TO DZIALA -JEST MNIE MNIEJ
Nie pisze ile ale do tego co na pasku jest -jest juz blisko.
Nie wpadam w entuzjazm bo u mnie juz nie raz tak bylo i nie wiem kiedy zas wracalo -te wachania kilogramow w moim przypadku sie dla mnie nie zrozumiale i juz dawno dalam sobie spokuj z wyjasnianiem sobie co jest przyczyna ,choc moze to moj blod -najistotniejszy.
Wczoraj z tego co zaplanowalam to wyszly mi tylko bigos i zakupy.
Wieczorem zas odwiedzinki ,siedzenie i gadanie do 1 w nocy ,a dzis jeszcze sie nie obudzilam .Cos sleba jestem -nie wiem czy to dlatego ze w cieplym pomieszczeniu spalam bo zapomnialam wylaczyc ogrzewanie na noc w sypialni (CHOC MI WODA W ORGANIZMIENIE STOI CO WIDAC PO SPADAJACEJ z palca obraczce ) czy tez jest mi slabo po tych proteinach..Nie wiem . Wiem napewno ze cos w tym jest -wegle chyba mi nie sluza choc wydaje mi sie ze jem ich malo .
Nie smakuje mi to gotowane na parze mieso i ktoras mi powiedziala ,ze cos ja tu zle robie -wiec prosze podajcie dakladny przepis jak wy to robicie ?
Mam garnek prosty i maly podzielony na 3 czesci i wody miesci sie w nim okolo 1,5 litra.
S-kawa 2 kubki
S2- 3 plasterki szynki drobiowej
O - piers z kurczaka z grila
K - tatar wolowy
w miedzy czasie -maslanka -woda
Wczoraj nie podjadalam bigosu -wode troche pochlipalam z niego .
Dzis nic nie planuje - robie to co mi w rece wpadnie ale przy kompie tez nie siadze -bede tylko w przerwie na kawe albo wieczorem.
Milego dnie wszystkim zycze .
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
pasokonik
17 grudnia 2008, 23:37Ja osobiście nie lubię piersi z kurczaka, dla mnie jest to mięso bez smaku i za chude...życzę powodzenia w osiagnieciu wymarzonej wagi. Mieszka
dior1
17 grudnia 2008, 15:34też pierś na parze nie smakuje. Wolę upiec z ziołami we folii, jest bardziej zjadliwa! Gratulacje z dietkowania. Ja z wagą ostatnio się nie spotykam. Dałam sobie luz, jem co chcę, a nie co mogę i się nie ważę!
Dana40
17 grudnia 2008, 14:42Pewnie w entuzjazm nie warto przesadnie wpadać, ale ciesz się sukcesem i nie narzekaj :-), zresztą jak ci to pomaga to narzekaj...zawsze to ulży człowiekowi. A z tymi odwiedzinami się z tobą zgadzam, maraton, nawet nie można pogadać . Na imieninach też wolałabym mniej jedzenia, a więcej rozmowy :-). Może wymagam za wiele...Pozdrawiam i powodzenia życzę.