limitu kalorii nie przekroczylam bo gdzies okolo 1000 bylo do tego 8 kilometrow na piechotke wiec jest super waga jak narazie spada bogu dzieki wiec motywacje mam....ale zawsze tak jest zejdzie sie 4 kg a potem waga stanie....i nic....i to bedzie problem...bo wtedy zawsze pojawia sie u mnie kryzys i sie na lykam czegos jak malpa kitu potem mam wyzuty sumienia potem nerw i po diecie....narazie jestem nastawiona pozytywnie miejmy nadzieje ze tym razem mi sie uda....maz chodzi ze mna na piechote wiec jest mi milo....dzis nawet poszlam w nocy z nim na piechote po papierosy do automatu...wiec sie staram....na rowerek i skakanke sie jesze nie skusilam...ale do samochodu nie wsiadamy nawet zakupy robimy na piechote...dzis chodzialm z obciazeniem
![]()
![]()
duma mnie rozpiera....teraz bedzie ciezko bo sobota i niedziela zawsze taka jest w pracy....ale damy rade...w tym tygodniu na ranki maz nie chodzil do pracy a ten tydzien bedzie moj...wiec sobie odespie troche...i jakies filmiki zobacze bo w tym tygodniu to chodze jak w kieracie...ale chcialam byc mila bo on ostatnio nie czul sie za dobrze bylismy nawet na pogotowi i raz wzywalismy pogotowie do pracy ale jest juz lepiej chociaz mamy skierowanie do neurologa....trzeba sie jakos zmobilizowac i umowic na wizyte....i tak sobie mysle ze w niedziele albo w poniedzialek zrobimy wazenie miezenie i notowanie i tak co tydzien....i moze jak bede miala wiecej czasu to pokicam na skakance i przeprosze moj wieszak na torebki...
![]()
tzn...rowerek stacjonarny...tak ...tak musze zrobic...ok..ide poczytac co tam u was i ide spac...bo dzis rano budzik mi nie zadzwonil...i spoznilam sie az 30 minut....a nigdy mi sie nie zdarza caly dzien sie ze mnie smiali....no co kazdemu moze sie zdazyc...
![]()
milych snow zycze