Kolejny tydzień czas zacząć. Grawitacja znów mocno przyciągała mnie do łóżka ale udało mi się wyrwać.
W sobotę sobie nieco pobiegałem - zrobiłem ponad 10 km i biegłem mniej więcej w takim samym tempie jak tydzień wcześniej 9 km. Jest dobrze.
Waga sobie skacze. w sobotę było 97 z kawałkiem, dziś 99,5. Szaleństwo ale zobaczymy jutro o ile spadnie waga po niedzielnym obżarstwie.
Poranny trening był krótki ale bardzo intensywny. Myślę że będzie coraz lepiej - jeśli oczywiście utrzymam motywację.
Ebek79
26 stycznia 2015, 17:06Gdzie nie wejdę poczytać, to niedzielne lub sobotnie obżarstwo. Plaga jakaś:)
Sheng2
27 stycznia 2015, 09:14eee tam obżarstwo od razu :) po prostu normalne jedzenie :)