Pochwaliłem się, że waga spadła mi poniżej 95 kg - a potem był weekend :(.
Waga podskoczyła do 97 kg i mocno mnie załamała ale powoli systematycznie, bez dodatkowej pracy z mojej strony, spadała by dziś osiągnąć piękne 94,6 kg.
Znów jestem dobrej myśli. Treningi do zawodów troszkę umarły bo ekipa musi się przygotowywać do egzaminu na kolejne pasy który będzie w poniedziałek. W środę zrobimy małą rzeźnię potem długa przerwa i zostanie nam tydzień na jakiekolwiek przygotowania. Trochę mało ale jakoś to będzie pod warunkiem że wszystkie sprawy formalne uda mi się załatwić.