Teoretycznie dziś powinienem mieć zakończony zestaw - o ile ćwiczyłbym codziennie. Niestety ledwie dobijam do połowy zestawu. Myślę że zajmie mi to z trzy tygodnie. Pocieszające jest to że poranne ćwiczenia coraz mocniej wchodzą mi w nawyk i już nawet jak jestem zaspany to nie przewija się myśl żeby to olać i spać dalej. Jest to część poranka jak mycie czy śniadanie. Bardzo mi się to podoba
Dorzucam też powoli dłuższy trening popołudniowy. Wczoraj mi się udało. Dziś będzie gorzej ale spróbuję.
Co do wagi to widać na pasku. Ważę się codziennie i codziennie notuję postępy a raczej ich brak. Walczę o 95 przed przecinkiem ale waga broni się dzielnie. Ciągle jest z przodu 96. Może do końca tygodnia uda mi się w końcu liznąć to 95. Potem przyjdzie weekend i pewnie waga znów podskoczy :(