne bo nie chudne jak wskazuje waga .
Ps . Od niedzieli moj pamietnik odwiedzilo 1000 osob ;) ...ludzie gdzie jestescie ?
Pozdrawiam wszystkich goraco
7051953
18 października 2009, 15:53jesteśmy, jesteśmy ... Wiesz, gdy ostatnio zapytałam męża czy zje kotleta mielonego z kapusta w sosie (kapusta nie jako surówka, tylko posiekna i wyrobiona z mięsem) to zdecydowanie odmówił a gdy na drugi dzień spróbował, nie wiedząc, że to to samo to powiedział, że takie są fajne ... ot zrozum człowieku faceta ... Ponoc mięsożerni są głównie ludzie z grupą krwi "O", w moim przypadku - zgadza się. Pozdrowionka - Basia
Epestka
18 października 2009, 13:41To ruch masz w pamiętniku! Kto by pomyślal! Pozdrawiam niedzielnie
gaja102
18 października 2009, 10:53fajny pomysł z tymi warzywami dla męża u mnie sytuacja jest o tyle gorsza, że jak mąż widzi tylko odrobinkę zieleniny zaraz mu przechodzi apetyt.Muszę jakiś sposób na niego wymyślić.Pozdrawiam Cię cieplutko.
kruszynka.lublin
18 października 2009, 09:48Podziwiam Cię Sikorko, tyle w Tobie optymizmu. Ja dopiero zaczynam walkę z sadełkiem , a już jestem podłamana. Nie potrafię się zorganizować. Dużo pracuję, nie mam czasu na zakupy, nie lubię stać w kuchni i w ogóle ... same problemy. Staram się tylko znaleźć czas na siłownię i basen, chociaż ostatnio też zmuszona byłam opuścić zajęcia. Nie wiem, jak to dalej będzie.
NiekonsekwentnaN
18 października 2009, 07:54To naprawde dużo dla mnie znaczy. Staram się i sporo już za mną. Ostatnio - nie wiem, może te zmiany w pogodzie tak na mnie działają, może...nie wiem, może właśnie zmęczenie. Kiepsko ogólnie jakoś.
beacia41
16 października 2009, 14:45po drugiej stronie monitora :)))) a mięsko z warzywami to u mnie też już stały punkt programu i też jakoś wszyscy powoli sie do takiego miszmaszu przyzwyczajają :)))
wiosna1956
16 października 2009, 13:29czyli nie stosuje diety , ale uważam co jem , ile jem i jak jem - ruszam sie tez troszke ale myślę że za mało bo ciągle mi zimno tak jak tobie i piję te herbatki malinowe litrami ciepełka życzę
WoolfieGirl
16 października 2009, 11:22ptaszynko zimno. mojego tez nauczylam ze warzywa nie toksyczne sa. i nawet nie marudzi jak nie ociekaja smalcem;] ot i chlopa mozna nauczyc a ze ja sie nieco tam po kuchni krece wiec zawsze zrobie tak zeby do gara tłusczu nie wlewac ;] i jakos idzie ;) pozdrawiam :D