Trening z rodzicami nawet się udał było sporo różnych zabaw w tym koguciki i taczki. Były też techniki samoobrony i rywalizacja dzieci z rodzicami. Były też wspólne zabawy. Myślę że trening się udał.
Na drugim treningu rodzice nie dopisali. Przybył tylko jeden, który ćwiczył już na wcześniejszym treningu. Postanowiłem więc zrobić normalny trening - rozgrzewka była dość ostra a Tata dzielnie walczył i skończył ją pierwszy. Na rozgrzewkę był sprint w poprzek sali trzy razy z dotknięciem linii końcowej brzuchem potem 20 brzuszków, 20 przysiadów i 20 przysiadów na rękach i taki zestawik trzy razy. Trochę się obawiam o jego stan dzisiaj. Mam nadzieję że jest ok bo to jednak spory wysiłek dla kogoś kto regularnie nie ćwiczy. Potem były techniki - więc każdy robił na swoje możliwości.
Po tym treningu miałem wolną salę więc sobie pół godziny poćwiczyłem z tonfami (pałki policyjne tylko że drewniane) - dało mi to nieco w kość. Poczułem to od razu po wyjściu z sali. Wieczorem w domu jeszcze mnie czekał planowany zestaw ćwiczeń. Tak więc plan został wykonany z nawiązką a dziś czuję w mięśniach lekkie napięcie i ból - lubię to uczucie.
Aziya
16 stycznia 2014, 13:56To bieganie sprintem tam i z powrotem jest zabójcze. Po którejś serii pomyślałam "do cholery, za jakie grzechy ja się tak męczę" - ale ambicja powiedziała "no przeciez się nie poddasz" :D