Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sroda
22 marca 2006
wstalam skoro swit.planow specjalnych nie mam bo raz mnie boli .potem nie boli i nie ma co planowac.wczoraj juz chcialam do szkoly nie jechac ale mysle sobie i tak bede siedziec to co za roznica w domu czy w klasie do pracy i tak musze jechac.wiecie i dobrze ze pojecholam bo mielismy zakonczenie dzialu i zrobila nam powtorzenie materialu.a to mi potrzebne tak ze bardzo sie ciesze ze tam bylam.na razie nie cwicze choc codzien bije sie sama z soba kilka godzin rano jachac tam nie jachac i do dzis na sliowni nie bylam i tak mi szkoda.jem normalnie ,wode pije i nawet praca mi w tym piciu wody pomaga bo jak tam sie nalatam to i pic mi sie chce.
mooniaa
23 marca 2006, 09:31Sikorko życzę żeby już wcale nie bolało. Jesteś bardzo dzielna, że dajesz radę jeździć do szkoły i jeszcze pracować...Moja szóskta już sie pojawiła i jest ze mną od dwóch dni i napewno już jej nie wypuszczę:)))
malda
23 marca 2006, 09:29żeby tylko za te grzeszki się nowa waga na mnie nie obraziła;) jak się z nią zobaczę...;)
pusia61
22 marca 2006, 20:42bardzo się cieszę, ze nie zapominasz o mnie ja niestery mam ostatnio tak mało czasau.A historyjkę pewnie wkrótce opowiem.
jojo67
22 marca 2006, 19:24że o mnie pamietasz, ze czasami zaglądasz - ja chwilowo nie mam czasu: praca, praca,praca i rehabilitacja.
Jolkapl
22 marca 2006, 15:50witaj Sikoreczko juz mysle ze nie pojde w wiosenny sen ,narazie jestem troche zagoniona .Obiecuje poprawe nara bo klikam w pracy inie mam czasu za duzo Pa1!!1 buziaczki
Krstyna
22 marca 2006, 12:40tez dzisiaj wstalam wczesniej( w zasadzoe - robie to od trzech miesiecy, ale czasami sie jeszce kladlam,zeby z lekka dospac, ale to nie ma sensu, bo z reguly -oka juz nie zmruze, a tylko sie rozleniwiam..) Ciagle o Tobie mysle(jak juz przestaje myslec o swoich Dzieciach, Mezu, i sobie...)Jak Ci idzie w Twoich sprawach?Naprawde(wracajac do diety) zazdroszcze Tym, Ktrzy wytrzymuja na 1000 kaloriach przez caly dzien, ale mnie nie wychodzi...No, coz, zeby tylko po osiemnastej juz nie dojadac, a i tez nie jesc powyzej 1500-1700 kalorii...Ale, to wciaz marzenie..Nic, jakos (na razie!) idzie, ale wiem, ze z kazdym rokiem-organizm mniej potrzebuje , by sie utrzymac na tym samym poziomie wagi, wiec -wczesniej, czy pozniej-trzeba bedzie cos zmniejszyc...Zeby tylko takie problemy byly na swiecie! Prada? Tego sobie zyczmy!#maj sie Emigrantko!(My zdiest emigranty, Ty znajesz...)
malda
22 marca 2006, 08:23ja też mało jej jem. Wczoraj zaszalałam, ale z ogórkiem, rzodkiewką i pomidorkiem to jako kolacyjka może byc...;) nie cała a tylko 100g.:) A co do posiłków, jak nie jestem na siłowni to jem 4, a tak to nie mam czasu jeśc więcej. Wczoraj to obiad zjadłam dopiero przed 16....od śniadania nie miałam czasu nic zarzucic, bo byłam w drodze albo na siłowni.
anakow
22 marca 2006, 07:45:-)